~przed śmiercią Bursztynka, na razie~
Jaśmin dawno nie rozmawiało ze swoim drogim przyjacielem Fałszywym Sercem. Wiedziało tylko, że kocur jest ostatnio bardzo zajęty, tak samo, jak oni. Fałszywy chodził na patrole, natomiast Jaśmin miało ucznia do wytrenowania, a resztki wolnego czasu przeznaczało na schadzki z Rdzawym Futrem. Kiedy ostatnio weszli w jakąś większą interakcję niż pospieszne skinięcie głową na powitanie? Klan Gwiazdy wie! Księżyc lub dwa, kiedy spotkali się na chwilę przy dzieleniu języków. Pytał wtedy o ucznia szynszylowego, acz nie chciał opowiadać, co u niego, a przynajmniej to właśnie wynikło z jego wymijających odpowiedzi. Szkoda chłopa.
Następna okazja nadarzyła się dopiero niedawno, kiedy Fałszywe Serce odwiedzał Bursztynowy Pył. Z nosa spływała mu przezroczysta ciecz, brudząc futro na brodzie. Medyk klanu co chwilę podawał mu nowy liść do otarcia się. Ten taki duży, co pomaga przy katarze... ciężko im przypomnieć sobie nazwę. W każdym razie Jaśminowy Sen zostało wysłane po zioła dla kociaka Miętowej Gwiazdy, ale nie zaszkodziło zagadać do starego kompana, z którym niegdyś wycinało się numery wkurzającym uczniom.
- Pora Nagich Drzew bywa okrutna, a ciebie w ogóle nie oszczędziła. Czym się tym razem naraziłeś, że Klan Gwiazdy tak ci się odwdzięczył? - Choć były to słowa wyśmiewające Fałszywego, to Jaśmin nie miało na myśli szydzić z kocura, wręcz nadał temu przyjacielski wydźwięk.
- Jestem najgrzeczniejszym wojownikiem w tym klanie - Fałszywe Serce wzruszył ramionami i pokazał na Barwinkowy Podmuch. - Ale to nie mnie pokarało najbardziej. Popatrz na niego. Może dzisiaj staje już na nogi, ale wczoraj zdarzyło mu się majaczyć w gorączce. W tym roku Pora Nagich Drzew jest powalona, jakby Gwiezdni się na nas obrazili.
- Właśnie widzę - wzdrygnęło się. - A dopiero się zaczęło. Właśnie przychodzę po zioła dla kociaka. Bursztynowy Pyle...? Miałom przyjść po coś dla Wschodzika.
- A co mu dolega? - zmartwił się medyk, podając Fałszywemu kolejny liść na katar.
- Boli go ucho.
Bicolor podskoczył w miejscu i zwrócił się zarówno do Jaśminowego Snu, jak i Bluszczowego Pnącza, zajmującego się właśnie Barwinkowym Podmuchem.
- Dobra, słuchajcie uważnie. Bluszczyku, wiesz, co wziąć do kociaka. Zaniesiecie mu to, a potem razem pójdziecie uzupełnić zapasy. Pomożesz, Jaśminie, prawda?
Jaśmin kiwnęło głową. Na razie nie miało nic lepszego do roboty.
- Możemy iść - powiedział asystent Bursztynka i wziął w pysk liść bluszczu, na który wcześniej załadował zioła dla malucha.
Kocur wszedł sam do żłobka i pomógł przy aplikowaniu specyfiku dla kociaka Zajęczego Omyku. Wtedy mogli ruszyć w drogę po brakujące rośliny... o ile coś znajdą o tej porze.
<Bluszczyku?>
Wyleczeni: Fałszywe Serce, Barwinkowy Podmuch, Wschodzik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz