— A ja niby to co? Też jestem balastem. Jedyne co robię to śpię i zjadam zwierzynę. Starość jest bezlitosna, ale podoba mi się to, że przy mnie usługują. Ty także możesz czerpać z tego korzyści. Nie zawodzisz mnie w żadnym razie. Wstydzić się powinny wilczaki za to, że śmiali cię tak skrzywdzić. Gdybym był młody już dawno rozerwałbym każdemu z nich gardła — powiedział do rudej. — Wiesz, że dawno temu, jeszcze na starych terenach, przed twoimi narodzinami zabiłem zastępcę nocniaków? — wyszeptał jej na ucho ojciec.
Nic dziwnego, że te słowa wywarły na Płomień wrażenie. Jej ojciec był jeszcze silniejszy, niż dotąd przypuszczała! Trzeba dużo umiejętności, by bez większych konsekwencji pozbyć się zastępcy samego w sobie.
— Zabiłeś? — zapytała w końcu, nie ukrywając zaskoczenia. Żar pokiwał łbem.
— Był nierudy i wyrywał mojego chłopaka, musiałem więc coś z nim zrobić. Jeżeli cię to pocieszy, chętnie poopowiadam ci trochę moich przygód. Leżenie w starszyźnie z twoją matką jest strasznie... nudne. Zaśmierdła już tak trupem, że pewnie niedługo odejdzie na tamten świat — zażartował szczerze.
— Tak... zdecydowanie chciałabym posłuchać — uśmiechnęła się kantem ust.
Tata rozgadał się bardziej niż kiedykolwiek. W końcu czego się spodziewać, skoro dała mu szansę na połechtanie swojego ego. Opowiedział jej o tym, jak jej prababcia powróciła do żywych w ciele Zajęczej Gwiazdy, i jak wówczas mścił się na Kamiennej Gwieździe - wtedy jeszcze Kamiennej Agonii - za księżyce, gdy była zastępczynią i zdawało jej się, że miała nad nim przewagę. Wsłuchiwała się w te słowa z nutą żalu, że nigdy już nie będzie w stanie osiągnąć czegoś podobnego - ale cieszyła się, że ojciec był zadowolony ze swojego życia, że miał co opowiadać na starość. To się dla niej liczyło.
* * *
Nie spodziewała się śmierci ojca.
To znaczy... Oczywistym było, że był stary i nie mógł żyć już długo. A jednak, mimo to, do jej umysłu nie mogła dotrzeć świadomość tego, że kiedykolwiek będzie musiała się z nim pożegnać. Nie płakała, gdy czuwała nad jego ciałem - czuwała w ciszy i milczeniu, starając się zachować spokój, mimo że łzy cisnęły jej się na pysk mimowolnie. Z pewnością był w lepszym miejscu. Gdzieś przy swojej babci, w Mrocznej Puszczy, gdzie zawsze chciał być. Ale mimo tego nie czuła się wcale lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz