Nie wiedział jednak o co tu chodziło. Czemu Sasankowy Płatek uciekła? Nie chciała przebywać dłużej w pachnącym ziołami legowisku? Właściwie to na co była chora? Tyle pytań, a odpowiedzi trudno. Chyba pierwszy raz, miał z czymś takim do czynienia. Szybko dogonił uciekinierkę, dzięki swojej szybkości, którą nabył dzięki wieloksiężycowym treningom i wskoczył na nią, przyciskając do ziemi. Mglista Łapa dotarła chwilę później.
- Zostawcie mnie! - miauczała kotka, próbując się wyrwać spod uścisku wojownika.
- Sasankowy Płatku! Nie możesz tak uciekać! Zjadłaś zioła, które ci dałam? - zapytała uczennica.
- Jakie zioła? Muszę iść na polowanie, a wy mnie zaatakowaliście!
Co takiego? Zmarszczył czoło. Przecież było zupełnie inaczej! Już chciał otworzyć pysk, ale ubiegła go Mgiełka.
- Jesteś poważnie chora. Byłaś u mnie w legowisku, a teraz wracamy tam grzecznie! Już!
Musiał przyznać, że zła Mgiełka to straszna Mgiełka. Pomógł uświadomionej kotce wstać, po czym odeskortował ją do leża medyków. Tam też położyła się na mchu.
- Dziękuję za pomoc - zwróciła się do niego czarno-biała.
- Nie ma problemu. O co tu chodzi? Wyglądała jakby nie pamiętała wizyty u ciebie.
Kotka westchnęła i podzieliła się z wojownikiem swoimi przypuszczeniami. A więc Sasankowy Płatek miała zaniki pamięci? Przecież była młoda! Takie coś bardziej spotykało starszych. No nic. Będzie musiał powiadomić o tym Aronię. Lepiej żeby wiedział, co dzieję się w klanie.
***
Jakiś czas później odwiedził ponownie leże medyków z nowym problemem. Mianowicie jego siostrzenica zachorowała. Skarżyła się na ból ucha, co mocno go zaniepokoiło, dlatego też od razu wybrał się z nią do Mglistej Łapy. Przy okazji będzie mógł zapytać o Sasankę i jej stan. Może było lepiej? Wchodząc do środka znów owiał go ten zapach ziół. Wiele było jednak już suchych przez panującą porę nagich drzew. Oby roztopy przyszły wcześniej.
- Halo! - zawołał wgłąb legowiska. - Mglista Łapo? Poranna Zorzo?
<Mglista Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz