Rządy Borsuczej Gwiazdy trwały by w jednej chwili się zakończyć, wraz z powrotem Jesionowej Gwiazdy i Zbożowego Kłosu. Króliczek Serca stał w tłumie pobratymców, wsłuchując się w nadchodzące zmiany. Jednak tak szczerze stał tam jedynie z obowiązku, gdyż łapy same wołały go do przywitania wujka. Chciał już móc to zrobić. Odwrócił pysk i kaszlnął w swoje futro, żeby nie wzbudzać zbytniego zainteresowania. Zwinkowy Ogon zastrzygła uszami, przenosząc czujny wzrok w kierunku partnera. Zlustrowała wzrokiem jego zmierzwioną sierść. Ból gardła doskwierał niebieskiemu od kilku dni. Ponadto nie miał siły umyć swojego futra z kilku zanieczystości, choć tutaj akurat mógł zwalić na to, że po prostu tego nie lubił. W sumie taka była prawda - Króliczek od kociaka nie przepadał za myciem futra, dlatego często miał je oblepione w błocie lub ozdobione małymi listkami. Poruszył lekko wąsami na wspomnienie radosnych zabaw z ojcem i wujkiem, gdzie to zaczął kolekcjonować listki. Wciąż pod posłaniem miał ich sporą kolekcję. Partnerka rozumiała jego pasję.
— Dobrze się czujesz, Króliczku?
Jej czujny wzrok nie pozwolił mu spuścić pyska. Przełknął z trudem ślinę, po czym skinął głową na tyle lekko na ile było to możliwe.
— Boli mnie gardło, to wszystko.
— Cieknie ci z nosa.
Króliczek otworzył szerzej oczy. Naprawdę? Dotknął łapą swojego nosa. Faktycznie był mokry. Powstrzymał się przed kolejnym kaszlnięciem. Nie teraz, gdy go obserwowała.
— Odwiedzisz Kacze Pióro? — spytała zaniepokojona, choć w jej oczach widział stanowczość.
Króliczek westchnął.
— Muszę?
— Mamy Porę Nagich Drzew, teraz łatwo o chorobę. Nie chciałabym cię stracić. — miauknęła z naciskiem ukochana i już wtedy niebieski wiedział, że nie miał wyboru. Zwinka zaciągnie go tam siłą. Uśmiechnął się do niej wdzięcznie. Miał naprawdę wspaniałą partnerkę.
Nagle jego uszy wyłapały kolejne słowa z ogłoszenia. Co? Jesionowa Gwiazda zrzekł się władzy? Teraz mieli Zbożową Gwiazdę? Oczywiście Króliczek nie miał nic do bengalki, przyjaciółki Wieczornikowego Wzgórza, ale dziwna była myśl, że mimo powrotu do domu, Jesionowa Gwiazda.... znaczy Jesionowy Wicher, postanowił zrezygnować z pozycji.
Królicze Serce zostawił tłum pobratymców i podążył do kociarni, gdzie miał zamieszkać czekoladowy. Przyspieszył, by znaleźć się szybciej na miejscu. Akurat z legowiska wyłonił się dawny mentor. Króliczek zatrzymał się, a w jego żółtych ślepiach ukazało się wzruszenie. Jesionowy Wicher również go dostrzegł. Uśmiechnął się do dawnego ucznia.
— Królicze Serce, dobrze cię widzieć.
Wojownik stal chwilę w miejscu, nim rzucił się biegiem do wujka i mocno wtulił w jego sierść. Jesionowy Wicher wrócił do domu, był z tego powodu naprawdę zadowolony.
— Wujku, tak bardzo za tobą teskniłem.
Wciąż nie rozumiał decyzji dawnego lidera, jednak nie jemu było ją oceniać. Za bardzo ufał kocurowi, żeby jakkolwiek mieć myśli, że mógł postąpić inaczej. Uśmiechnął się.
— Musisz mi koniecznie opowiedzieć, co robiłeś przez ten czas. I wiesz co? Mam wnuki.
<Jesionowy Wichrze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz