"Nic się nie zmienia. Nie od razu. Zmienia się powoli."
Nocna Łapa szedł po ziemi, która powoli na nowo porastała trawą. Nie był już tym małym kociakiem, którego jedyną przyjaciółką była Fioletowa Chmura. Teraz oprócz niej miał jeszcze Lamparciego Kroka i Gradową Łapę, mimo, że temu drugiemu najwyraźniej nie zależało na ich przyjaźni tak bardzo jak Nockowi. Jednak ten nie przejmował się tym zbytnio i próbował spędzać z nim tyle czasu, ile tylko mógł. Jednak to zmieniło się, wraz z przybyciem pewnej kotki. Od tego czasu to z nią spędzał każdą wolną chwilę. Poczuł do niej coś, już podczas ich pierwszego spotkania, jednak bał się, że okaże się to być jedynie zauroczeniem, lub... że kotka mu odmówi. Jednak było w niej coś, co przyciągało kocura, a im bardziej ją poznawał, tym to uczucie stawało się silniejsze.
Oczywiście, musiał się wygłupić i tym razem.
- Wsz-wszystko w porządku? - spytała się, zapewne zauważając, w jaki sposób się na nią patrzy.
- Co? Ja? Tak! - z uśmiechem podbiegł do niej.
- A-ale... prze-ed chwi-ilą...
- Nie wiem o co ci chodzi - powiedział, jednak w środku paląc się ze wstydu.
- Na pewno wszystko dobrze?
- Patrz, królicza nora! - krzyknął zadowolony.
Złota Łapa stała chwilę w miejscu, po czym uśmiechnęła się szczerze, najpiękniejszym uśmiechem jaki czarny uczeń kiedykolwiek widział.
Kiedyś jej powie.
Ale nie teraz.
<Sesja zakończona>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz