Leżał na ziemi, ukryty w cieniu, w absolutny bezruchu. Mogłoby się wydawać że nie zauważa otaczającego go świata. Patrzył wprost przed siebie, na wiszący na ścianie mały gwóźdź. Kątem oka, po lewej, dostrzegał swoje rodzeństwo - Bluszcza, Izydę, Betelgezę... Chyba bawili się w coś. Widział, że co jakiś czas rzucają w jego kierunku spojrzenia. Ignorował to. On sam od początku unikał jakichkolwiek kontaktów. Inne koty były dla niego zbyt głośne, odległe. Do tego Klamerka jest z natury nieufny - umocnił się w swojej podejrzliwości gdy odkrył istnienie kłamstwa. Nie wie, czym dokładnie jest, ale wie że to jakaś...siła wyższa z którą nie da się konkurować i każdy jego potencjalny rozmówca może kłamać - co więcej, robi to na pewno. Tak zakłada. To jest prostsze.
Wie, że powinien spróbować stłumić swoją podejrzliwość, że powinien nawiązać z rodzeństwem relację, w końcu skoro oni mogą, to on tym bardziej. Powinien do nich podejść, porozmawiać o jakichś przyziemnych sprawach, pobawić się w jakieś bezsensowne kocięce gry...
- Rusz się - nakazał sobie w myślach.
Nie ruszył się.
Właściwie dlaczego ma się starać? Co mu to da? Umocnił by więzi rodzinne, zdobyłby wsparcie które mogłoby zaowocować w przyszłości... Po co? Spać by poszedł. To jest prostsze.
Nie poszedł spać.
Siedział i patrzył się na ten sam gwóźdź. W czym ten gwóźdź na ścianie jest lepszy od jego rodziny? Od rodzeństwa?
Są tak samo odlegli. Samotni. Ignorowani.
Bycie ignorowanym jest prostsze. W końcu w słońcu widać tylko to czego słońce sięga, ale z cienia - to i całą resztę...
Wie, że powinien spróbować stłumić swoją podejrzliwość, że powinien nawiązać z rodzeństwem relację, w końcu skoro oni mogą, to on tym bardziej. Powinien do nich podejść, porozmawiać o jakichś przyziemnych sprawach, pobawić się w jakieś bezsensowne kocięce gry...
- Rusz się - nakazał sobie w myślach.
Nie ruszył się.
Właściwie dlaczego ma się starać? Co mu to da? Umocnił by więzi rodzinne, zdobyłby wsparcie które mogłoby zaowocować w przyszłości... Po co? Spać by poszedł. To jest prostsze.
Nie poszedł spać.
Siedział i patrzył się na ten sam gwóźdź. W czym ten gwóźdź na ścianie jest lepszy od jego rodziny? Od rodzeństwa?
Są tak samo odlegli. Samotni. Ignorowani.
Bycie ignorowanym jest prostsze. W końcu w słońcu widać tylko to czego słońce sięga, ale z cienia - to i całą resztę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz