Tak jakoś się złożyło, że kociak lubił opowieści, które mu opowiadał. Sam znał je od dziadka i teraz mógł podzielić się jego historią dalej.
- Myślisz, że spotkamy po drodze jakichś klifiaków? - zapytał, wbijając w niego wzrok.
- Oby nie, bo rozszarpie jak szczura - fuknął.
Już ledwo wytrzymywał ich smród na zgromadzeniach. Kolejne spotkanie, poza polaną, nie uśmiechało mu się.
- Jest ładna pogoda, to poćwiczymy pływanie - dodał, kierując kroki nad wodę.
Każdy nocniak powinien umieć pływać i nie przewidywał wyjątków. Kocurek był nieco niepewny co do tego pomysłu, ale wierzył w to, że nie miał zamiaru go utopić.
Wszedł do wody, instruując go jak powinien machać łapami. Orzechowa Łapa starał się, a jego frustracja rosła z każdym uderzeniem serca. Czasami wybuchał, dlatego też na wszelki wypadek kazał mu trzymać w pysku patyk, jako pomoc lub dodatkowe utrudnienie.
- O! Niezapominajkowa Gwiazdo! - zawołał widząc lidera, który z dziwnie skwaszoną miną, kierował się brzegiem rzeki. Tuż obok niego szła Krucze Futro, która coś mu szeptała do ucha. Było to... dziwne.
Od jakiegoś czasu widział, że z kocurem nie było najlepiej. Śmierć Zbożowej Gwiazdy była dla wszystkich szokiem, on sam przeżywał to mocno, jednak wiedział, że kotka nie chciałaby, by tak rozpaczał. Za to lider zachowywał się tak, jakby ktoś czyhał na jego życie.
Słysząc jego głos, drgnął i spiął się, rozglądając w skupieniu. Pomachał mu ogonem, by zwrócić na siebie uwagę, a ten od razu się uspokoił. Również mu odmachał, po czym smętnie odszedł. Czarna kotka tylko rzuciła mu skrzywione spojrzenie, kierując się za swoim partnerem. Bo chyba taka relacja łączyła tą dwójkę? Mógł tylko gdybać, jednak kotka dość często za nim latała.
- Mppppfff - Usłyszał obok głos ucznia, który zaczynał tonąć, nadal uporczywie trzymając w pysku kij.
- No dobra, starczy - miauknął, pomagając kocurkowi wyjść na brzeg.
***
Krucze Futro zawsze, gdy przechodziła obok, śmierdziała ziołami, które sprawiały, że kręciło go w nosie. Ile razy to nie kichnął przez jej perfumy?
Bławatkowy Potok trąciła go ramieniem, lekko się uśmiechając.
- Znowu tu siedzisz tak zamyślony.
Racja. Obserwował powoli zachodzące słońce i jakoś się tak zamyślił.
- Zdarza mi się.
Kotka usiadła obok. Zaczęła opowiadać jak minął jej dzień. Znów narzekała na Bażanta i jego chamskie zachowanie. Eh... naprawdę ten kot z każdym mijającym księżycem staczał się na samo dno.
- Aż się dziwię, że tyle z nim wytrzymałem.
- Czemu już nie spędzasz z nimi czasu? - zapytała zaciekawiona.
Mógł o to samo zapytać Bławatke, która unikała jego siostry jak ognia, chociaż były bardzo blisko.
- Nie wiem. To wszystko popsuło się, gdy zostałem brzydkim potworem. Najwidoczniej nie mogli znieść mojego widoku. - Napuszył się. Nadal miał im to za złe.
Chociaż Kwitnąca Stokrotka nie była jakoś tym faktem zaniepokojona. Często spędzali razem ten czas po tym, jak Ptasi Jazgot wróciła z brzuchem.
- Wygląd się nie liczy tak bardzo jak wnętrze. Nie przejmuj się tym.
Pokiwał głową. Czasami nadal się tym przejmował, ale coraz rzadziej zwracał na to uwagę.
- Chcesz jutro przejść się na polowanie? - zaproponował.
Bławatkowy Potok chwilę się zastanowiła, po czym pokiwała głową. No to byli umówieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz