To tym bardziej dziwiło wojownika. Czy on wygląda jak kotka?
- Co ci odbija? - zapytał schodząc z kocura
Pieszczoch wstał i otrzepał się ze śniegu.
- Sam chciałbym wiedzieć. Może mi powiesz?
Wojownik prychnął.
- W takim razie, skoro już oboje upolowaliśmy co chcieliśmy... - mówił wykopując wcześniej zakopane zdobycze. - Żegnam.
Chciał oddalić się od kocura, ten jednak zagrodził mu drogę.
- Opuszczasz mnie? - zapytał już nie takim miłym tonem, tylko bardziej władczym, nieprzyjemnym.
- Najwidoczniej.
Szkarłatny obszedł pieszczocha dookoła i skierował się w kierunku swojego klanu. Burz jednak nie zamierzał pozwolić mu od tak, w spokoju odejść.
- Jak śmiesz! Cóż za potworne niewychowanie!
Wojownik odwrócił się.
- Myślałem, że jesteś głodny. - mruknął - Miło było, może się jeszcze zobaczymy... kiedyś.
Nie chciał go widzieć. Nawet kiedyś.
Po tych słowach odbiegł, nie chcąc słyszeć słów które wypływały z pyska pieszczocha.
>·|₪|·<
Następnego dnia Szkarłatny po porannym patrolu wybrał się na polowanie. Tym razem nie wychodził poza tereny klanu. Trochę też dlatego, by nie spotkać tego dziwnego pieszczocha.
Szedł tuż obok rzeki, między drzewami, gdy usłyszał znajomy już głos.
- Czyli jesteś z Klanu Nocy...
Przed nim stał Burzowe Gardło, uśmiechając się triumfalnie.
Co on tu robi?!
- Skąd wiedziałeś, że tu będę? - zapytał wojownik, nieprzyjaźnie kładąc uszy i szczerząc kły. - Śledziłeś mnie?
Pieszczoch zaśmiał się.
- A ty nawet się nie zorientowałeś!
<Kucyku?>
<Kucyku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz