Błoto, deszcz i zimno. Jastrzębi Podmuch zaczynała mieć tego dosyć. Jej brzuch zaburczał, głośno domagając się jedzenia. Coraz częściej zdarzało jej się kłaść głodna do snu. Pogoda nie sprzyjała polowaniom, zwierzyny było mało, a jeśli już na jakąś trafiali, okazywała się najczęściej martwa. Wojowniczka często posyłała tęskne spojrzenia w stronę wronich straw, ale rozkaz Jastrzębiego Cienia był jasny, a jego słowo - prawem równym Kodeksowi, więc kocica cierpiała w milczeniu, złorzecząc w myślach kocicy, przez którą byli skazani na to wszystko.
Skalny Szczyt wydawała się mieć dobry humor. Niebieska tylko spojrzała na nią z irytacją, starając się nie reagować na jej zaczepki. Kiedy jednak poruszyła temat Borsuczego Kroku (bo Kroczącą Gwiazdą nie miała zamiaru jej nazywać), wojowniczka nie wytrzymała.
Czarna uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Nie ma co się szczurzyć, ona i tak nic nie robi jako liderka. Nie da się o niej powiedzieć zbyt wiele dobrego. - Słowa czarnej były jak miód na serce Jastrząb. Starała się jednak nie dać tego po sobie poznać. W końcu wojowniczka była córką liderki. - Kolczasta Skóra już raczej nie przyjdzie, pewnie jest zajęty swoimi dzieciakami. Możemy więc pójść same, damy sobie radę. Pewnie i tak będzie mało zwierzyny, bo wciąż jest zimno, a większość leży martwa.
Jastrząb Pokręciła głową.
- A ślady zapachowe? Potrzebujemy kocura. - Syknęła pod nosem parę niecenzuralnych słów pod adresem świeżo upieczonego ojca. - Poczekaj tu na mnie.
Odeszła kawałek, by bez problemu wypatrzyć Dębową Pierś. Kocur był wymarzonym kompanem do patrolu: na pewno jej nie odmówi, wzbudzał respekt samym wyglądem i… i nie miał nic przeciwko teoriom, które wygłaszała. Bez problemu przekonała go do pójścia ze sobą. Kremowy pożegnał się z synem, z którym obserwował padający deszcz i ruszył za wojowniczką.
- Możemy iść - miauknęła zamiast powitania do Skalnego Szczytu. Ta przytaknęła i w trójkę wyszli poza obóz. Jastrząb aż kusiło, żeby zacząć rozmowę, ale uparcie milczała, chcąc najpierw wybadać kocicę. Miauknęła niezobowiązująco:
- Chyba nie masz najlepszego zdania o Kroczącej Gwieździe.
Skała pokręciła głową.
- Wysługuje się moim bratem. To chyba wystarczający powód. Jest słabą wojowniczką i jeszcze gorszą liderką.
Jastrzębi Podmuch syknęła.
- Nie daj się jej zwieść. Ona nie jest taka, na jaką wygląda. To potwór.
Urwała, nie chcąc powiedzieć za dużo. I tak cały klan miał ją za wariatkę.
Skalny Szczyt spojrzała na nią z niedowierzaniem. Niebieska pokręciła głową.
- I tak mi nie uwierzysz - miauknęła. - Jak reszta. Nigdy nie wierzą tym, którzy mają rację - przed oczami stanęła jej sylwetka Sarniego Ogona. - Przecież słyszałam, jak za plecami obgadują Potrójny Krok. Jak śmieją się ze mnie. Tylko uznasz mnie za wariatkę.
- Wierzę ci. - W ślepiach czarnej lśniła szczerość. - Dobrze wiem, jaka jest Krocząca Gwiazda. A na pewno nie będę się z ciebie śmiać.
Serce niebieskiej zabiło szybciej. Wzięła głęboki wdech i spojrzała towarzyszce w oczy.
- Myślę, że… Klan Gwiazdy wcale nie dał Borsuczemu Krokowi żyć - zamilkła na chwilę, dając kotce czas na przyjęcie tej informacji. - Nadeszły złe czasy. Czujesz to, prawda? Szepty, napięcie, opętania… Mroczna Puszcza jest silniejsza niż kiedykolwiek. A Klan Gwiazdy… Klan Gwiazdy słabnie. Dlatego… - Urwała. Zmrużyła gniewnie ślepia. - Twoja matka jest złą kocicą. To, co się teraz dzieje… To znak. Ostrzeżenie. Jedzenia jest coraz mniej. Jeśli Klan Wilka się nie opamięta nim będzie za późno… Będzie jak wtedy. - Spojrzała w oczy kocicy. Doskonale pamiętała epidemię.
Tyle kotów zginęło. Przez jeden błąd. Jej błąd.
Zamilkła i spuściła łeb.
<Skało?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz