- Daleko jeszcze? - syknął w stronę Kukułki i jej dwóch samotników.
- Tak naprawdę jesteśmy na miejscu, tylko czekamy aż się zmęczysz - miauknęła uśmiechając się do niego promiennie.
Co? Zjeżył sierść i wysunął pazury. Nie pozwoli siebie pojmać albo gorzej, zjeść! O nie, nie, nie! Szybko dał nura pomiędzy swoją "strażą" i już miał zamiar dać nogę, kiedy z ciemnego zaułku wyszedł poharataniec. Zatrzymał się i skrzywił. Nie był zbyt piękny. Nie miał nawet jednego oka. Gdzieś z boku dostrzegł ślepia, które z zainteresowaniem go obserwowały. No to się wpakował.
Kukułka ogonem nakazała mu się zbliżyć. Bardzo mu się to nie podobało. Wyczuwał poważne kłopoty. Stał w miejscu, a jego uwaga zwielokrotniła się.
- To tutaj - powiedziała - To tutaj przelewają krew silni i słabi. To tutaj pokażesz na co cię stać.
- Damy ci fory! - ktoś krzyknął.
Machnął nerwowo ogonem. Został popchnięty głębiej, stając w okręgu stworzonym przez kocią masę. Ile ich tu było? Dziesięć? Dwunastu? Każdy z nich coś komentował i podawał liczby. Wyglądało jakby stawiali ile przetrwa. Kukułka wskoczyła na blaszaną tubę. Zauważył, że jest ich tu więcej i każda zajęta przez kilku obserwatorów.
- Dobra! Zamknąć pyski! - Kocur bez oka, machnął poirytowany ogonem. Wydawał się znudzony, jakby był przekonany o tym, że Czermień nie zapewni mu rozrywki. - Mamy oto tego śmiałka, który stoczy bój z... - Nastąpiła chwila ciszy. Kocur lustrował wzorkiem widownie, jakby szukając godnego przeciwnika. - Chrabąszcz! Tak ty! Masz szansę się w końcu wybić.
Wymieniony westchnął i stanął naprzeciw czarnego. Był nieco niższy, a ciało ozdobione w bliznach. Nie czekał na "start", czy inną formułkę. Wstrzelił tak naglę, że Czermień ledwo zarejestrował. Ta szybkość... Dał mu łapą w pysk, widząc gdzie ten celuje. Przeciwnik nie zrobił uniku, za to wgryzł się w czarną sierść wygnańca. O nie! Tak chciał się bawić?! Ciągnąc łapę z wszczepionym w niego kocurem, ugryzł go boleśnie w kark, przygniatając do ziemi. Nastąpiła szarpanina, po której każdy z nich stracił trochę sierści. Ktoś na widowni kichnął, a fala wrzasków kibicujących rozlała ciemność.
- Zabij go!
- Urwij mu ogon!
- Postawiłem na ciebie dzisiejszy obiad!
Głosy zlewały się w niezrozumiały bełkot, który tylko go drażnił. Skapnęła pierwsza krew, walka trwała, przerywana ciężkimi oddechami walczących. Musiał przyznać, że ten Chrząszcz był całkiem silny. Musiał to zakończyć, bo czuł, że jeszcze chwila, a osłabienie spowodowane głodem, dopadnie go i przegra. Nie mógł przegrać. Rzucił się ponownie na kocura, powalając na ziemię. Musiał być szybki, złapał go za poharatane ucho i zaczął walić głową kocura o zmarzniętą ziemię. Raz, drugi, trzeci, czwarty.
- Dość! - To ten bezoki.
Rozdzielił tą dwójkę, wpatrując się w nieprzytomne ciało, z którego sączyła się krew z ran po bitwie.
Zapadła cisza. Kukułka zeskoczyła i obejrzała Chrabąszcza. Jego pierś unosiła się i opadała. Sam Czermień to stąd widział. Nie zabił go. Kotka spojrzała w jego oczy i mógłby przysiąc, że widział w nich dziwną nutę. Nie złości, czy obrzydzenia, jak to było w przypadku lisiaków. Nie... Ona... Wydawała się pod wrażeniem?
- Wygrał... Świeżak! - zakrzyknął "sędzia" pojedynku.
To wywołało szok i niedowierzanie na publice. Chyba zawsze spotykali się ze świeżakami, którzy padali od ran jako pierwsi, a tutaj? Role się odwróciły.
- Chodź - miauknęła kotka, wskazując, aby wskoczył na metalową tubę.
Nieufnie się jej przyjrzał. Wydawała się niestabilna... Jednak uczynił to widząc, że Kukuła czekała na niego już na szczycie. Odbił się mocno i z impentem runął na niebieską. Ta zaśmiała się, spychając go z siebie.
- Nie myśl, że jeśli wygrałeś możesz liczyć na coś więcej.
Czermień się skrzywił. Przecież nie zrobił tego specjalnie!
- To ty nie myśl, że po tym co mi zafundowałaś, będziesz liczyć na coś więcej.
- Ojej, ale samiec alfa - Przewróciła oczami. - Mówiłam, że chcę ci pomóc, patrz. - Wskazała w dół, a Czermień z szokiem stwierdził, że koty, które przegrały zakład, kładły pod wielką tubą pokarm i garść pajęczyn, domyślił się, że na rany. - To teraz twoje. Możesz zanieść je swojemu bratu albo... zjeść ze mną kolację.
Jego wzrok z jedzenia przeniósł się na kocicę. A to spryciula! Znalazła sobie idiotę do przetrwania! Ciekawe ilu głupków na to oszukała! Ale on nie był głupi, o nie.
- Wyglądasz na dobrze odżywioną...
- Prawda... A wiesz czemu? - miauknęła. Pokręcił głową.
- Oświeć mnie. - syknął, nakładając sobie opatrunek na rany. Jak dobrze, że Bocian go tego nauczył!
- Bo Wyprostowani mi służą - jej uśmieszek zrobił się większy.
No to go zatkało. Chciał już zadać masę pytań, ale uciszyła go swoim ogonem, który znalazł się na jego pysku. Pojawił się nowy śmiałek, który zaczął kolejny pojedynek. Musiał przyznać, że oglądanie jak jakiś idiota walczy o życie z innym idiotą, było całkiem fascynujące. Szkoda tylko, że to on został właśnie jednym z tych "gorszych". Chociaż jak twierdziła Kukułka, dzięki tej walce pokazał swoją siłę i zdobył szacunek samotników. Kto wie... Może przestaną w końcu go dręczyć i kraść pokarm? Właśnie! Przez to wszystko zapomniał o bracie! No nic... Ta ruda kupa futra musi nauczyć się żyć bez niego.
Kiedy ostatni z walczących opuścił zaułek, koty zaczęły się rozchodzić. Czermień i Kukułka zeskoczyli z tuby, z czego ten pierwszy wziął się za spożywanie spóźnionej kolacji. Kiedy był syty, zauważył, że Kukułka zniknęła. Pewnie nie na długo. Czuł, że się jeszcze kiedyś spotkają.
CZERMIENISKO! CZEKAM NA MIOT I FABUŁĘ
OdpowiedzUsuńCzermień jest naprawdę ciekawą postacią ale ten cringe'owy fanklub sprawia, że nie potrafię go lubić xd
OdpowiedzUsuń