Ah jaki to był milutki dzień. Piórko bolała przez nią głowa i kazała jej siedzieć na dupie w legowisku. Znaczy, miała znaleźć swojej uczennicy inne zajęcie, ale kotki ani słychu ani widu, więc Płomień w najlepsze drzemała na ciepłym mchu, mając w dupie świat.
Jednak coś, a raczej ktoś zakłócił jej ciszę i błogi sen. Potrójny Krok wbił do legowisk uczniów, bez ogródek podchodząc do niej.
- Wstawaj - kopnął ją, pobudzając do życia. - Musisz odpowiedzieć mi na kilka pytań.
Płomień otworzyła gwałtownie oczy, gryząc kopiącą ją łapę. Usłyszała syk medyka, a sama przekręciła się na drugi bok.
- Spadaj - warknęła wrednie.
Liliowy nie zamierzał jednak odpuszczać. Ponownie, tylko tym razem depcząc jej śliczny puchaty ogonek sprawił, że pisnęła wkurzona. Zabrała ogon spod jego brudnych łap, sycząc.
- Ruszaj tyłek - rozkazał starszy.
Płomień nie miała najmniejszej ochoty spełniać jego zachcianek. Poza tym, czego dziwnego mógł od niej wymagać? Pewnie po drodze ogłuszy ją i wrzuci do tego przeklętego dołu dla niebezpiecznych kotów! Albo zwiąże i odprawi jakieś chore rytuały. Ten stuknięty staruch był zdolny do wszystkiego!
Powłóczyła za nim łapami, siadając tam, gdzie wskazał łapą. Nie była co do tego przekonana ani przez chwilkę. Zmrużyła oczy, w każdej chwili będąc gotową na ucieczkę. Nawet wybrała sobie już kilka tras.
Potrójny Krok przysiadł przy kałuży błota, a Płomień skoczyła na równe łapy.
- Ani mi się waż tym rzucać dziadzie! - Warknęła strosząc futro.
- Ogarnij się wariatko. - Zganił ją.
Płomień skrzywiła się na to określenie, kładąc po sobie uszy. O co mu chodziło? Pokręcony jakiś.
- Patrz na tą kałużę i powiedz co widzisz. - Polecił, siadając i wlepiając w nią spojrzenie.
Płomień gapiła się na niego tępo, próbując zaczaić. On nie chciał jej wwalić do dołu. Ani nafaszerować podejrzanymi ziołami. Nie chciał też wysmarować jej pokrzywą. Tylko...patrzeć na błoto? Pf, pewnie jak się schyli to przyłoży jej w pysk porcją tego syfu!
Ostatecznie zrobiła krok wokół kałuży, byleby być w razie czego za zasięgiem kocura. Zerknęła kątem oka w błoto. Huh...nic szczególnego. Pomieszana ziemia z deszczówką.
- A po kiego mam to robić? - Zapytała unosząc brew.
- Po prostu to zrób! - Polecił naciskając na nią.
Zmarszczyła w obrzydzeniu pyszczek. Spojrzała w kałuże i dłuższą chwilę się jej przyglądała.
- Wygląda jak twoja morda - miauknęła patrząc mu w pysk.
Potrójny Krok przewrócił oczami. Płomień prychnęła w jego kierunku.
- No dobra... może jak...kwiat maku? - Przekrzywiła głowę, żeby się przypatrzeć. Tak, te nierówne krawędzie na pewno były płatkami, a reszta to tam nieważne.
Trójka sam nachylił się nad kałużą, marszcząc czoło. Płomień wykorzystała okazję, odrzucając na bok obrzydzenie. Zmoczyła łapę w błocie. To była sekunda. Zamachnęła się, posyłając błotny pocisk prościutko na pysk medyka.
Uśmiechnęła się zwycięsko i wrednie jednocześnie.
- Pasuje ci taka błotna maska - mruknęła, na swój sposób komplementując wujaszka.
<Potrójny Kroku? hihi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz