- No i widzisz? Przekroczyłem granicę - powiedział ze spokojem, co go bardzo zaskoczyło.
Ryjówcza Łapa wywróciła oczami. No i co z tego, że ten boidudek przekroczył granicę? Miała mu teraz bić pokłony? Zżarło ją to, że sama tego pierwsza nie zrobiła. Głupi Burzowy Mróz, czemu tak bardzo zależało mu na przestrzeganiu zasad? Wbiła groźne spojrzenie w mentora.
- Ej wy tam! - nagle rozległ się czyjś krzyk.
Cała trójka spojrzała w tamtym kierunku, dostrzegając zbliżający się patrol. No to się wkopali. Szylkretka machnęła ogonem, wysuwając pazurki, a w jej ślepkach błysnęła chęć walki. Tak się rozwiązywało każdy problem. Burzowy Mróz widocznie wyczuł jej zamiar, bo zastąpił uczennicy drogę.
- Jest jakiś problem? - spytał kocur.
- Wasz wojownik przekroczył granicę. - syknął wilczak. - Burzaki wszędzie muszą stawiać swoje śmierdzące łapy?
Ryjówka usiadła, szczerze rozbawiona tym całym przedstawieniem. Ależ te wilczaki były nerwowe. Co innego niż wiecznie spokojni członkowie Klanu Burzy. Widziała jak sierść mentora zaczyna się jeżyć, a Drżąca Ścieżka wysuwa pazury.
- Jak widzicie, nikt z nas po waszej stronie nie został i nie mamy przy sobie żaden zwierzyny. Proponuje rozejść się w spokoju. - mruknął Burzowy Mróz, najstarszy z nich wszystkich.
Czy nie mógł po prostu przylać patrolowi Klanu Wilka?
- Żebyście znowu przeszli przez naszą granicę? - burknęła jakaś kocica.
- Możecie się zamknąć z łaski swojej? - Ryjówka nie wytrzymała. Uczennica wyszła zza swojego mentora, piorunując spojrzeniem patrol. Jej ogon poruszał się ze zirytowaniem, a w ślepiach można było dojrzeć pewność siebie. Nigdy przed nikim nie ulegała. - Ten dureń jest taki ślepy, że nie zauważył tej waszej niewidzialnej linii granicznej. A wy nie lepsi, tylko krzyk wam w łepetynach. Żałosne.
- Jak widzicie, nikt z nas po waszej stronie nie został i nie mamy przy sobie żaden zwierzyny. Proponuje rozejść się w spokoju. - mruknął Burzowy Mróz, najstarszy z nich wszystkich.
Czy nie mógł po prostu przylać patrolowi Klanu Wilka?
- Żebyście znowu przeszli przez naszą granicę? - burknęła jakaś kocica.
- Możecie się zamknąć z łaski swojej? - Ryjówka nie wytrzymała. Uczennica wyszła zza swojego mentora, piorunując spojrzeniem patrol. Jej ogon poruszał się ze zirytowaniem, a w ślepiach można było dojrzeć pewność siebie. Nigdy przed nikim nie ulegała. - Ten dureń jest taki ślepy, że nie zauważył tej waszej niewidzialnej linii granicznej. A wy nie lepsi, tylko krzyk wam w łepetynach. Żałosne.
Odwróciła się i dumnym krokiem poczęła kroczyć w stronę obozu. Miała gdzieś czy jej słowa jakoś wkurzą któregoś z towarzyszy lub patrol. Z obojętnym wyrazem pyska, puściła się biegiem przed siebie. Wiatr mierzwił jej futro, a ona mruczała czując, że to nie pierwszy raz, gdy odważy się odezwać i przeciwstawić zasadą.
Wróciwszy do obozu, rozejrzała się za jakimś zajęciem. Ostatecznie zdecydowała się na rozmowę z Muszą Łapą. Nie spodziewała się, że jeszcze zobaczy mentora i kremowego kocura, jednak ci podeszli do niej zaraz po powrocie. Burzowy Mróz wyglądał na zdenerwowanego.
- Co to miało być, Ryjówcza Łapo?
Podniosła na niego wzrok, spod przymrużonych powiek.
- Miękkie faje daleko nie dojdą. Jakbyśmy im przyłożyli, granica byłaby nasza.
Burzowy Mróz ze świstem wypuścił powietrze.
- To tak nie działa.
- Jak to? Przemoc jest przecież rozwiązaniem zawsze. - mruknęła koteczka, bijąc ogonem po bokach. Była pewna swojej racji. Zauważyła, że kremowy otwiera pysk. Wbiła w niego oczekujące spojrzenie. - Ani się waż boidupo.
Wróciwszy do obozu, rozejrzała się za jakimś zajęciem. Ostatecznie zdecydowała się na rozmowę z Muszą Łapą. Nie spodziewała się, że jeszcze zobaczy mentora i kremowego kocura, jednak ci podeszli do niej zaraz po powrocie. Burzowy Mróz wyglądał na zdenerwowanego.
- Co to miało być, Ryjówcza Łapo?
Podniosła na niego wzrok, spod przymrużonych powiek.
- Miękkie faje daleko nie dojdą. Jakbyśmy im przyłożyli, granica byłaby nasza.
Burzowy Mróz ze świstem wypuścił powietrze.
- To tak nie działa.
- Jak to? Przemoc jest przecież rozwiązaniem zawsze. - mruknęła koteczka, bijąc ogonem po bokach. Była pewna swojej racji. Zauważyła, że kremowy otwiera pysk. Wbiła w niego oczekujące spojrzenie. - Ani się waż boidupo.
<Drżąca Ścieżko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz