Mimo że zachowanie kocura wzbudziło u mnie strach i obrzydzenie, nie uciekłam na siedlisko owiec. Po paru chwilach wychyliłam łepek z krzaków. Wojownik leżał pod konarem drzewa, cały się trząsł. Przez chwile zrobiło mi się go strasznie szkoda. Na pewno miał jakiś powód dla którego to zrobił, gdyby chciał mnie wykorzystać nie leżał by teraz bezczynnie, tylko pobiegł za mną. Cicho wyszłam z gąszczu i podeszłam do kocura, jednak wciąż zachowując bezpieczną odległość, to dalej mogła być zasadzka. Po kilku uderzeniach serca Borsuczy Gońca dostrzegł moją obecność. Spojrzał na mnie swoimi zaszklonymi od łez oczami, jednak nie trudził się nawet ze wstaniem.
- Odejdź…nie chcę aby coś ci się stało - wysyczał z połączeniem gniewu i strachu. Przez ten cały czas nie popatrzył mi w oczy, nie wiem w jak dużej części była to moja wina. Nawet jeśli kilka chwil temu kocur chciał zrobić coś strasznego, nie czułam jakieś Dużej niechęci do niego. Może to przez to, że nauczyłam się żyć z bardziej nietypowymi kotami (Kocham was rodzinko). Nie poruszyłam nawet ogonem, kiedy kocur wypowiadał te słowa.
- Nic mi nie jest- powiedziałam cicho i skierowałam wzrok na swoje łapy, spodziewałam się, że gdybym patrzyła w tej chwili na wojownika poczułby dość spory dyskomfort. - martwię się o ciebie…wszy-ystko w pożądk-ku?
Była to prawda, nie lubiłam patrzeć na smutek innych kotów, była to rzecz, której chciałabym unikać.
- Po tym co ci zrobiłem masz śmiałość się o to pytać? - tym razem w jego głosie było można usłyszeć jedynie gniew, nie wiedziałam na kogo w sumie był zły. Pod wpływem jego ostrego tonu skuliłam się lekko, jednak po jednej chwili znów się wyprostowałam i potrząsnęłam łepkiem. Zdążyłam przebaczyć kocurowi całkowicie.
Przez kilka uderzeń serca panowała dość niekomfortowa cisza. Ani ja, ani on nie miał zamiary jej zakłócać, nie miało to sensu. Wojownik miał otwarte oczy, wpatrzone były w jeżyny przed jego pyskiem, wyglądał jakby był niewidzący. Nagle poczułam duży głód. Pomyślałam, że on również może mieć pustkę z brzuchu. Wstałam, ruszyłam w stronę z której przyszłam, usłyszałam jedynie ciche westchnięcie Borsuczego Gońcy. Może pomyślał, że go zostawiam, nie chciałam nic mówić, jeśli pójdzie, wrócę do stodoły z jedzeniem, na pewno się nie zmarnuje.
Szłam już dosyć długo, a nigdzie nie było tropu chociaż małej myszki. Miałam już wracać jednak nagle poczułam zapach nornicy. Przybrałam łowiecką pozycje, jakiej nauczyła mnie Trujący Bluszcz i powoli zaczęłam zbliżać się z którego dochodził zapach. Kiedy byłam dwie lisie długości od ofiary, wstrzymałam oddech. Zrobiłam jeszcze trzy kroki i skoczyłam w krzaki. Pazurkami złapałam gryzonia, szybko zakończyłam jego żywot. Wzięłam go do pyszczka i wróciłam do poszukiwania kolejnej ofiary.
Jednak ten moment nie nadszedł. Wróciłam do miejsca gdzie zostawiłam wojownika samego, o dziwo dalej tam był. Leżał w tej samej pozycji, jakby czekać na oświecenie i podpowiedź co ma ze sobą zrobić. Podeszłam do niego i położyłam nornice obok jego łap i swoją podsunęłam mu ją pod pysk. Ten tylko popatrzył na mnie zdziwiony jeszcze bardziej, ja uśmiechnęłam się uroczo, a on bez słowa zaczął jeść. Kiedy cała atmosfera przestała być napięta w krzakach po mojej prawej coś się poruszyło. Z krzaków wyłoniła się kocia sylwetka, było dość jasne, że Borsuczy Gońca nie będzie znał tego kota, jednak ja znałam aż za dobrze. Skrzydło Sowy Przecinające Powietrze.
<Sowuniu?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz