-... Uh, może wybierzemy się na polowanie i po drodze jeszcze obgadamy ten temat? - zapytała się Żabi Skok podczas rozmowy na temat burzaków w ich obozie.
Pierzasta Mordka odetchnęła z ulgą. Uffff, nie tylko ona nie darzyła obcych zbytnią sympatią. W odpowiedzi pokiwała głową i kilka minut później szły we dwie przez terytorium Klanu Wilka.
- Najpierw coś upolujmy, potem porozmawiajmy - zaporponowała liliowa, a arlekinka od razu sie zgodziła na taki plan.
Pierzasta Mordka udała się w swoje ulubione miejsce do polowań. Polana, niedaleko skraju lasu. Zawsze przebywało na niej dużo zwierząt oraz każdy kot mógł się łatwo ukryć wśród leśnej gęstwiny, aby zdobyć smaczny kąsek. Po przybyciu na miejsce kotka od razu rozejrzała się i skryła wśród nieco wyższej trawy. Skrzywiła się lekko, widząc brud na własnej łapie. Skupiła wzrok na otoczeniu, powoli wracała jej mania wyglądu, po niewoli Stwórcy.
Przez moment żadna zwierzyna się nie pojawiła, jednak jakiś ptak uderzył z rozpędu głową w drzewo i spadł na ziemię. Wojowniczka od razu do niego podbiegła i sprawnym ruchem pozbawiła go życia. Mogła wyczekiwać dłużej na zdrowe zwierzę i zabawić się w gonitwę po lesie, lecz w tamtej chwili wolała porozmawiać z Żabim Skokiem. Klan miał dużo zwierzyny na najbliższe tygodnie, więc nie musiała łapać wielu zwierząt.
W końcu kotki usiadły na dużej skale, wygrzewając się w promieniach słońca. Pierzasta Mordka przymrużyła oczy z przyjemności. Czuła ciepło na swokm futrze oraz zwykły spokój.
- Dlaczego chciałaś porozmawiać o kotach z Klanu Burzy? - zapytała się od razu Żabi Skok.
Liliowa spojrzała na arlekinkę.
- Irytuje mnie ich pobyt w naszym klanie. Pomogli, coś tam upolowali, ale grzeją u nas zadki już kolejny księżyc. Nie podoba mi się to. Poznają nas coraz lepiej. W najmniej spodziewnym momencie mogą zaatakować. Nawet, jeśli słyną z pokojowego nastawienia. Nie ufam im - miauczała córka Iglastej Gwiazdy.
- Doskonale cię rozumiem. Już dawno powinni wrócić. Nie rozumiem, dlaczego nadal mogą chodzić pośród nas - odparła arlekinka.
- Gdyby trzymali się samych siebie, jeszcze byłabym w stanie tolerować ich obecność, ale... W jakim celu ich zastępczyni ciągle się czepia mojego taty? Za nic tego nie rozumiem. To jakaś paranoja. - W celu zmniejszenia uczucia irytacji, kotka zaczęła wylizywać dokładnie łapę z brudu. Wzięła kilka głębokich wdechów i wydechów.
Jeszcze chwilę spędziły na narzekaniu na Klan Burzy. Obie myślały w dosyć podobny sposób. Nie chciały towarzystwa obcych w swoim klanie.
Pierzasta Mordka słyszała pioruny z oddali w noc samego zgromadzenia. Zaszyła się w ciepłym mchu, ponieważ zaczął padać śnieg.
Naprawdę chciała wiedzieć, co działo się na zgromadzeniu. Znane jej osoby poszły, Kolec, Fasola. Rodzice wprawdzie pozostali w obozie, ale zajmowali się sobą i nie byliby zachwyceni niespodziwanymi odwiedzinami córki.
Piórko zdołała wyczyścić futro. Leżała wśród śniegu, raz po raz go z siebie strzepując. Nudziła się, zwyczajnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Liczyła gwiazdy, potem barany.
W końcu się doczekała. Klan wracał do domu.
Niedaleko niej położyła się Żabi Skok. Arlekinka wyglądała na nieco zmartwioną. Liliowa od razu przybliżyła się do kotki, przy okazji robiąc dziury w śniegu.
- Wiem, że jest późno, ale co się działo na zgromadzeniu? Słyszałam pioruny, a potem spadło bardzo dużo śniegu.
Pierzasta Mordka odetchnęła z ulgą. Uffff, nie tylko ona nie darzyła obcych zbytnią sympatią. W odpowiedzi pokiwała głową i kilka minut później szły we dwie przez terytorium Klanu Wilka.
- Najpierw coś upolujmy, potem porozmawiajmy - zaporponowała liliowa, a arlekinka od razu sie zgodziła na taki plan.
Pierzasta Mordka udała się w swoje ulubione miejsce do polowań. Polana, niedaleko skraju lasu. Zawsze przebywało na niej dużo zwierząt oraz każdy kot mógł się łatwo ukryć wśród leśnej gęstwiny, aby zdobyć smaczny kąsek. Po przybyciu na miejsce kotka od razu rozejrzała się i skryła wśród nieco wyższej trawy. Skrzywiła się lekko, widząc brud na własnej łapie. Skupiła wzrok na otoczeniu, powoli wracała jej mania wyglądu, po niewoli Stwórcy.
Przez moment żadna zwierzyna się nie pojawiła, jednak jakiś ptak uderzył z rozpędu głową w drzewo i spadł na ziemię. Wojowniczka od razu do niego podbiegła i sprawnym ruchem pozbawiła go życia. Mogła wyczekiwać dłużej na zdrowe zwierzę i zabawić się w gonitwę po lesie, lecz w tamtej chwili wolała porozmawiać z Żabim Skokiem. Klan miał dużo zwierzyny na najbliższe tygodnie, więc nie musiała łapać wielu zwierząt.
W końcu kotki usiadły na dużej skale, wygrzewając się w promieniach słońca. Pierzasta Mordka przymrużyła oczy z przyjemności. Czuła ciepło na swokm futrze oraz zwykły spokój.
- Dlaczego chciałaś porozmawiać o kotach z Klanu Burzy? - zapytała się od razu Żabi Skok.
Liliowa spojrzała na arlekinkę.
- Irytuje mnie ich pobyt w naszym klanie. Pomogli, coś tam upolowali, ale grzeją u nas zadki już kolejny księżyc. Nie podoba mi się to. Poznają nas coraz lepiej. W najmniej spodziewnym momencie mogą zaatakować. Nawet, jeśli słyną z pokojowego nastawienia. Nie ufam im - miauczała córka Iglastej Gwiazdy.
- Doskonale cię rozumiem. Już dawno powinni wrócić. Nie rozumiem, dlaczego nadal mogą chodzić pośród nas - odparła arlekinka.
- Gdyby trzymali się samych siebie, jeszcze byłabym w stanie tolerować ich obecność, ale... W jakim celu ich zastępczyni ciągle się czepia mojego taty? Za nic tego nie rozumiem. To jakaś paranoja. - W celu zmniejszenia uczucia irytacji, kotka zaczęła wylizywać dokładnie łapę z brudu. Wzięła kilka głębokich wdechów i wydechów.
Jeszcze chwilę spędziły na narzekaniu na Klan Burzy. Obie myślały w dosyć podobny sposób. Nie chciały towarzystwa obcych w swoim klanie.
po zgromadzeniu
Pierzasta Mordka słyszała pioruny z oddali w noc samego zgromadzenia. Zaszyła się w ciepłym mchu, ponieważ zaczął padać śnieg.
Naprawdę chciała wiedzieć, co działo się na zgromadzeniu. Znane jej osoby poszły, Kolec, Fasola. Rodzice wprawdzie pozostali w obozie, ale zajmowali się sobą i nie byliby zachwyceni niespodziwanymi odwiedzinami córki.
Piórko zdołała wyczyścić futro. Leżała wśród śniegu, raz po raz go z siebie strzepując. Nudziła się, zwyczajnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Liczyła gwiazdy, potem barany.
W końcu się doczekała. Klan wracał do domu.
Niedaleko niej położyła się Żabi Skok. Arlekinka wyglądała na nieco zmartwioną. Liliowa od razu przybliżyła się do kotki, przy okazji robiąc dziury w śniegu.
- Wiem, że jest późno, ale co się działo na zgromadzeniu? Słyszałam pioruny, a potem spadło bardzo dużo śniegu.
<Żabko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz