Kociaki gdzieś w oddali nawalały się śnieżkami. Przekrzywiła głowę. Nie wolałaby udać się na polowanie albo bawić w zapasy? Dziwne dzieci.
- Wiewiórczy Pazur jest okropny. - fuknęła Mucha.
Ryjówka wzruszyła ramionami.
- To go walnij.
- Nie umiem walczyć. - pokręciła łebkiem siostra, zanim jej oczy zabłysły psotnie. - Ale się nauczę i wtedy mu dam popalić!
Czekoladowa szylkretka z rozbawieniem poruszyła wąsami. Szybko jednak jej dobry humor minął, gdy poczuła burczenie w brzuchu. Nie jadła nic od dwóch dni. Przywykła do mniejszych i rzadszych porcji zwierzyny, zatem nie widziała problemu, by jeszcze poczekać. Jednak kuszący zapach pożywienia, napłynął do niej szybko wraz z wiatrem, pobudzając instynkt drapieżnika.
Uczennica Burzowego Mrozu wstała ze swojego miejsca. Ruszyła przez obozowisko w stronę sterty ze zwierzyną. Ciepłą, świeżą i kusząco. Nie znajdowała się aż tak daleko, zatem wkrótce do niej dotarła. Pamiętała swoje zdziwienie, gdy pierwszy raz przed nią stanęła. Tak dużo pożywienia. Wojownicy dbali o zapewnianie posiłku każdemu. Może od tego dnia zacznie jeść więcej i przybierze na wadze? Nie musiała przecież sobie niczego żałować!
Chwyciła małą mysz. Od razu zanurzyła w niej kiełki. Trysła krew, którą zlizała ze swojego pyszczka. Rwała mięso, ciesząc się każdym kęsem i uczuciem napełnionego brzuszka. Po posiłku uznała, że ciągle jest głodna. Rozejrzała się, aż jej spojrzenie natrafiło na wróbla. Podeszła bliżej, schylając się, by go złapać, ale wtedy czyjaś głowa zderzyła się z jej. Oburzona cofnęła się do tyłu, gromiąc spojrzeniem liliową koteczkę.
- Uważaj. - syknęła. - I wara od tego wróbla, jest mój.
Koteczka, będąca już pewnie uczennicą, otworzyła szerzej ślepia.
- Ale... ale prze-przecież j-już jadłaś.
- Co z tego? To mój wróbel. - uparła się. Przyciągnęła do siebie łapą ptaka i syknęła ostrzegawczo, gdyby druga uczennica chciała jej odebrał posiłek. Polizała go szybko. Polizane, zaznaczone, zdobyte.
<Niebiańska Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz