Przed zdegradowaniem Ryś
"Na Klan Gwiazdy… Jak on śmierdzi! Czy jakbym mu to powiedziała, zabrzmiałoby to niegrzecznie?" — pomyślała.
— Tak tak!... A wiesz, chyba muszę — urwała w połowie zdania. Bo czekoladowy kocur kiwnął głową, rozciągnął się i podszedł do Miodowej Kory. Wtedy wojowniczka zaczęła pielęgnować swoje szylkretowe, piękne futerko. Liźnięcie za liźnięciem, a w stronę Rysiego Tropu zaczął podchodzić jakiś kot. Na początku jej to nie przeszkadzało, jednak po krótkiej chwili stawało się to uciążliwe.
"Czemu na mnie patrzysz? Coś z tobą nie tak?! Może Trzcinniczkowa Dziupla zaraził mnie swoim smrodem!?" — wzburzyła się.
— Hej! — mruknęła liliowa kotka — Jesteś Rysi Trop prawda? Pamiętam, że szybko zostałaś mianowana! To wielki wyczyn — powiedziała. Ryś trzepnęła ogonem o ziemię i położyła po sobie uszy. Westchnęła i niecierpliwie zaczęła tupać przednią łapą.
— Mam dla ciebie ważne pytanie! Skoro jesteś taka dobra, pokażesz mi swoje techniki? — zapytała uczennica.
— Dobrze! Ale może zrobimy to poza obozem kruszyno — odparła. Chciała wydusić z siebie niechęć, na szczęście nie było tego po niej widać. Cętkowana bardzo szczęśliwa zaczęła podążać za kotką, śmiesznie przy tym tuptając. Rysi Trop z gracją zaczęła stawiać każdy swój krok, a uczennica, widząc to, zaczęła ją naśladować.
— Już jesteśmy! — zatrzymała ją — Przypomnisz mi, jak masz na imię? — wymruczała szylkretka. Liliowa od razu się zaczerwieniła, jakby była zdziwiona, że wojowniczka pyta ją o imię.
— B-Brukselkowa Łapa — wyjąkała.
— Dobrze to zacznijmy! Brukselkowa Łapo, patrz uważnie — zwróciła jej uwagę — Musisz przekierować ciężar ciała na tyle nogi, bo przednie to priorytet. Nie możesz stracić przeciwnika z oczu i pod żadnym pozorem nie odwracaj się. Staraj się schylać i podcinać nogi, tak unikniesz bliższego kontaktu — poinstruowała. Bicolor kotka kiwała na każdą wypowiedź szylkretowej.
— Dobrze! Teraz możemy to przetestować! — rzuciła.
* * *
— Ciężki trening? — Usłyszała. Odwróciła się i zobaczyła za sobą Gronostajowy Taniec. Jego była uczennica pokiwała głową i stanęła u progu legowiska. Otrzepała futro z kurzu i położyła się na legowisku. Ziewnęła i zamknęła oczy, zasłoniła się swoim ogonem i zasnęła.
Teraźniejszość
— Rysia Łapo… Wstawaj, pora na ostry trening — Usłyszała głos Lodowego Omenu.
"Co miało znaczyć "ostry trening?" Chcę spać… I coś zjeść" — pomyślała. Szylkretka nieporadnie wstała i pobiegła za mentorką. Kiedy kotki wyszły z obozu, skierowały się do lasu, a tam czekał na nią Miodowa Kora i Kosaćcowa Łapa.
— W końcu jesteście! Długo na was czekaliśmy — wymruczał mentor. Kosaćcowa Łapa jedynie kiwnął głową i ustawił się na miejscu.
— Dziś będziemy walczyć! — rzuciła z entuzjazmem Lodowy Omen. Szylkretka kiwnęła głową i również ustawiła się na miejscu. Szybko podeszła do białego kocura, zbliżyła pysk do jego ucha i mruknęła.
— Wiesz, gdy następnym razem będziesz chciał coś powiedzieć. Mów to dyskretniej, bo samo stwierdzenie, że jestem leniwa… Ach to boli — szepnęła. Uczeń zrobił wielkie oczy, jakby zapomniał, co zrobił. A Rysia Łapa wzruszyła ramionami i przyjęła pozycję do walki. Na sygnał mentorów.
— Możemy pooglądać? — Usłyszała.
<Brukselka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz