Nowe miejsce coraz bardziej zdobywało jego sympatię. Mieli tu jedzenie, opiekę oraz ciepło, którego tak bardzo potrzebowali. Kalinkowa Łodyga starała się jak mogła, by było im dobrze. Lubił ją, zwłaszcza gdy dawała im drobiazgi, którymi mogli się pobawić. Po tych kilku dniach mógł pochwalić się kolekcją kamyczków, szyszek i kulek mchu, które służyły mu i Mrozowi do zabawy. Kruk i Łasica nadal prychali na to wszystko, ale odkąd pamiętał byli dziwni, więc nie przejmował się ich introwertyzmem.
Brat poturlał mu pod nos jedną z zabawek, na którą Chłód zareagował z entuzjazmem. Od razu rzucił się na przedmiot, ciesząc się z chwili zabawy.
- Uważaj! - fuknięcie Kruka przerwało tą radosną atmosferę, kiedy przypadkiem w pogoni za mchem, wpadł na niego.
Spojrzał na niego spod byka, zaciskając pyszczek i nadymając policzki. Powstrzymał się jednak przed skrzyczeniem go: "by sam uważał" i jedynie wystawił mu język, łapiąc zabawkę w pyszczek i odbiegając z nią do tego lepszego brata.
- Co się stało? Znów Kruk ma jakieś problemy? - zapytał Mróz widząc jego niezadowoloną minę.
- A jak myślisz? - odpowiedział zgryźliwie.
Nie chciał jednak skupiać swojej całej uwagi na tym mysim móżdżku i rozpamiętywać tego, jaki to on nie jest. Traciłby tylko czas, który mógł spożytkować na coś ciekawszego.
- Może mrówki mu wlazły do legowiska - zasugerował kocurek, co wywołało śmiech u starszego.
- Nie zdziwiłbym się! Ma zawsze taką krzywą minę. O taką, bleee. - Zademonstrował.
Brat zaśmiał się, sam naśladując Kruka i jego miny. Mogliby spędzić nad tym i całe dnie, gdyby nie Kalinkowa Łodyga, która upomniała ich, że to tak nie ładnie naśmiewać się z rodzeństwa. Może i tak, ale jakoś musieli odreagować to wszystko co się wydarzyło.
- Właśnie, zamknąć się tam! - usłyszeli niezadowolony pomruk arlekina.
- Sam się... - nie dokończył, zaciskając zęby na języku.
Nie miał zamiaru zniżać się do jego poziomu. Machnął ogonkiem, po czym skierował kroki ku wyjściu ze żłobka. Tam dostrzegł kogoś interesującego. Lśniąca Łapa stał niedaleko i z kimś rozmawiał. Od razu na jego pyszczku pojawił się uśmiech. Rozejrzał się jeszcze za sobą, a widząc pytające spojrzenie Mroza, pokręcił głową.
Brat jak na dobre rodzeństwo przystało, od razu pomknął do Kalinkowej Łodygi, zadając masę pytań, dzięki czemu niezauważenie wymknął się na zewnątrz.
- Cześć - miauknął do starszego, kiedy tylko skrócił między nimi dystans. - Gdzie byłeś? - zapytał.
- Byłem na treningu. A jak u ciebie?
Przekrzywił łebek. U niego? Mógłby ponarzekać mu na brata, ale czy to nie będzie zbytnie przyciąganie uwagi? Po co ktoś taki jak on miał być sławny w klanie i być na pyskach większości kotów? Pokręcił więc głową, zmuszając się do uśmiechu.
- W porządku. Wszystkim nam tu dobrze - zapewnił, chociaż jego ucho drgnęło nieswojo z wymiauczanego kłamstwa.
Wzrok ucznia jednak najwyraźniej dojrzał, że coś było nie tak, bo chwilę zastanawiał się nad słowami. Kocurek obserwował jego uciekający gdzieś wzrok, drganie wąsów i kręcenie językiem, jak gdyby chciał, ale i nie chciał dopytywać.
Zaśmiał się, co dało oczekiwany efekt, ponieważ napięcie uszło z powietrza, a ich wzrok się spotkał.
- Nie musisz pytać... To nic takiego, naprawdę. Może... pokazać ci czego się nauczyłem? - zaproponował zmieniając temat.
Kocur pokiwał głową rozluźniając się. Usiadł i obserwował poczynania młodszego, który zaprezentował mu cudowny spektakl fikołków, przewrotów oraz wyskoków, które zakończyły się tym, że Chłód ostatecznie skończył na grzbiecie Lśniącej Łapy.
- Widzisz? Jestem jak wojownik! - miauknął dumny z siebie.
<Lśniąca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz