- Przepraszam... - miauknął kocur zaraz po zderzeniu się z czarną. - To okropne... to co się stało... Ona ją zabiła... zabiła... tak jak naszą córkę... Myślisz, że opętała ją Mroczna Puszcza? Zachowuje się gorzej niż za mojej młodości.
Kotka odsunęła się z obrzydzeniem, jakby dotknęła lisiego łajna. W końcu był kremowy. W dodatku syn liderki... plugastwo. Obrzydliwe plugastwo. Jednak nie potrafiła ukryć zdziwienia, że ktoś taki jak Drżąca Ścieżka wypowiada się przeciw liderce.
- Nie spodziewałam się usłyszeć tych słów od syna Piaskowej Gwiazdy - Warknęła czarna, patrząc na niego z góry, jednak przez chwilę musiała przestać udawać złamasa. Nie wiedziała, po co jej to mówił i jak okropne musiał mieć życie, by wyżalać się jej, wojowniczce, której nawet dobrze nie znał. - Nie uważam, że coś ją opętało. Gdy zaczęła liderować, byłam jeszcze niczego nie świadomym kociakiem. Ale jestem pewna, że jest po prostu głupią cholerą z natury.
Spodziewała się, że kocur zaraz na nią skoczy, rozszarpie albo pobiegnie do swojej mamusi, poskarżyć się o pogardliwych słowach Kamiennej Agonii, ale jak stał, tak stał. Nic się nie stało.
- To co zrobiła jest... - Zaczął, jednak czarna przerwała mu sykiem.
- Jest poniżające. - Syknęła. - Piaskowa Gwiazda jest stara. Bez swoich popleczników jest słaba i nieporadna. Udaje silną, a jest tylko śmiesznym cieniem dobrej przywódczyni. Nawet nie potrafi zadbać o klan. Widzisz, co zrobiła z Muszym Lotem.
- Wyglądasz, jakbyś się z tego cieszyła - Powiedział kremowy, unosząc brew.
- Bo się cieszę - Miauknęła czarna, zmierzając go ostrym, gniewnym wzrokiem. - Liderka sama pokazuje, jakim jest tchórzem. Pozbywa się każdego kota, który jest dla niej niewygodny. Zamiast zawalczyć z Muszym Lotem, ot tak wysłużyła się swoimi ślepymi poplecznikami, aby zrobili to.
Spojrzała z obrzydzeniem na nabitą głowę kotki. Kamienna Agonia zaśmiała się gardłowo, czując kolejną falę gniewu.
- Wkrótce zabraknie kotów, z którymi będzie tak robiła. - Warknęła czarna. - Zabiła Muszy Lot, jedną z kotów, które utrzymywały rudych. Jeśli dłużej będzie tak robić, nierudych już nie będzie. Może wtedy rudzi pógłówkowie ruszą po rozum do łba i przestaną ją popierać.
Kremowy wydawał się, jakby trawił jej słowa. Był przygnębiony, wciąż patrzył się w łapy, jakby nie potrafił spojrzeć w oczy trupowi buntowniczki.
- Nie mogę na to patrzeć. - Miauknął.
- Ciesz się, że nie jesteś medykiem. - Warknęła. - Lubisz grzebanie we flakach truposzy? Możesz pójść do Jeżowej Ścieżki i Wiśniowej Łapy po lekcję. Żyję krócej od ciebie, a już tak wiele kotów zdążyło ucierpieć na moich oczach. Podejrzewam, że ty widziałeś tych śmierci więcej ode mnie. A wciąż się przejmujesz, jakbyś był ostatnim tchórzliwym kretynem.
<Dreszcz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz