— A co będziemy jutro robić?
— Jeszcze nie wiem — odpowiedziała zmęczonym głosem pointka — Możemy poćwiczyć wspinaczkę na drzewa.
— Znowu? — uczeń westchnął, nadal zgrabnie przebierając łapami.
— Tak, sam przyznałeś, że nie najlepiej ci to idzie!
Poczuła, jak niebieski przydreptał do niej, pałętając się między jej nogami.
— Mamoo?
— Tak?
— A ty umiesz się wspinać na drzewa?
— Tak, umiem — parsknęła, spoglądając z boku na syna — Nie perfekcyjnie, ale umiem.
Ikra przekręcił główkę, odwracając się do mentorki z pretensją wymalowaną na pyszczku.
— Ale skoro mama nie umie na tip top, to czemu ja muszę?
Wojowniczka westchnęła, zwracając wzrok na podopiecznego.
— Ikro, nie każdy jest dobry we wszystkim — wytłumaczyła mu — Mżawka jest dobra w pływaniu, nie wspinaczce na drzewa. A ty wcale nie umiesz nawet utrzymać się na gałęzi.
Kocurek prychnął, zyskując poirytowane spojrzenie mentorki.
— Nie obrażaj się — wtrąciła się dymna, trącając syna ogonem — Mi też dobrze nie szło.
***
Ostatnie wydarzenia zakłóciły spokój nocniakom. Mżawka nie była zbyt świadoma, o co tak naprawdę chodziło – wiedziała tylko o ogółach, woląc nie przyglądać się zakrwawionym wojownikom po ich powrocie. Nie wiadomo dlaczego, widok poobijanej zastępczyni i Piórolotka przywoływał jej na myśl własnego ojca, który też kiedyś wrócił do ówczesnego domu cały pokryty lepką cieczą. Oczywiście w mniejszej skali, ale jej kocięce oczy wszystko przekształciły w krwawa scenę walki. Nadal nie wiedziała, co się wtedy stało – Gazik nie pofatygował się otworzyć pyszczka tamtego wieczoru, a Kazimiera tylko wzruszyła ramionami na jej pytania. Przez te nieuzasadnione nerwy prawie całą noc spędziła wciśnięta w bok Nenufarowego Kielichu, bojąc się zmrużyć oczy. Nie widziała sensu w tłumaczeniu przyjaciółce, że gdy pójdzie spać, to oczerniony krwią ojczulek wyskoczy zza rogu i zacznie mówić okropne rzeczy. Ale korzystała z każdej drobinki otuchy, którą dostawała od burej – w postaci ciepłego ciała otulającego jej głowę, czy cichych pomruków starszej wojowniczki. Nie były ze sobą nie wiadomo jak blisko, ale Mżawka bardzo lubiła kotkę, nie zdając sobie sprawy z tego, że w głębi bardzo chciałaby się jej przypodobać. Nenufara i Nimfie Zwierciadło za to były bardzo dobrymi przyjaciółkami, dlatego nawet za ucznia miała dużo okazji, aby z burą pogadać.
Końcowo tuż nad ranem udało jej się zasnąć, a towarzystwo innej kotki odgoniło złe sny, co najmniej na jedną noc. Gdy rano otworzyła zmęczone oczy, ogon wojowniczki nadal leżał na jej boku. Starsza ziewnęła i zamrugała żółtymi ślepiami. Niebieska odwróciła spojrzenie, trochę zażenowana kładąc głowę z powrotem na posłaniu.
— Mżawko? — zapytała wojowniczka zaspanym jeszcze głosem — Już wszystko dobrze?
Pokiwała lekko łbem, wyglądając na obrażoną jak mały kociak. Poczuła, jak buraska podnosi się trochę i pochyla nad nią.
— Na pewno? — nie brzmiała na przekonaną, ale po kolejnym pomruku zgody odpuściła — Chcesz mi powiedzieć, o co poszło?
Zacisnęła bardziej powieki, czując, jak zbierają się pod nimi łezki. Musiała przyznać – ostatnio robiła się bardziej płaczliwa, nie wiedząc dlaczego.
— Nie, nie za bardzo — westchnęła w końcu — To drobnostka.
— Nie wygląda na drobnostkę — wojowniczka pokręciła głową — Ale nie będę Cię zmuszać. Pamiętaj, zawsze możesz mi powiedzieć.
Pisnęła coś na zgodę, nie za bardzo kontrolując własny głos. Przyjaciółka położyła swój własny pyszczek na jej czole, po krótkim momencie wstając z cichym westchnieniem.
— Chciałabyś coś zjeść, może? Albo wyjść na spacer? Z tego co wiem, to żadna z nas nie jest przydzielona do patrolu.
— S- Spacer — wydusiła z siebie po chwili, chwiejnie podnosząc się na łapy. Nie wiedziała, co się ostatnio z nią dzieje; nieuzasadniona panika towarzyszyła jej bez przerwy, nie dając chwili na złapanie oddechu. Rozważała zagadanie do Zimorodkowej Łapy o zioła na uspokojenie, ale ostatecznie porzuciła ten pomysł. Liczyła, że wszystko samo się ułoży.
— W taki razie chodź, smutasie — oznajmiła Nenufara, machając końcówką ogona. Mżawka wysiliła się na drobny uśmiech i wzięła głęboki oddech. Tak, wszystko się ułoży. W końcu nie ma żadnych poważnych problemów! Co może jej zrobić irytujący głos taty czy mamy? Dołączyła do wojowniczki, i już po chwili obie wyszły poza obóz, zgrabnie przeprawiając się z wyspy na wyspę. Chłodna woda kontrastowała z piekącym z góry słońcem.
— Gdzie chcemy pójść? — zapytała bura — W kierunku brzozowego zagajnika?
— Możemy — mruknęła — Ale nie obiecuję Ci, że zajdziemy za daleko.
npc: Ikrowa Łapa, Syreni Lament, Nenufarowy Kielich
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz