*chwilę przed mianowaniem*
Wstała energicznie na równe łapy, szturchając może trochę za mało delikatnie Kwaśnego i Lisiczkę. Ona wiedziała, pamiętała co się tego wschodu słońca szykuje, a te dwie kupy futra pewnie zapomniały! Jak oni mogli leżeć bezczynnie i się nudzić w taki dzień! Machnęła kilka razy ogonem, widząc, że jej starania nie przynoszą rezultatów. Zaczęła przebierać łapami w miejscu.
– Aaah noo, wstawajcie! – oparła po jednej przedniej łapie na każdym z rodzeństwa.
Szturchnęła znowu. I mocniej.
Ha! Zadziałało!
– Co się dzieje…? – zaspanym tonem jęknął Kwaśny i obrzucił siostrę niezwykle nieprzytomnym spojrzeniem.
Wrona wciągnęła szybko i gwałtownie więcej powietrza.
– Co się dzieje? Co się dzieje?! No jak to co? No mianowanie! Na ucznia! Będziemy dzisiaj uczniami! – podskoczyła podekscytowana w miejscu.
Widać było, że szylkretka się cieszyła. Zwykle aż tak nie okazywała emocji. Przekrzywiła łeb, nie widząc ze strony rodzeństwa takiego entuzjazmu. A nawet… Nie widziała go prawie wcale. Phi, nie znają się. Ona była zadowolona, że nie będzie musiała już grzać tyłka w żłobku i znosić widoku innych kociaków. Będzie wolna! No, prawie. Ah, i będzie mogła w końcu lepiej wykazać się przed tatą!
– Jest jeszcze trochę za wcześnie na ceremonię – wcięła się nagle Cyprysowa Szyszka.
Arlekinka nagle zwróciła na nią oczy przepełnione jakby zawodem i rozczarowaniem.
– Jak to? Ile muszę jeszcze czekać?
– Niedługo – zapewniła Cyprys, kiwając głową.
Nareszcie! Nareszcie nadszedł ten czas! Tuptała dumnie na samym początku rodzeństwa, bez nawet cienia wahania kierując się w stronę Lisiej Gwiazdy, który właśnie zwoływał klan. Wykrzywiła pyszczek w zawadiackim uśmiechu.
– Wronko, wystąp – rozległo się po obozie, wśród klanowiczy.
W dodatku ona była pierwsza! Co za cudowny dzień!
Lider rozpoczął dobrze znaną wszystkim formułkę. A jej mentorem został Szczawiowy Liść! Nie kojarzyła gościa, albo zapomniała, że go poznała. Niemniej, nie przeszkodziło jej to w podbiegnięciu do niego zaraz po uporaniu się z wszystkimi gratulującymi.
– Hej! Nie mogę się doczekać aż zaczniemy trening – zagadała.
Tego dnia miała niezwykle dobry humor, przydałoby się zaznaczyć. Chciała się dobrze zaprezentować i miała nadzieję, że Szczaw nie rozczaruje się, kiedy jej przejdzie.
<Szczawik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz