Prycham na czarnego. On jeszcze nie został spalony? Jak mi jest gorąco, a on jest czarny!
– A ty nie burzaku? Ja mam, choć cień, a ty tylko na głupiej polanie.- Przewracam oczami. Mnie? Miejsce mojego klanu jest lepsze. Mamy króliki! Takie smaczne.
– Phii mi się żyje dobrze, zimny wiatr jest wtedy zbawieniem. Choć mogłoby popadać, jeszcze moje futro to koszmar w takiej porze.- Oddycham zmęczona już.- Twoje futro wydaje się krótsze, jak ci się z takim żyje? Nie wyglądasz źle.
Śmieje się cicho pod nosem, można zdenerwować go trochę. Bronić się umiem, więc nawet jak by chciał mi coś zrobić to mogę jeszcze uciec. Jednak to by źle wyglądało, że nie umiem się bronić! A potrafię! Walczę pewnie lepiej, niż większość kotów!
– Masz coś do mnie kupo futra? Niby gruby jestem?- Macham ogonem rozbawiona.
– Nie. Nie wyglądasz źle, choć ruszyć byś się mógł. Może pobiegasz? Bo jak ty masz się ruszać? Trening raz na jakiś czas by ci nic nie zrobił, bo będziesz wyglądać jak pieszczoszek! Taki gruby, głupi no jak ty.- Czuje na sobie wściekły wzrok czarnego. Chyba przesadziłam, nie chyba tylko na pewno.- No spokojnie, nie miałam nic złego na myśli! Pieszczoszki są eee czyste? Tak jak ty? Czy coś, nie zabij mnie? Grzecznie sobie żyje!
– Masz szczęście, że mam dobry humor, inaczej byś nie była taka zadowolona z życia.- mówi poważnie.
– Udajmy, że jestem ci wdzięczna, dobra? Co u ciebie?
– Nie twój interes Burzaku.- warczy czarny.
– Burzowa Łapo, a niedługo zapewne będę wojowniczką! I nie wkurzaj się, jak tak miło się pytam, a ty jakiś chamski. Zrobili ci coś? Ten liliowy staruch? Albo twoja siostra? Choć w to wątpię jednak wyglądała groźnie. Masz jeszcze jakieś rodzeństwo?
– Mam. Trójkę starszego i jednego w moim wieku, taki Kaczowąż.
– Kaczowąż? Kto to?- Krzywię się niezadowolona.
– Mój głupi brat, wygląda jak węzo kaczka! Nie ma łap z przodu i to od małego!
– Jak to? I on jest medykiem … mam racje? Albo starszym?
– Nie. On jest wojownikiem! Rozumiesz? On został wojownikiem!- Patrzę na niego zdziwiona. Jak to? Ja jestem nadal uczniem, a taki typ wojownikiem?!
– Dziwne, bardzo dziwne.
***
Przykucam niedaleko zwierzyny. Muszę złapać tego królika. Nie jest jakiś bardzo chudy, jak na porę opadających liści. Dziwnie jest wiedzieć, że mogę sobie sama wychodzić z obozu, bez pozwolenia. Skradam się powoli do królika, za chwilę zacznie pewnie uciekać. Rzucam się na zwierzynę, jednak, zanim jestem w stanie zacząć za nią biec widzę rudą kupę futra, która zabija zająca. Kto się ośmiela zabrać MOJĄ zwierzynę?! Mierzę kota wściekłym spojrzeniem. W klanie mamy tylko jedną rudą kupę futra która jest wojownikiem.
– To moja zwierzyna!- syczę na kocura. Musiał mnie widzieć!
– Nie zabiłaś jej, więc była niczyja, i by ci uciekła. Bo nie umiesz polować.- syczy Wiewiórczy Pazur. Ja nie umiem polować?! Ja? Poluje pewnie lepiej od niego! Co on myśli sobie? Że, skoro jest kocurem to może więcej? Niech o tym zapomni.
– Poluje pewnie lepiej od ciebie! I była moja, gdyby nie ty to bym ją zabiła! Nie wchodź mi więcej pod łapy na polowaniu, bo ja w przeciwieństwie do ciebie umiem coś robić. Oprócz chwalenia się, co i tak idzie ci źle.- Odwracam się i odskakuje od wojownika. Muszę coś złapać, wstyd wrócić bez zwierzyny. Spokojnie, to tylko głupi kot. Wkurzający, głupi, wywyższający się kot.
– To ja mam zwierzynę, ty nie. Dziwnie się, że zostałaś mianowana na wojownika.- Wysuwam pazury. Nie wypadaj czegoś zrobić “koledze” z legowiska.
– Licz się ze słowami.- warczę pod nosem. Robię głęboki oddech i odchodzę do wojownika. Nie ręczę za siebie jak jeszcze raz mi zwierzynę zabierze. Ulubieniec swojej mamy, kto by go lubił? Nikt!
– Kto mi co zrobi? Jakaś kotka która jest córką Medyczki?- Rozszerzam oczy. Niech on nie mówi o tym! Nie chcesz żadnej kary za zrobienie kotu z własnego klanu, masz ucznia ma wyszkolenie. Nie możesz nic zrobić. Odchodzę od wojownika bez słowa. Muszę złapać jedzenie, odpocząć. A chłód jest coraz mniej przyjemny. Spalone tereny nie ułatwiają polowania. Przechodzę obok granicy z Wilczakami, ich patrole patrzą od pewnego czasu na nas dziwnie. Nie tak jak wcześniej, jak zawsze. Jak by wkurzeni? Trzeba zapytać się kogoś. Kilka drzewek, może znajdę tutaj więcej zwierzyny?
– Trzymaj się swojej graniczy Burzaku, dobrze ci radzę.- warczy jakiś kot. Obracam się w jego kierunku. Może jej?
– Trzymam się swojej granicy, masz coś do mnie?- syczę na nią. To kotka. Teraz czuję. Dziwne, że możemy wyczuć czy to kotka czy kocur.
– Tylko cię informuje, nie podskakuje, bo wy tylko w mowie silni jesteście.- Co ona mówi?! Nie jestem słaba!
***
Z dnia na dzień coraz bardziej wkurza mnie niechęć klanu wilka, wcześniej dało się wytrzymać. Jednak teraz? To jest koszmar! Nie każdy, jednak od tej jednej rozmowy sama straciłam miłe nastawienie do ich. Jedzenie jest coraz mniej, deszcz jest dość często. Ziemi jest sucha. Dobry czas na konflikt z innym klanem.
– Burza ty mnie słuchasz?- Patrzę na Stokrotkę. Miała mi coś tam powiedzieć, nie wiem nie pamiętam.
– Tak, tak, tylko wiesz jestem mentorką i … mam trening do przeprowadzenia i chce iść na krótki spacer! Miłego dnia!- Odchodzę od kotki. Poszłyśmy się przejść jak siostry, coraz mniej czuje z nią to więź co za czasów kociaka. Robię głęboki oddech, powietrze jest … zimne. Gdybym tylko mogła tylko na chwilę wrócić do czasów kociaka.
– Uważaj gdzie leziesz, za chwilę przekroczysz granicę.- Podnoszę wzrok. Kawczy Lot. Granica? Jaka? Zatrzymuje się szybko. Biorę głębszy oddech. Pachnie Wilczakami, racja.
– Ta dzięki, powiesz mi czemu wasz klan patrzy na nas tak krzywo?- Marszczę nos. Niech mi odpowie! Czarny zamiast mi odpowiedzieć odchodzi od granicy. Czemu mnie nie słucha?!- Odpowiedź mi!
– Iglasta Gwiazda zrobił kilka dziwnych zasad związanych z Klanem Burzy.- Kładę uszy. Jak tak można? To przecież dziwne. Nawet mój stary lider takich dziwnych rzeczy nie robi.
– Jak tak można?- Robię krok w tył. To nie jest normalne!- Może tak zrobić? Przecież mój klan jest taki sam jak Klifiaki. Może nie taki sam ale przecież nie jesteśmy gorsi!
– Słowo lidera jest prawem, nie dziwię się, że jesteś nadal uczniem.
– Jestem wojownikiem przecież. I kodeks wojownika ma kilka dziwnych podpunktów. I tak jakoś żyjemy z nimi, ale jest też wspomniane, że jeżeli lider jest słaby można się go nie słuchać.- Uśmiecham się lekko. Jednak coś pamiętam, a kodeks i tak jest łamany. I to ciągle, medycy mają dzieci, związki między klanowe to norma pewnie. Tylko jest ich mało przez manipulacje. I dlaczego mamy niby nie kochać innego kota nawet jak jest z innego klanu? Miłość jest pięknym uczuciem, każdy potrzebuje jej tylko niektórym jak mnie nie udaje jej się znaleźć. A zakochane pary są takie urocze! Cętkowany Kwiat i Orlikowy Szept są uroczy i ładnie wyglądają razem!!- Taka zasada partnerstwa jest głupia, zabraniają miłości. Właśnie! Masz Partnerkę albo Partnera? Czy jako jedyna jestem samotna?
Dodaje po chwili zamyślenia. Mam nadzieję, że nie jestem jedyna, która nawet miłości nie znalazła. A przynajmniej w moim wieku chyba.
<Kawczy Lot?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz