Minął kolejny rutynowy dzień, z każdym z tych dni Zimorodkowa Łapa dorastała. Biało-czarna kotka spostrzegła swojego brata obserwującego gwieździste niebo. Postanowiła się do niego dosiąść i w ciszy podziwiać to piękne zjawisko. Jej wąsy drgały na myśl o tacie - Jaśminku, które może bawiło się teraz na Srebrnej Skórze i obserwowało ich poczynania. Rozmyślając tak, wyrwał ją z transu głos albinosa. Obróciła się pyskiem do niego, spoglądając w jego szkarłatnoczerwone oczy, o tej porze zazwyczaj wyglądały dosyć niepokojąco, lecz kotce to nigdy nie przeszkadzało.
— Uwielbiam takie wieczory. Zawsze ciężko było mi wcześnie kłaść się spać, skoro można odpoczywać w ten sposób — odparł cicho. Zimorodek przekrzywiła twierdząco łeb.
— To racja.
Miała zamiar spędzić trochę czasu z bratem, jednak po obozie rozległo się wołanie Jarzębinowej Łapy. Rzadko kiedy miała okazję porozmawiać z siostrą, gdyż tkwiła ona w swoim niezrozumiałym dla innych świecie, mimo to była jej siostrą i Zimorodkowa Łapa chciała poświęcić jej trochę czasu. Wstała i skinęła głową bratu, tak jakby dając znak, że za chwilę wróci.
— Już do ciebie idę! — odkrzyknęła albinosce. Siostra czekała na nią przy stosie ze zwierzyną. Wyglądała na dosyć podekscytowaną.
— Nie uwierzysz, czego się dowiedziałam — wyszeptała jej do ucha siostra. Zimorodek popatrzyła na nią pytające.
— Byłam tu i ówdzie i słyszałam, że...
— Że?
— Że niedługo ma mieć miejsce ceremonia pasowania na wojowników!
— Co ty gadasz? — mruknęła do czerwonookiej. Życie w Klanie Klifu mimo różnych sytuacji zdawało się być bardzo rutynowe, czy to możliwe, że ktoś miał zostać mianowany tej nocy?
— Wiesz, o kogo chodzi?
Jarzębinka przecząco pokręciła łbem. No cóż, przynajmniej wiedziała co się wokół niej dzieje. Kotka jeszcze raz spojrzała na niebo i pomyślała o Jaśminku, Słodkiej Łapie i innych. Pomodliła się cicho, prosząc Klan Gwiazdy o spokój dla nich i dla wszystkich kotów zamieszkujących Srebrną Skórę jak i Klan Klifu. Wtem rozległ się donośny głos Cętkowanej Gwiazdy, to chyba była ta chwila. Zimorodkowa Łapa pognała razem z siostrą w stronę liderki i reszty zebranych już kotów. Zabrały miejsce i czekały na to co ma do powiedzenia liliowa szylkretka. Pomarańczowooka uczennica nawet nie zdążyła zauważyć, jak jej brat razem z Kruczą Łapą się do nich dosiadają.
— Lśniąca Łapo, Krucza Łapo, Zimorodkowa Łapo — wystąpcie.
Serce jej w tym momencie stanęło, poczuła straszną tremę, jakiej nigdy dotąd nie zasmakowała. Przełknęła jednak szybko ślinę i razem z wymienionymi wystąpiła na przód.
Pasowanie zaczęło się od Kruczej Łapy, który otrzymał imię Kruczego Zmierzchu po wypowiedzeniu swojej formułki. Kotka zastanawiała się, co takiego widziała w nim Cętkowana Gwiazda. Był on praktycznie obcy i nie trenował tak długo jak pozostali.
Jej uwagę przykuło jednak mianowanie Lśniącej Łapy. Zimorodek była w stanie dostrzec w jej spojrzeniu współczucie płynące z serca w ich stronę. Wiedziała, że zasłużyli na miano wojowników i możliwe, że chciała, aby to Jaśminek ich mianowało, a nie ona. Gdy tylko Cętkowana Gwiazda wypowiedziała nowe imię jej brata, zdawało się tak, jakby to sam księżyc tego chciał, gdyż na chwilę wyszedł zza chmur — Lśniący Księżyc. Imię to brzmiało bardzo majestatycznie i kojarzyło się z Klanem Gwiazdy.
— Ja, Cętkowana Gwiazda, przywódczyni Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tę oto uczennicę. Trenowała pilnie pod moim okiem, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ją wam jako kolejną wojowniczkę. — Skierowała swój łeb w stronę łaciatej. Kotce ze stresu drgały wąsy, jednak próbowała nie dać po sobie poznać, iż jest zestresowana.
— Zimorodkowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Popatrzyła w żółte mrużące się z powagą ślepia liderki. Czy była gotowa chronić klan NAWET za cenę życia? Cóż, to było dosyć ciężkie pytanie, jednak studiowała ona kodeks wojownika, czciła Klan Gwiazdy, więc co stało na przeszkodzie? Czyżby strach? Przełknęła szybko ślinę, prawie się nią dławiąc.
— Przysięgam — miauknęła ochryple. To nie miało tak brzmieć, jednak stało się. Starała się nie zwracać na to uwagi i kontynuować jakby nigdy nic.
— Zatem mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Zimorodkowa Łapo, od tej pory będziesz znana jako Zimorodkowy Sen. Klan Gwiazdy ceni twoją szczodrość i silną wiarę. Witamy cię jako nową wojowniczkę Klanu Klifu. Gdy przemówienie dobiegło końca Zimorodkowy Sen podeszła do Cętkowanej Gwiazdy dotykając pyskiem jej ramienia. To była chwila pełna emocji. Cały klan wykrzykiwał nowe imiona swoich wojowników.
— Uwielbiam takie wieczory. Zawsze ciężko było mi wcześnie kłaść się spać, skoro można odpoczywać w ten sposób — odparł cicho. Zimorodek przekrzywiła twierdząco łeb.
— To racja.
Miała zamiar spędzić trochę czasu z bratem, jednak po obozie rozległo się wołanie Jarzębinowej Łapy. Rzadko kiedy miała okazję porozmawiać z siostrą, gdyż tkwiła ona w swoim niezrozumiałym dla innych świecie, mimo to była jej siostrą i Zimorodkowa Łapa chciała poświęcić jej trochę czasu. Wstała i skinęła głową bratu, tak jakby dając znak, że za chwilę wróci.
— Już do ciebie idę! — odkrzyknęła albinosce. Siostra czekała na nią przy stosie ze zwierzyną. Wyglądała na dosyć podekscytowaną.
— Nie uwierzysz, czego się dowiedziałam — wyszeptała jej do ucha siostra. Zimorodek popatrzyła na nią pytające.
— Byłam tu i ówdzie i słyszałam, że...
— Że?
— Że niedługo ma mieć miejsce ceremonia pasowania na wojowników!
— Co ty gadasz? — mruknęła do czerwonookiej. Życie w Klanie Klifu mimo różnych sytuacji zdawało się być bardzo rutynowe, czy to możliwe, że ktoś miał zostać mianowany tej nocy?
— Wiesz, o kogo chodzi?
Jarzębinka przecząco pokręciła łbem. No cóż, przynajmniej wiedziała co się wokół niej dzieje. Kotka jeszcze raz spojrzała na niebo i pomyślała o Jaśminku, Słodkiej Łapie i innych. Pomodliła się cicho, prosząc Klan Gwiazdy o spokój dla nich i dla wszystkich kotów zamieszkujących Srebrną Skórę jak i Klan Klifu. Wtem rozległ się donośny głos Cętkowanej Gwiazdy, to chyba była ta chwila. Zimorodkowa Łapa pognała razem z siostrą w stronę liderki i reszty zebranych już kotów. Zabrały miejsce i czekały na to co ma do powiedzenia liliowa szylkretka. Pomarańczowooka uczennica nawet nie zdążyła zauważyć, jak jej brat razem z Kruczą Łapą się do nich dosiadają.
— Lśniąca Łapo, Krucza Łapo, Zimorodkowa Łapo — wystąpcie.
Serce jej w tym momencie stanęło, poczuła straszną tremę, jakiej nigdy dotąd nie zasmakowała. Przełknęła jednak szybko ślinę i razem z wymienionymi wystąpiła na przód.
Pasowanie zaczęło się od Kruczej Łapy, który otrzymał imię Kruczego Zmierzchu po wypowiedzeniu swojej formułki. Kotka zastanawiała się, co takiego widziała w nim Cętkowana Gwiazda. Był on praktycznie obcy i nie trenował tak długo jak pozostali.
Jej uwagę przykuło jednak mianowanie Lśniącej Łapy. Zimorodek była w stanie dostrzec w jej spojrzeniu współczucie płynące z serca w ich stronę. Wiedziała, że zasłużyli na miano wojowników i możliwe, że chciała, aby to Jaśminek ich mianowało, a nie ona. Gdy tylko Cętkowana Gwiazda wypowiedziała nowe imię jej brata, zdawało się tak, jakby to sam księżyc tego chciał, gdyż na chwilę wyszedł zza chmur — Lśniący Księżyc. Imię to brzmiało bardzo majestatycznie i kojarzyło się z Klanem Gwiazdy.
— Ja, Cętkowana Gwiazda, przywódczyni Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tę oto uczennicę. Trenowała pilnie pod moim okiem, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ją wam jako kolejną wojowniczkę. — Skierowała swój łeb w stronę łaciatej. Kotce ze stresu drgały wąsy, jednak próbowała nie dać po sobie poznać, iż jest zestresowana.
— Zimorodkowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Popatrzyła w żółte mrużące się z powagą ślepia liderki. Czy była gotowa chronić klan NAWET za cenę życia? Cóż, to było dosyć ciężkie pytanie, jednak studiowała ona kodeks wojownika, czciła Klan Gwiazdy, więc co stało na przeszkodzie? Czyżby strach? Przełknęła szybko ślinę, prawie się nią dławiąc.
— Przysięgam — miauknęła ochryple. To nie miało tak brzmieć, jednak stało się. Starała się nie zwracać na to uwagi i kontynuować jakby nigdy nic.
— Zatem mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Zimorodkowa Łapo, od tej pory będziesz znana jako Zimorodkowy Sen. Klan Gwiazdy ceni twoją szczodrość i silną wiarę. Witamy cię jako nową wojowniczkę Klanu Klifu. Gdy przemówienie dobiegło końca Zimorodkowy Sen podeszła do Cętkowanej Gwiazdy dotykając pyskiem jej ramienia. To była chwila pełna emocji. Cały klan wykrzykiwał nowe imiona swoich wojowników.
***
Cała trójka miała teraz odbyć nocną wartę w milczeniu. Zimorodkowy Sen tak jak Kruczy Zmierzch i Lśniacy Księżyc zajęła stanowisko. Rozglądała się na boki i co jakiś czas zerkała w rozgwieżdżone niebo. Lśniący Księżyc... Faktycznie. Zerknęła na miejsce, w którym znajdował się brat i rzuciła mu przyjacielskie spojrzenie. Miała ochotę z nim porozmawiać, jednak okazałaby w ten sposób brak jakiegokolwiek szacunku dla tradycji i Klanu Gwiazdy. Siedziała więc tak w ciszy, bijąc od czasu do czasu puchatym ogonem o ziemię. Rozmyślała o tym, jakie piękne imiona zostały im nadane. Zimorodkowy Sen — drugi człon kojarzył jej się z nocą, pogonią za marzeniami i ojcem. Zaś Kruczy Zmierzch brzmiało trochę groźnie, przypominało ono wieczór, który szybkimi krokami zamieniał się w noc i jakby zabierał słońce gdzieś w mrok. Podrapała się po uchu i patrząc w księżyc, pomyślała: Lśniący Księżyc. Jedyne źródło światła w mroku nocy, które sprawia, iż pora ta nie wydaje się taka straszna, na jaką wygląda. Czuła powiązanie w tych imionach, jednak naprawdę był to tylko zwykły zbieg okoliczności.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz