Wojowniczka popatrzyła się raz to na czarną uczennicę, której jedno pozostałe oko zacisnęło się, oczekując odpowiedzi, a raz na ponure niebo. Nie potrafiła być czuła. Sądziła, że w tym momencie powinna jakoś wesprzeć Wilczą Łapę, jednak łapy Kamiennej Agonii tkwiły w miejscu, a wyzywający wzrok jak wcześniej był, tak i teraz się nie złagodził. Mentor chciałby, aby pomogła Wilczej Łapie odnaleźć silną stronę wewnątrz siebie. Powiedziałby, że siła to tylko zewnętrzna część kota, a najważniejsze jest sumienie i zdrowy rozsądek. Nigdy nie lubił, gdy czarna była agresywna i wściekła. Zawsze próbował wyjaśnić jej, że może to na nią sprowadzić wiele kłopotów. Miał rację.
Czarna zgromiła spojrzeniem Wilczą Łapę, jednak nie mogła tak dłużej robić. Nieważne, czy towarzyszka była słaba, czy silna - była nieruda. Przynosiła wstyd wszystkim rebeliantom. Gdyby tylko chciała, mogłaby osiągnąć wiele więcej. Byłaby dumą Klanu Burzy. Kamienna Agonia wysunęła pazury.
- Byłabym głupia, gdybym się nie zgodziła - Powiedziała z lekkim warkotem. - Ale nie mam zamiaru targać cię do legowiska medyka!
Wilcza Łapa pokiwała głową z desperacją, jakiej wojowniczka jeszcze nigdy u niej nie zobaczyła. Była przerażona, z trudem otworzyła zaciśnięte oko. Kamienna Agonia wpatrywała się w uczennicę. Była słaba. Miękka. Przytłoczona. Ale była siostrą szwagra, ukochanego jej brata. Wojowniczka nie wiedziała, czy powinna zaufać Wilczej i zwierzyć się jej, czy wciąż chować się za maską ukrywającą słabe uczucia.
- Piaskowa Gwiazda jeszcze będzie błagała cię o litość. - Syknęła kotka. - Zemścij się na niej za oko. Za godność. Ta pieprzona kretynka nie jest nawet w ułamku tak wartościowa, jak ty, jeśli tylko przestaniesz być nędzną ofermą. Ona myśli, że może nami dyktować. A jest tylko starym, słabym cieniem dobrego wojownika!
Czarna przypomniała sobie, jak zamordowała Pszczeli Pyłek. To wciąż plamiło jej sumienie, nie żałowała jednak. Pszczeli Pyłek była niegodna wychowania jej rodzeństwa. Króliczy Sus... Nigdy nie powinna umrzeć.
Wilcza Łapa pokiwała głową, nie była jednak w stanie wypowiedzieć słowa. Jednak córka Króliczego Susu wiedziała, że w wypadku czarnej to już coś, skoro udało jej się wypowiedzieć przy niej choć jedno zdanie.
Kotka odwróciła się, wolnym krokiem zmierzając do legowiska wojowników. Wilcza Łapa potrzebowała przestrzeni. Chwili wytchnienia bez jej obecności. Kamienna Agonia na własnej skórze doświadczyła, że samotność jest czasem jedyną możliwością wyłania swojego smutku, strachu, żałoby, czy po prostu przetrawienia nowych informacji. Tylko w samotności wojowniczka krzyczała, płakała, pozwała sobie na słabość. Tak nędzna dusza jak Wilcza tym bardziej potrzebowała chwili, w której mogła odpocząć. Zapytanie się jej o to, czy chciałaby być jej priorytetem musiało być wysiłkiem. Czarna przymknęła oczy. Wszystko było popieprzone. Może mogła chociaż sprawić, żeby jedna bezużyteczna kretynka stała się kimś silnym. Kimś, z kogo mogła być dumna. Czy to było w ogóle możliwe?
**
Poranek był dość chłodny. Pora nagich drzew wciąż w pełni nie odeszła, pokazując po sobie wiatry i kałuże. Wojowniczka wyszła z legowiska. Domyślała się, że Wilcza Łapa nie wytrzyma spięcia i ucieknie gdzie pieprz rośnie, albo zemdleje. Mimo to Kamienna Agonia miała szansę sprawić, by ta słaba część nierudych w końcu się na coś przydała.
Wilcza Łapa rozmawiała ze swoim bratem, ale gdy wojowniczka podeszła, ta odwróciła się do czarnej. To... Było dziwne. Naprawdę dziwne. Przez chwilę patrzyły sobie w oczy, ale Wilcza Łapa szybko odwróciła wzrok. Była wręcz osiwiała ze stresu, a jasne oczy prawie ciągle zastygały w przerażeniu.
- To ty przyszłaś do mnie z tym pomysłem - Przypomniała tylko. - Nie chcę cię znowu zeskrobywać z podłogi ani wzywać Jeżowej Ścieżki.
To żałosne. Dorosła kotka, potrzebująca stałej pomocy medyka. Ale nie jej było to osądzać. Skoro Wilcza dalej żyła, to może nie była aż takim przegrywem. Gliniane Ucho po oberwaniu od Piasek zupełnie zaczął się jej bać. Gdyby był w sytuacji Wilczej Łapy, pewnie umarłby szybciej. I to z rąk kremowej.
- O-o-oczywiście - Odpowiedziała czarna z drżeniem głosu.
Wojowniczka strzepnęła ogonem i bezceremonialnie wyszła z obozu. Wilcza Łapa dokuśtykała do niej jakoś, jednak trzęsła się niemiłosiernie. Długo zajęło jej wyrównanie kroku. Cisza była męcząca. Żadna z kotek długo nie chciała się odezwać, jednak Kamienna Agonia wcześniej ją przerwała.
- Oni wszyscy nic nie mogą ci zrobić. - Syknęła, czując, jak futro jej się jeży. Wilcza Łapa zadrżała że strachu pod wpływem emocji towarzyszki. - Boisz się, że zrobią ci krzywdę jak Piaskowa Gwiazda, a tak naprawdę gówno mogą. Są tylko pionkami zaślepionymi przez wizję silnego Klanu Burzy. Gdy on jest tak naprawdę słaby, i ty jesteś tego dowodem.
Wilcza Łapa spuściła wzrok z poczuciem winy. Kamienna Agonia nie wiedziała, jak na to zareagować. Nie chciała być słaba przy jednookiej uczennicy.
- Moje rodzeństwo teraz również jest pod wpływem tego, co opowiada im Piaskowa Gwiazda. - Mruknęła, bardziej do siebie, niż do Wilczej Łapy i podniosła głos. - Dopóki będziesz taka, jaka jesteś teraz, nikt nie będzie brał cię na poważnie. Nikt nie będzie się ciebie bał. Każdy będzie się nad tobą znęcał. Wiesz, co zrobiłam?
Spojrzała z ukosa na posiwiałą sylwetkę czarnej. Wilcza Łapa otworzyła drżący pysk.
- C-co? - Wyjąkała niepewnie.
- Wydarłam się na przeklętą córeczkę Miodowego Obłoku. - Warknęła Kamienna Agonia. - kazałam jej wypierdalać. Krzyczałam tak, że jestem pewna, że wybudziłam każdego robala z dziury.
Wilcza rozszerzyła oczy, jak gdyby wojowniczka zrobiła coś naprawdę niemożliwego.
- A kiedyś, gdy byłam uczennicą, spierałam się z Wiewiórczym Pazurem o królika. Tak na niego krzyczałam, że ledwo wytrzymywał. - Podniosła brodę z dumą. - Biłam się z Pokręconym Łbem. Niejednokrotnie wyzywałam rudych. I jestem z tego niezwykle dumna. Nie żałuję. Może to tylko durne gadanie, ale będę się cieszyła, jeśli ty wyzwiesz jakiegoś rudasa.
- J-ja?... - Wilcza Łapa wzdrygnęła się, jakby już wyobrażała sobie swoją głowę wbitą na pal obok Muszego Lotu.
- Ty. - Syknęła wojowniczka. - Zemścij się na tych idiotycznych kretynach za wszystko, co cię spotkało.
Wysunęła pazury, skoczyła, obracając się w powietrzu i wbiła je głęboko w glebę. Przejechała ostrymi zakończeniami palców po ziemi, jak gdyby rozrywała skórę przeciwnika. Tyle bólu. Tyle cierpienia jej sprawili. Chciało jej się rzygać, widząc Wilczą Łapę. Tą bezbronną kotkę, która nie jest w stanie nawet krzyknąć na rudego. Nie można było pozwolić na to, by rudasi czuli się lepsi, wiedząc, że nierudzi tacy jak Wilcza nie potrafią się bronić.
Osiwiała kotka cofnęła się krok do tyłu, widząc ruch wojowniczki, jakby w obawie, że pazury niedługo ponownie się w coś wtopią, choć tym razem to ona będzie ofiarą. Po chwili odetchnęła. Kamienna Agonia spojrzała się na nią, próbując rozgryźć jej spojrzenie. Próbowała walczyć z własnymi obawami i lękami?
- Lubię tak wyładowywać emocje - Wyjaśniła kotka z warkotem. - Wyobrażać sobie, że skały, drzewa i ziemia to Piaskowa Gwiazda i jej kretyńscy podwładni.
**
po mianowaniu Wilczej
Kamienna Agonia uczestniczyła podczas całego mianowania. Nie spodziewała się, że Wilcza Zamieć tak szybko zdobędzie rolę wojowniczki. Jednocześnie gdyby tego nie zrobiła do następnego sezonu, i tak najprawdopodobniej podzieliłaby los Muchy. Przeklęta liderka.
Minęło trochę czasu od ceremonii, a świeża wojowniczka samowolnie, choć z wielkim trudem, podeszła do Kamiennej Agonii. Młodsza podniosła ostry wzrok i wstała, ale nie zamierzała tym razem się pierdolić. Wilcza Zamieć powinna w końcu zrobić coś odważnego.
- Chodź - Warknęła czarna bezceremonialnie i odwróciła się, wychodząc z obozu. - Jestem ciekawa wzroku rudych kretynów, gdy włożysz im robala do legowiska.
- włożę... C-co? - Wilcza Zamieć ledwo nie potknęła się od własne łapy. - J-ja nie...
Kamienna Agonia odwróciła się ze zjeżonym futrem i pokazała ostre, białe zęby.
- Zrobisz, co mówię! - Syknęła ostro. - Pokażesz tym wszystkim rudzielcom, że są tylko słabymi, głupimi pizdami! Nie próbuj mi się sprzeciwiać, ty tępa...
Z jej gardła wydobył się wściekły charkot. Nie potrafiła się opanować. Odwróciła głowę, nie próbując dokończyć zdania.
- Po prostu zrób, co mówię. - Poleciła, a w jej głosie wciąż brzmiała nuta gniewu. - Oni nawet nie wiedzą, z kim mają do czynienia. Będą się ciebie cholery bały.
Ruszyła dalej, a Wilcza Zamieć za nią. Nie wyglądała na szczęśliwą. Kamienna Agonia nawet się nie odwracała. Nie chciała widzieć spojrzenia starszej. Zmarnowana. Przez Piaskową Gwiazdę. Jeśli los postanowi się spieprzyć, cała jej rodzina zostanie jak taka przeklęta Wilcza Zamieć. Kołki wydmuchane z uczuć, z emocji, bo głupia, idiotyczna przywódczyni zażyczyła sobie cholernej dyskryminacji.
Kamienna Agonia dojrzała na gałęzi szarego pająka. Był pospolity. Miał cienkie odnóża i małe włoski. Złapała go w zęby, w duchu krzywiąc się z obrzydzenia. Na zewnątrz jednak niczego po sobie nie pokazała, a przynajmniej starała się. Zbliżyła się, chcąc podać pajęczaka starszej wojowniczce.
- A-ale ż-żywy? - Wyjąkała Wilcza Zamieć i cofnęła się o krok. - C-co jeśli...
- W dupie mam twoje "co jeśli"! - Przerwała kotka i jednym gryzem zabiła obrzydliwe stworzenie. - Masz. Włóż to do legowiska jakiegoś rudzielca. Będzie krzyczał z przerażenia jeszcze gorzej, niż ty. Rudzi zgrywają silnych, a to tylko małe żałosne dzieciaki!
Wręczyła pająka kotce, warcząc z wściekłością. W błysku jasnego oka Wilczej Kamienna Agonia dostrzegała płomyk zrozumienia. Ale wciąż nie potrafiła okazać słabości, gdy ta pinda tu była. To było głupie. Mogła jej zaufać - były nierude - gdy z drugiej strony córka Króliczego Susu nienawidziła słabości, płaczu, zwierzania się. Podniosła brodę.
- I nawet nie próbuj się sprzeciwiać! - Warknęła, a gdy się zbliżyła, Wilcza Zamieć cofnęła się o krok. - Będziesz silna, jeśli przestaniesz tchórzyć!
Przed oczami kotki prześmignęło ulotne wspomnienie. Raz była taką zająkaną Wilczą Zamiecią. Przy Zwęglonym Futrze. Spojrzała Wilczej prosto w oczy.
- Przeżyjemy to. - Powtórzyła słowa swojego mentora. - A teraz wpakuj to obrzydlistwo w legowisko tego, kto ci ostatnio podpadł.
Nie wiedziała, czy Wilcza Zamieć się zgodzi. Jednak Kamienna Agonia była gotowa słyszeć zająknięcia, przygnębiony, zrezygnowany ton. Wilcza Zamieć poprosiła ją o pomoc w staniu się silną. Może była uczennica Zwęglonego Futra nie była najczulsza, jednak zamierzała dotrzymać obietnicy. Sprawi, że Wilcza będzie tak silna, że żaden tępy kretyn nie odważy się jej skrzywdzić. Każdy nierudy kot był na wagę złota. Wilcza Zamieć jeszcze żyła. Mogła pokazać, że nierude koty są równie świetne, silne i odważne. Mogła przestać być głupim wrzodem i wstydem.
<Wilcza Zamieć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz