Bez widząc Księżyca i Poziomkę podbiegł do nich radośnie. Miał do nich jedną sprawę. Miłośną. Byli jedyną znaną mu parą prócz jego mamy i taty, a ci nie zdawali się być tacy w sobie zakochani. A Bza rozpierało wesołe uczucie towarzyszące kotom w związku. Chyba. Tak mu się wydawało. Odkąd poznał tą kotkę wszystko... nabrało sensu!
Księżyc zmrużył na jego widok ślipia, ale Poziomka szturchnęła go. Bez usiadł koło nich cały w skowronkach. Koty zaczęły poruszać pyskami, a kocur wziął się za rysowanie. Narysował dwa koty i wskazał na nich. Potem inne dwa i wskazał na siebie. Proces myślowy ruszył u Poziomki i Księżyca, którzy na początku nie orientowali się o co chodzi. Ale dzięki paru innym rysunkom przekaz, który próbował im rozrysować Bez dotarł do nich.
Pozostawał im jeden problem. Jak mają doradzić głuchemu kocurowi zdobyć ukochaną? Kim ona w ogóle jest?
Poziomka po paru uderzeniach serca narysowała Bzu kwiatka. Van puknął się łapką w łeb. No tak kotki lubią kwiatki. Wszyscy lubią kwiatki. Idealny prezent. Księżyc kręcił pazurem w ziemi dłuższą chwilę. Napotkawszy się ze spojrzeniem Bza prychnął i pokazał swoje dzieło. Van zmrużył ślipia. Rysunek przedstawiał dużo leżących na ziemi kotów, jakieś kałuże, łeb myszy i dwójkę kotów na drzewie. Jeśli miał być szczery to nic z tego nie rozumiał.
Poziomka zaczęła ruszać pyskiem, Księżyc się zjeżył. Pachniał złością. Wściekłością. W końcu starł rysunek i agresywnie warknął na vana. Bez już kompletnie się gubił. Nieco spanikowany odbiegł od dwójki kotów.
Żałował, że ich zapytał.
Jego siostra nie dawała sobie rady. Wszyscy to widzieli. Zagrzebana w ciągle kończących się ziołach kotka pogrążała się w rozpaczy. Bez przychodził do niej często. Przynosił posiłki, których tak unikała. Nie rozumiał co się działo z siostrą. Gdzie odeszli Wschód i Owieczka.
Wstał niepewnie z legowiska. Czuł jak łapy zamarzły mu. Próbował nimi poruszać, ale nie mógł. Spanikowany pisnął. W końcu zerwał się z legowiska niemal spadając z gałęzi. Ledwo wyciągnął pazury, by zawisnąć w powietrzu. Przed ślipiami zrobiło mu się ciemno. Czarne kropki zatańczyły tam gdzie kiedyś były drzewa. Nawet nie wiedział gdy upadł.
Poziomka zjawiła się w wejściu do łoża medyków. Spojrzała na niego smutno i przybiegła do kocura.
wyleczeni: Bez, Kostka, Bielik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz