Jeszcze podczas sytuacji z Dzikim
Wiśniowa Łapa niechętnie wyszła z legowiska, słysząc dość głośny hałas dobiegający z obozu. Wychodząc, zauważyła Dzikiego Gona, rudego wojownika, który był dawcą nasienia dla sojuszniczego miotu między Klanem Burzy, a Klanem Klifu. Spojrzała się na niego zimnym wzrokiem, z lekkim obrzydzeniem. Zachowywał się dziwacznie, wcale nie tak, jak ktoś zdrowy na umyśle. Trzymał w zębach swoją łapę, która pod naciskiem kłów zalała się krwią. Chodził tak, jakby był z tego dumny. Miał uniesioną brodę i przymknięte oczy, gdy starał się położyć ją na stercie, przy tym krzycząc tak, jak koty wygrywające wojnę. U jej boku przebiegł Jeżowa Ścieżka i była zmuszona iść za nim, aby pomóc wojownikowi.
**
Teraz
Koniec końców Dziki Gon stracił łapę, ale jakoś wylizał się z sytuacji. Za to doszły do niej słuchy o nieco innym zdarzeniu, w wyniku którego życie straciła Mniszkowy Kwiat. O sytuacji opowiedział jej Zajęczy Nos, gdy poprosiła go o wyjaśnienia, słyszała bowiem, że był wtedy obecny. Przy rozmowie z nim podkreśliła, że rozumie to, jak zachowała się Muszy Lot, jednak w głębi serca czuła trochę obrzydzenie zdradą. Wiedziała jednak, co mogą czuć nierude koty i nie dziwiła się, że mentalnie nie wytrzymywały pod presją liderki. Wiśniowa Łapa nie zamierzała się mieszać w tą politykę, ale w głębi serca jakoś tym nierudym współczuła. Może nie potrafiła wywołać głębszego uczucia, ale jakieś tam serce dalej miała.
Gdy wyszła, podchodząc do sterty, zauważyła szylkretkę. To była ta... Wietrzna Łapa? Wiśniowa Łapa coś tam kotkę kojarzyła, ale ze względu na to, że nie pochodziła z Klanu Burzy, nie miała okazji jeszcze z nią gadać. I nie chciała, towarzystwo nie było jej potrzebne. Sytuacja jednak zmusiła ją do rozmowy, gdy sięgnęła po królika.
- Hej, ja go chciałam wziąć - Odezwała się Wietrzna Łapa.
Wiśniowa Łapa obrzuciła ją bezuczuciowym wzrokiem, nie do końca wiedząc, czy Wiatr grzecznie zwróciła uwagę, chcę ją opieprzyć za wzięcie tego przeklętego królika, czy coś. Przybyszka nie wydawała się jakoś źle nastawiona, ale Wiśniowa Łapa nie zamierzała wyprzedzać faktów. Z kuzynem miała podobną sytuację. Najpierw on, teraz ona. Każdy chciał jeść to, co Wiśnia! Co za dziwna sytuacja. Szylkretka milczała, czekając aż to Wietrzna Łapa się odezwie.
<Wiatr?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz