- Co do cholery? - usłyszała Wiatr - Patrz, gdzie leziesz!
- Że co przepraszam?! Ja sobie tu grzecznie stoję, próbując nie wyróżniać się z tłumu, a ty mi pod łapy włazisz! - warknęła, spuszczając uszy.
- Myślisz, że mnie to interesuje?!
- Właśnie widzę, że nie!
Mięśnie czarnej wojowniczki napięły się; wyglądało to tak, jakby zaraz miała się rzucić na szylkretkę.
Wietrzna Łapa spoglądała na burzaczkę spod przymrużonych powiek, ledwo-ledwo udawało jej się utrzymać niewzruszoną minę.
- Co tu się dzieje? - Usłyszała głos... Tego... Glinianego Ucha - Mówiłem ci, żebyś nikogo nie zabijała! - miauknął - Sorry za nią - odparł jeszcze w jej kierunku, nim szylkretka odwróciła się do nich ogonem i odmaszerowała do legowiska uczniów.
***
- Wstawaj. - czarna łapa szturchnęła uczennicę, budząc ją ze snu - Idziemy na patrol.
Wietrzna Łapa przewróciła się na drugi bok, strzepując łaciatymi uszami.
- Mhm - mruknęła - Już idę...
Z ociąganiem podniosła się z posłania, wychodząc na zewnątrz. Owiał ją powiew zimnego powietrza, miała ochotę ponownie schować się w legowisku.
Podeszła do mentora, stojącego obok wyjścia z obozu z dwójką innych kotów. Rozpoznała wśród nich Borówkową Mordkę i, ku jej nieszczęściu, Kamienną Agonię. Prychnęła, strzepując uszami.
- Ruszamy. - miauknął tylko Bycza Szarża, a pozostała trójka ruszyła za nim.
Uczennica rzuciła okiem na czarną kotkę; ich spojrzenia się spotkały.
<Kamienna Agonio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz