- Musisz zapamiętać, Ryjówcza Łapo, że do każdej zwierzyny podchodzi się inaczej. Ptak najpierw cię zobaczy, mysz wyczuje, a królik usłyszy. Dlatego tak ważny jest efekt zaskoczenia i korzystanie z otoczenia. Gdy tylko poznasz i nauczysz się poprawnej pozycji łowieckiej, będzie ci o wiele łatwiej złapać pierwszą zdobycz. - miauczał Burzowy Mróz.
Ryjówka słuchała mentora, chociaż nie przykładała do jego słów aż takiej uwagi. Umiała już polować. Pierwszą zwierzynę złapała za kociaka. Melodyjka i Słonik też coś tam o polowaniu na zwierzynę potomstwu mówili, ale wtedy, gdy już dawno miała to za sobą. Zatem uważała, że jest już łowcą. Bez względu na to, czy ta lekcja by się odbyła, czy też nie. Burzowy Mróz widocznie się tego nie spodziewał. Może nawet myślał, że skusi i będą co kilka lekcji powtarzać?
Zatrzymali się na jakiejś polanie okrytej białym puchem.
- Podczas Pory Nagich Drzew, zwierzyny jest znacznie mniej. Nie martw się, jeśli niczego nie upolujesz.
Ryjówcza Łapa otworzyła pyszczek. Od razu dotarł do niej zapach zwierzyny. Słaby, ale był. Przypadła do ziemi, w odpowiedniej pozycji, cicho skradając się w stronę dźwięku i woni. Łapa za łapą. Na tyle wolno, żeby zwierzątko jej nie usłyszało. Trafiła na wiewiórkę, obgryzającą w najlepsze orzech. Napięła mięśnie, przenosząc ciężar ciała na tylne łapy, zanim wyskoczyła, odbijając się od ziemi. Złapała rudą istotkę, zanim ta zdążyła uciec i odebrała jej życie. Odwróciła się z zadowoleniem w ślepiach w stronę mentora. Burzowy Mróz stał zesztywniały w oddali, cały czas jej się przyglądając.
- Jak...?
- Szybko się uczę. - mruknęła, podchodząc ze zwierzyną bliżej niego. - A ty co, staruszku? Chyba nie liczysz, że będziesz się lenił, gdy ja poluje?
Kocur pokręcił łbem.
- Zakop to. - miauknął. - Ale to niemożliwe, żebyś po samych słowach wszystko zrobiła poprawnie. Kto cię uczył polować?
Ryjówcza Łapa zakopała zwierzynę, żeby wrócić po nią później. Zastrzygła uszkami na słowa mentora. Odwróciła w jego kierunku pyszczek, a w jej ślepiach błysnęła obojętność.
- To już przeszłość.
***
Wrócili do obozu po udanym polowaniu. Ryjówcza Łapa popisała się swoimi łowieckimi umiejętnościami i z zadowoleniem odniosła zwierzynę na stertę. Burzowy Mróz cały czas dreptał jej po piętach.
- Zanieś coś medykom. - polecił. - Widzimy się jutro na treningu.
Córka Melodyjki skinęła głową. Chwyciła jakiegoś wróbla i dwie myszy, zanim skierowała się do legowiska medyków. Pierwszy raz zajrzała do wnętrza. Owiał ją od razu smród ziół. Zbyt intensywne wonie jak na nią. Skrzywiła się, odkładając zdobycze. Legowisko wydawało się być puste, bez ani jednej żywej duszy. Z tego co wiedziała, medyków była dwójka i jedna uczennica. Rozejrzała się w ich poszukiwaniu i wtedy brązowe ślepia zatrzymały się na żółtych, należących do jakiejś czarno-białej kotki.
- Co się lampisz? - syknęła Ryjówka.
<Konwaliowe Serce?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz