[TW: atak paniki]
Obudziło go szturchanie w bok. Zobaczył trzy koty stojące przed nim. Jego pobratymcy.
— Co się dzieje..? Jest noc, czemu tu jesteście? — spytał wystraszony. Zero odpowiedzi. Kocurek rozejrzał się dookoła. Dynia? Szczypiorek? Nigdzie ich nie było. To koniec, przyszli go zabić! Kocurek skulił się.
— Proszę, nie krzywdźcie mnie! — Nie chciał umierać, tam bardzo nie chciał! Jeden z wojowników chwycił go i postawił na łapy, na co pisnął. Trącił go łapą, aby podążał za resztą. Dwójka wojowników szła przed nim, a jeden za nim. Wyprowadzali go z obozu.
— Nie mogę wychodzić, jeszcze nie jestem uczniem! — protestował, ale starszy z tyłu popchnął go znowu do przodu.
Po jakimś czasie doszli na miejsce, bo wojownicy zatrzymali się. Szczawik rozejrzał się wokół. Było ciemno... Gdy odwrócił się znowu do pobratymców, nie było ich tam. Kocurek położył po sobie uszy.
— Halo? Hej, zostawiliście mnie! Halo! Nie, nie! — Pobiegł przed siebie, ale zdał sobie sprawę, że nie tam znajdował się obóz. Może tu? A może tam? Kocurek schował się w jednym z krzaków. Zakrył oczy łapkami. Słyszał ptaki, ich dźwięki huczały w jego uszach. Szczawik zaczął się trząść. Dusił się. Czuł, że stoi na krawędzi, jakby miał spaść. Co się z nim dzieje? Bał się i to strasznie, bo nie miał zielonego pojęcia co robić. Panikował bardzo szybko i kulił jeszcze bardziej, szybko wdychając powietrze.
— C- co się dzieje... Pomocy, proszę, w- wróćcie po mnie..! — Jego błagalne głosy odbiły się jedynie echem. Czuł, jak powietrze które wdychał o wiele za szybko, stawało się dla niego mniej pomocne. Był zmęczony, nie miał sił walczyć z lękiem. Jego ciche prośby nie zostały wysłuchane. Nikt nie wrócił. Jego oczy zamykały się, gdy jego oddech poddawał się. Kociak z wycieńczenia zasnął.
Obudził się, gdy usłyszał kroki. Wystraszony rozejrzał się wokół i zobaczył wojownika. Przełknął ślinę.
— Czy zrobiłem coś nie tak..? Czemu mnie tu zostawiliście... — spytał wystraszony. Wojownik zastrzygł uchem.
— Właśnie przeszedłeś test na zostanie uczniem. Choć. Wracamy do obozu.
— Co się dzieje..? Jest noc, czemu tu jesteście? — spytał wystraszony. Zero odpowiedzi. Kocurek rozejrzał się dookoła. Dynia? Szczypiorek? Nigdzie ich nie było. To koniec, przyszli go zabić! Kocurek skulił się.
— Proszę, nie krzywdźcie mnie! — Nie chciał umierać, tam bardzo nie chciał! Jeden z wojowników chwycił go i postawił na łapy, na co pisnął. Trącił go łapą, aby podążał za resztą. Dwójka wojowników szła przed nim, a jeden za nim. Wyprowadzali go z obozu.
— Nie mogę wychodzić, jeszcze nie jestem uczniem! — protestował, ale starszy z tyłu popchnął go znowu do przodu.
Po jakimś czasie doszli na miejsce, bo wojownicy zatrzymali się. Szczawik rozejrzał się wokół. Było ciemno... Gdy odwrócił się znowu do pobratymców, nie było ich tam. Kocurek położył po sobie uszy.
— Halo? Hej, zostawiliście mnie! Halo! Nie, nie! — Pobiegł przed siebie, ale zdał sobie sprawę, że nie tam znajdował się obóz. Może tu? A może tam? Kocurek schował się w jednym z krzaków. Zakrył oczy łapkami. Słyszał ptaki, ich dźwięki huczały w jego uszach. Szczawik zaczął się trząść. Dusił się. Czuł, że stoi na krawędzi, jakby miał spaść. Co się z nim dzieje? Bał się i to strasznie, bo nie miał zielonego pojęcia co robić. Panikował bardzo szybko i kulił jeszcze bardziej, szybko wdychając powietrze.
— C- co się dzieje... Pomocy, proszę, w- wróćcie po mnie..! — Jego błagalne głosy odbiły się jedynie echem. Czuł, jak powietrze które wdychał o wiele za szybko, stawało się dla niego mniej pomocne. Był zmęczony, nie miał sił walczyć z lękiem. Jego ciche prośby nie zostały wysłuchane. Nikt nie wrócił. Jego oczy zamykały się, gdy jego oddech poddawał się. Kociak z wycieńczenia zasnął.
Obudził się, gdy usłyszał kroki. Wystraszony rozejrzał się wokół i zobaczył wojownika. Przełknął ślinę.
— Czy zrobiłem coś nie tak..? Czemu mnie tu zostawiliście... — spytał wystraszony. Wojownik zastrzygł uchem.
— Właśnie przeszedłeś test na zostanie uczniem. Choć. Wracamy do obozu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz