Pamiętała, że na początku była tylko pustka, ciepło i miarowy odgłos bicia serca. Nie do końca wiedziała, do kogo należał - do niej? Do Matki? A może do czegoś zupełnie innego?
Jedyne, co było pewne, to to, że był to odgłos głośny, dudniący w jej uszach niemal jak zapowiedź jakiejś zmiany. Nie była świadoma tego, co czuła i jak długo to uczucie trwało, ale z pewnością wiedziała, że wkrótce się skończyło; w jej ciało gwałtownie uderzyła fałda chłodu i zimnego powietrza, automatycznie pobudzając młode kocię do bezsilnego i żałosnego jeszcze kwilenia. Nie widziała nic oprócz rozmazanego światła i plamek tańczących jej przed oczami, a więc na oślep szukała miejsca ciepłego, które mogłoby zapewnić jej przetrwanie. Poczuła gdzieś przy sobie ciepły oddech Matki. Nie wiedziała, jak wyglądała, kim była ani co robiła, ale wiedziała, że to u niej powinna szukać ciepła. Wtuliła się w jej gęste futro i zaczęła łapczywie dobierać się do mleka. Wkrótce usłyszała kolejne kwilenia - jej rodzeństwo. Dołączyła do niej masa innych ciałek, z którymi walczyła o pokarm, i nie widząc ich jeszcze na oślep dobierała się łapkami do mleka, doświadczając swojej pierwszej w życiu rywalizacji, którą kierował jeszcze wyłącznie instynkt kocięcia zbyt młodego, by mógł być świadomy tego, co robi.
Słyszała jakieś słowa, słyszała więcej niż jeden głos, ale w małej główce nie miało to znaczenia. Zlewały się w jedną całość, tworząc wir niezrozumiałych bełkotów zupełnie dla małej Betelgezy nieistotnych. W końcu jedyne, co się liczyło to pokarm i ciepły brzuch matki. To i pierwotna potrzeba zaspokojenia kocięcego głodu, słabego i wątłego ciałka, które potrzebowało sił, by rosnąć. Sił, o które musiało rywalizować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz