Nocne czuwanie było okropne. Nie dość, że prawie zamarzł, to jego wyobraźnia podsuwała mu różne, straszne rzeczy. Tyle stresu nie przeżył chyba nigdy! Noc jednak jest przerażająca. Kiedy wyzdrowiał po przemarznięciu, udał się do legowiska wojowników. Od razu powitał się z tatą, który zaoferował mu posłanie tuż obok siebie. To było spełnienie jego marzeń! W końcu mógł wtulać się w ojcowską sierść, która była mięciusia, a co najważniejsze ciepła! Pozostało teraz tylko jedno. Musiał znaleźć byłego mentora i podziękować za to, że go umiał znieść. Znalazł go dość szybko. Nie opuścił jeszcze obozu, co go ucieszyło. W kilku susach dopadł do niego, uśmiechając się szeroko.
- Cześć! - zawołał. - Dziękuję za twoje rady. Zostałem wojownikiem!
- Tak wiem, Dreszczyku.
- Już nie, Dreszczyk! Teraz jestem Drżącą Ścieżką, jak wujek! - miauknął z entuzjazmem. - Pójdziemy razem na polowanie? Albo patrol? Tak jak robią to pełnoprawni wojownicy? - zapytał, chcąc już ruszyć w teren i spełnić się jako obrońca klanu.
O tak! Teraz wszelkiej maści potwory będą przed nim drżeć! Teraz on jest łowcą! Strach odszedł w zapomnienie! Nie da się mrozowi, sową ani cieniom!
- Dobrze, chodźmy. - odpowiedział biały, kierując swoje kroki poza obóz.
Drżąca Ścieżka ruszył przodem. Chłonął widoki, czując jakby był w stanie przesuwać góry. Szedł z wysoko uniesionym ogonem i zadowolonym pyszczkiem. Nawet krakanie wrony nad głową, nie przestraszyło go. Udało się! Był wolny! Przezwyciężył swoją chorobę! Był... Co to takiego?! Zamarł, zatrzymując się natychmiastowo, czym zdziwił Orlika, który przystanął obok.
- Co się stało?
Kremowy rozejrzał się po terenie, będąc pewnym, że ktoś ich obserwuję. Prawo, lewo. Pusto. Byli na otwartym terenie. Nikt nie mógł się skryć.
- Ktoś nas obserwuję. - miauknął, czując jak panika na powrót, bierze go we swoje władanie.
<Orlikowy Szepcie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz