porą opadających liści
Dwie, drobne i skulone przy sobie kuleczki spały mocno, próbując zatrzymać przy sobie jak najwięcej ciepła. Noce były coraz zimniejsze, chociaż Rosa miała to szczęście, że odczuwała je mniej. Jej dłuższe futerko spełniało swoje zadanie. Zdecydowanie gorzej miała jej kremowa siostra.
Nagle uszy rudej pointki drgnęły nieznacznie, gdy ciszę nocy przerwał donośny trel. Ten śpiew był znakiem umownym dla młodej koteczki. Podniosła leniwie swoją głowę, ziewając bezgłośnie. Otworzyła szeroko pyszczek, po czym wstrząsnęła głową, cicho mlaszcząc. Mogłaby spać dalej, z pewnością, było jej tak przyjemnie i wygodnie.
Strzepnęła uchem, gdy trel ucichł znacznie, sprawiając, że koteczka mruknęła niezadowolona. To coś prawdopodobnie uciekło dalej w las. Nie ma mowy, że będzie mogła go słyszeć z głębi nory. Rozejrzała się dookoła, wciągając wilgotne powietrze. Strasznie nie lubiła tego zapachu, a musiała zasypiać i budzić się przy nim. Zawsze zastanawiała się, dlaczego Ryjówka wybrała takie, a nie inne miejsce na ich mieszkanie. Nie lepiej znaleźć coś lepszego? Przecież powinno być gdzieś miejsce, w którym z pewnością byłoby przytulniej. Sama mając do wybrania spanie w kałuży, a w tej norze, zdecydowanie wybrałaby błotną kąpiel.
Krzywiąc nosek, postanowiła jednogłośnie – dosyć siedzenia w tym zatęchłym miejscu.
Podniosła swoje cztery litery, uciekając z uścisku kremowego diabła i przeciągnęła swoje wyleżane ciałko. Wspomniana coś mruknęła pod noskiem, na co Rosa westchnęła cicho. Zapewne za chwile się obudzi, stwierdziła w myślach.
Spojrzała jeszcze prędko w stronę czekoladowo-rudej kocicy, leżącej w głębi nory. Stuliła nieco uszy w tył, zastanawiając się, kiedy te niewinne dni, gdy dopiero zaczynały chodzić, się skończyły. Spojrzała prędko na swoje łapy, po czym potrząsnęła głową lekko. Nie! Dosyć rozmyślania. Ten ładny głosik jest ważniejszy!
Przytruptała do wyjścia norki z szerokim uśmieszkiem, wciągając nosem świeże, ranne powietrze. Może też było czuć wilgoć, ale o wiele przyjemniejszą niż ta w dole. Po chwili jednak zadrżała nagle, gdy dreszcz przeszedł jej po grzbiecie. Cholerka jak zimno! Skurczyła się nagle w sobie, przy akompaniamencie jej cichego jęku. Co się dzieje, jeszcze wczoraj było cieplutko!
Przy czym kolejny, przyjemny trel sprawił, że uszy drgnęły, kierując się w jego stronę. Wśród liści dostrzegła go, gdy zatrząsnął piórkami gwałtownie. Oczy zaświeciły się z radości, gdy usiadła tak zgarbiona i wtulona w siebie, rozglądając się wreszcie dookoła.
Dopiero teraz zaczynała dostrzegać, jak zielone liście drzew powolutku zmieniają go na jaśniejszy. W sumie zastanawiała się dlaczego… Ona też tak może? Wiele z nich leżało już na ziemi, dzięki czemu ruda kotka miała zdecydowanie więcej zabawek, które mogła sobie znaleźć sama!
Nagle trel stworzonka ponownie rozniósł się po polance, przy czym ruda przymknęła oczy, słuchając.
Jeszcze chwila spokoju, zanim zostanie zaniepokojona.
Nagle uszy rudej pointki drgnęły nieznacznie, gdy ciszę nocy przerwał donośny trel. Ten śpiew był znakiem umownym dla młodej koteczki. Podniosła leniwie swoją głowę, ziewając bezgłośnie. Otworzyła szeroko pyszczek, po czym wstrząsnęła głową, cicho mlaszcząc. Mogłaby spać dalej, z pewnością, było jej tak przyjemnie i wygodnie.
Strzepnęła uchem, gdy trel ucichł znacznie, sprawiając, że koteczka mruknęła niezadowolona. To coś prawdopodobnie uciekło dalej w las. Nie ma mowy, że będzie mogła go słyszeć z głębi nory. Rozejrzała się dookoła, wciągając wilgotne powietrze. Strasznie nie lubiła tego zapachu, a musiała zasypiać i budzić się przy nim. Zawsze zastanawiała się, dlaczego Ryjówka wybrała takie, a nie inne miejsce na ich mieszkanie. Nie lepiej znaleźć coś lepszego? Przecież powinno być gdzieś miejsce, w którym z pewnością byłoby przytulniej. Sama mając do wybrania spanie w kałuży, a w tej norze, zdecydowanie wybrałaby błotną kąpiel.
Krzywiąc nosek, postanowiła jednogłośnie – dosyć siedzenia w tym zatęchłym miejscu.
Podniosła swoje cztery litery, uciekając z uścisku kremowego diabła i przeciągnęła swoje wyleżane ciałko. Wspomniana coś mruknęła pod noskiem, na co Rosa westchnęła cicho. Zapewne za chwile się obudzi, stwierdziła w myślach.
Spojrzała jeszcze prędko w stronę czekoladowo-rudej kocicy, leżącej w głębi nory. Stuliła nieco uszy w tył, zastanawiając się, kiedy te niewinne dni, gdy dopiero zaczynały chodzić, się skończyły. Spojrzała prędko na swoje łapy, po czym potrząsnęła głową lekko. Nie! Dosyć rozmyślania. Ten ładny głosik jest ważniejszy!
Przytruptała do wyjścia norki z szerokim uśmieszkiem, wciągając nosem świeże, ranne powietrze. Może też było czuć wilgoć, ale o wiele przyjemniejszą niż ta w dole. Po chwili jednak zadrżała nagle, gdy dreszcz przeszedł jej po grzbiecie. Cholerka jak zimno! Skurczyła się nagle w sobie, przy akompaniamencie jej cichego jęku. Co się dzieje, jeszcze wczoraj było cieplutko!
Przy czym kolejny, przyjemny trel sprawił, że uszy drgnęły, kierując się w jego stronę. Wśród liści dostrzegła go, gdy zatrząsnął piórkami gwałtownie. Oczy zaświeciły się z radości, gdy usiadła tak zgarbiona i wtulona w siebie, rozglądając się wreszcie dookoła.
Dopiero teraz zaczynała dostrzegać, jak zielone liście drzew powolutku zmieniają go na jaśniejszy. W sumie zastanawiała się dlaczego… Ona też tak może? Wiele z nich leżało już na ziemi, dzięki czemu ruda kotka miała zdecydowanie więcej zabawek, które mogła sobie znaleźć sama!
Nagle trel stworzonka ponownie rozniósł się po polance, przy czym ruda przymknęła oczy, słuchając.
Jeszcze chwila spokoju, zanim zostanie zaniepokojona.
<Myszko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz