Opko miotowe
Popatrzyła na kumpla wielkimi oczami.
- Że co przyniosłeś?
- Kocimiętkę no. Takie ziółko. - odparł.
Czarna podeszla do kocura i obwąchała roślinkę.
- To jest jadalne?
- Tak! Choć, weźmiemy sobie po listku!
Niepewnie skubnęła, a rudzielec zrobił to samo.
Przyjemny, słodki smak rozpłynął się na jej języku.
- Dobre to - miauknęla tylko, po czym oboje odpłynęli w świat miłości i magicznych snów.
Felix przysiadł się bliżej, opierając głowę na jej grzbiecie.
- Kocham cię, wieeeeesz? - odezwał się.
- Jaaaa ciebie teeeeeż!
Położyli się na dywanie i przytulili. Było im tak dobrze... Mogli by tak w nieskończoność.
*Godzinkę później*
Obudziła się, leżąc na podłodze.
- Co ja tu- - spojrzała na Felixa.
- Zawsze wiedziałem, że mnie kochasz!
Co? Nie, nie. Że co?
Kocur przysunął się i polizał ją za uchem. Z niesmakiem zrobiła to samo, czując, jak cętkowany zaczyna mruczeć.
*Skip do teraz*
- No? Co ty znowu tam masz? - zapytała, słysząc kroki Felka.
- Zaraz zobaczysz! Zamknij oczy.
Niepewnie zrobiła to co jej kazano. Kocur wcisnął jej do pyska kilka miękkich liści do pyska, po czym sam robił to samo.
Zakręciło jej się w głowie, gdy przeżuwała kocimietkę.
- Tak cię koooocham, nawet nieee wiesz jaaaak! - wydarł się Felix.
- Chooooć, taak mi tuuuu dobrzeeee!
I każdy będzie wiedział, co się potem stało.
<Felix?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz