w momencie kiedy kocięta już mogą łazić, gadać i tak dalej
Kremowy kociak leżał wtulony w bok swojej mamy. Jego rodzeństwo obudziło się wcześniej. Słyszał ich krzyki.
— Lukrecjo? Zdaje mi się, że Miodunka chce się z tobą bawić — miauknęła Plusk, oblizując głowę kocurka.
— N-naprawdę? — zapytał sennie.
Ruda pokiwała głową. No cóż. Chciała, to chciała. Może do niej na chwilę pójść. Wstał i się rozciągnął.
— Hej! — zawołała radośnie liliowa.
— Cześć — mruknął zaspany.
— W co się bawimy? Wyzwania? — zaproponowała.
Ożywił się na tę propozycję. Kochał tę zabawę! Mógł do woli pokazywać swe popisy i ogromną siłę.
— Chętnie! To ja zacznę — zarządził, siadając obok siostry. — Wystrasz Cyprys!
— No dobra, ale ty musisz później ugryźć Mleczyk! — rzuciła z zadziornym uśmiechem.
— Pff, takie łatwe?
— Na początek takie! Zaczekaj tu, idę ją nastraszyć — zachichotała Miodunka.
Szylkretowa zaczęła sunąć przez żłobek. W kącie siedziała Cyprys, obgryzająca szyszkę. Łapa liliowej dotknęła grzbiet rudej. Echem odbił się przeraźliwy pisk. Wszyscy wbili wzrok w Miodunkę. Świetnie. Będzie mógł pośmiać się z tego, jak mama będzie zwracać jej uwagę.
— Miodunko, tak nie wolno — powiedziała medyczka, idąc w stronę kotek.
— Przepraszam, przepraszam — fuknęła, odchodząc w kierunku kremowego.
— To było bardzo śmieszne! — zawołał Lukrecja, zakrywając pysk łapkami.
— Nie było!
— Było!
— Nie prawda!
— A właśnie że było! Ale nie krzycz już więcej. Posłuchaj, mam dla nas obojga super wyzwanie — miauknął, przysuwając się do kotki.
— Jakie? — zapytała, oblizując zjeżoną sierść.
— Wymkniemy się ze żłobka. Co ty na to?
— Lukrecjo? Zdaje mi się, że Miodunka chce się z tobą bawić — miauknęła Plusk, oblizując głowę kocurka.
— N-naprawdę? — zapytał sennie.
Ruda pokiwała głową. No cóż. Chciała, to chciała. Może do niej na chwilę pójść. Wstał i się rozciągnął.
— Hej! — zawołała radośnie liliowa.
— Cześć — mruknął zaspany.
— W co się bawimy? Wyzwania? — zaproponowała.
Ożywił się na tę propozycję. Kochał tę zabawę! Mógł do woli pokazywać swe popisy i ogromną siłę.
— Chętnie! To ja zacznę — zarządził, siadając obok siostry. — Wystrasz Cyprys!
— No dobra, ale ty musisz później ugryźć Mleczyk! — rzuciła z zadziornym uśmiechem.
— Pff, takie łatwe?
— Na początek takie! Zaczekaj tu, idę ją nastraszyć — zachichotała Miodunka.
Szylkretowa zaczęła sunąć przez żłobek. W kącie siedziała Cyprys, obgryzająca szyszkę. Łapa liliowej dotknęła grzbiet rudej. Echem odbił się przeraźliwy pisk. Wszyscy wbili wzrok w Miodunkę. Świetnie. Będzie mógł pośmiać się z tego, jak mama będzie zwracać jej uwagę.
— Miodunko, tak nie wolno — powiedziała medyczka, idąc w stronę kotek.
— Przepraszam, przepraszam — fuknęła, odchodząc w kierunku kremowego.
— To było bardzo śmieszne! — zawołał Lukrecja, zakrywając pysk łapkami.
— Nie było!
— Było!
— Nie prawda!
— A właśnie że było! Ale nie krzycz już więcej. Posłuchaj, mam dla nas obojga super wyzwanie — miauknął, przysuwając się do kotki.
— Jakie? — zapytała, oblizując zjeżoną sierść.
— Wymkniemy się ze żłobka. Co ty na to?
< Miodunko? Hihihi >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz