Słowik ze zdziwieniem na kocięcym pyszczku obserwowała dziwne zjawisko, jakie działo się na jej oczach. To coś przypominało biały piasek zmieszany z wodą, ale kiedy wystawiła łapkę z legowiska i dotknęła nią „białego piasku”, okazywał się zimny. To był według kotki ciekawy wybryk natury.
— Mamo? –— Zwróciła się do Sennego Pysku. — Cio to jeśt?
— Śnieg z deszczem, głuptasie — odpowiedziała drwiącym tonem Sen.
Słowik po prostu odeszła od matki z trochę poirytowaną miną. Obok płowej kotki było legowisko Cisowej Kołysanki, która chyba odpoczywała. „Ciekawe czy ja też będę mieć kociaki” pomyślała koteczka.
— Mamo? –— Zwróciła się do Sennego Pysku. — Cio to jeśt?
— Śnieg z deszczem, głuptasie — odpowiedziała drwiącym tonem Sen.
Słowik po prostu odeszła od matki z trochę poirytowaną miną. Obok płowej kotki było legowisko Cisowej Kołysanki, która chyba odpoczywała. „Ciekawe czy ja też będę mieć kociaki” pomyślała koteczka.
***
— Patrzcie! — Pisnął Szczurek. — Technika walki. Widziałem jak Trójoka Łapa to robi.
Po wypowiedzeniu tych słów skoczył na liliową kotkę i walnął łapą jej pysk.
— Psestań. — Słowik pomimo to nie straciła opanowania. Powiedziała to spokojnie.
— Gdzie masz śmiech? — Zadrwił Szczurek.
— Szczurek! — Krzyknęła Sen. Chociaż poza tym to nic większego nie zrobiła, aby pomóc córce.
Jedynym kotem, który w tej sytuacji pomógł Słowiczce była Dzik. Ciemna kotka pomogła wstać siostrze i spytała z troską w głosie:
— Czy wszystko w porządku?
— Tak.
***
Słowik zauważyła współczującą minę na pysku siostry. Zorientowała się, że Dzik patrzy na legowisko medyka. Liliowa pręgowana nawet nie zdążyła zapytać, o co chodzi, kiedy ciemna kotka wypaliła:
— Biedna Paplająca Łapa. Odmroziła się, a i tak pomaga. Odwiedźmy ją.
Kotka chciała odmówić czekoladowej, ale po prostu nie mogła tego zrobić.
— Tak, odwieźmy, ale…
— Mama się ze mną zgodziła. Wiem, bo zapytałam!
***
Łapy dwóch młodych kotek skierowały się w stronę legowiska medyków. Droga do miejsca, gdzie miały pocieszać Paplę, nie była zbytnio długa. „Co trzeba mieć w głowie, aby nazwać kogoś Papla?” zastanawiała się Słowik. (kiedy była afera z Kunią Łapą, Słowiczka była za mała, aby coś z tego wiedzieć)
- Idę po trochę mchu ze żłobka – odezwała się Dzik.
Czyli liliowej przyjdzie samej pocieszać smutną Paplę.
Słowik wsunęła łebek do legowiska medyka, gdzie zobaczyła zmartwioną starszą kotkę, leżącą na posłaniu.
<Paplo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz