Zeszła z Cichej, pozwalając jej podnieść się na równe łapki. Odsunęła się spory kawałek od swojej uczennicy, bijąc ogonem po bokach, w oczekiwaniu na jej kolejny ruch.
Cicha stała i się na nią gapiła. Trawiła zdobyte informacje, zielonymi oczyma patrząc wszędzie dookoła, obmyślając jakiś plan. Skoro atak prosto z mostu nie działał, to powinna zaskoczyć mentorkę inaczej.
Ruszyła się, widząc jak złote oczy śledzą każdy jej ruch z bezpiecznej odległości.
Cicha rzuciła się do przodu, a Szyszka zwinnie odeszła w bok. Niebieska prychnęła bezgłośnie, okrążając ją. Spróbowała złapać mentorkę za ogon, jednak czarna ponownie wyczytała jej ruchy.
Uczennica więc zatrzymała się. Rozejrzała dookoła. Jakieś krzaki... O, są!
Pobiegła szybko w gęstwinę, ukrywając się w jednych z nich. Szyszka widocznie chciała dać jej szanse się wykazać, bo podeszła mimo oczywistego pomysłu młodej.
Cicha jednak spróbowała się wysilić na coś innego niż bezpośredni skok. Skuliła się, oddychając cicho i wolno. Patrzyła cały czas na mentorkę, która wchodzi pomiędzy krzaki rozglądając się.
Dostrzegła jej tylną łapę, zaczynając się skradać. W kilku susach dopadła kończyny czarnej, na co tamta spojrzała zdziwiona, ale też zadowolona z efektu. Co prawda nie była to walka, ale atak!
Cicha puściła łapę liderki próbując wskoczyć na nią i przewalić. Nie było jednak tak łatwo. Czarna szybko zrzuciła ją, umykając wyćwiczonym krokiem parę długości myszy dalej.
- Mierz siły na zamiary - miauknęła, a Cicha przewróciła oczami.
Znowu jakieś formułki! Beznadzieja!
Próbowała kolejne razy zaatakować liderkę aż w końcu udało jej się przewrócić ja2na plecy. Niewiele to dało, gdyż różnica wielkości była spora między nimi. Szyszka jednak pochwaliła ją, a Cicha zamruczała dumna z siebie.
~skip do ciąży Szyszki~
Jej mentorka zrobiła się gruba! Taka wielka, że nie mogła chodzić po drzewach i przy chodzeniu jej ogromny brzuch kiwał nią na boki. Cicha otworzyła szeroko zielone oczy. Co to znaczy? Czemu ona ma taki brzuchol?
Poszła więc do Leszczyny, ściągnęła ją w pobliże liderki i wskazała łapą, ściągając brwi.
- Ah, Szyszka jest w ciąży skarbie. Będzie mieć dzieci, tak jak ja mam was! - Zamruczała.
Cicha skrzywiła się. Że co będzie mieć? Dzieci?? Jej mentorka? Więc od teraz staje się taka słaba i przesłodzona jak jej matka? Przecież nie mogło tak być!
Cicha podreptała wgłąb terytorium Owocowego Lasu. Może jeśli się przespaceruje to jej myśli przestaną tak pędzić?
Poza tym... Jak Szyszka zaszła w ciążę? Że tak... Z kocurem? Czy sama?
Potrzasnęła głową, czując jak pieką ją uszy. Przecież i tak nie ma jak jej zapytać...
Posadziła tylek z powrotem niedaleko żłobka, czyli tam, gdzie jej mentorka się przeniosła. Więc teraz będzie grzać futrzany zadek, huh? Zgoda, Cicha sama zajmie się swoim treningiem! Będzie bić brata i jakoś to pójdzie!
Pokiwała głową, ruszając ku Szyszce. Zatrzymała się jednak. Nie ładnie by było tak bez prezentu, prawda? W końcu ona będzie mieć swoje stado! Cicha była dobrze wychowana, więc podreptała ku stosie ze zwierzyną. Wzięła myszkę i poszła do swojej mentorki w odwiedzinki.
Położyła przed nią upominek i wbijając spojrzenie w jej gruby brzuch czekała na wyjaśnienia.
<Szyszka? W końcu to napisałam >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz