Kiedy kotka odeszła ogarnęło mnie uczucie pustki. Tak bardzo chciałem aby ze mną została! Kiedy tuliła się do mnie czułem ciepło w moim wielkim serduchu, nawet tak zimny dzień nie mógł mnie przyprawiać o takie dreszcze jak po prostu piękny śmiech tej kotki. Znałem ją nie długo, to fakt, ale wiedziałem, że czuje do niej coś znacznie większego niż przyjaźń. W końcu ocknąłem się i zdałem sobie sprawę, że wpatruje się w jeden punkt, tam właśnie pobiegła Lamparcia Plama. Potrząsnąłem łbem i zacząłem się zastanawiać nad tym co powiedziała, czyli jeden prawdopodobnie pomocny kot chowa się na terenach Klanu Klifu. Nie mam jak się tam dostać, ale musi być ktoś kto zdoła! Potrzebujemy sojusznika za linią wroga. Postanowiłem popytać koty z naszego klanu, może ktoś ma jakieś lepsze relacje z kotem z wrogiego nam klanu. Ruszyłem w drogę powrotną, jednak w połowie postanowiłem zapolować na coś. Dotarłem po śladach do tłustej nornicy, ciężko taką znaleźć w tak okropną pogodę. Zrozumiałem, że musi być moja. Skoczyłem w jej kierunku i już po chwili miałem ją w pysku. Zabrałem ją ze sobą kiedy nagle zobaczyłem błysk ślepi po drugiej stronie Drogi Grzmotu. W sumie, widziałem tylko jeden błysk. Zastanowiłem się czy w Klanie Klifu jest jakiś kot z uszkodzonym okiem. Na myśl przychodził mi tylko ich medyk, Zakrzywione Oko, ale co robiłby tak blisko naszej granicy? Przypominam sobie, że kiedyś pomógł mi złapać ptaka dla matki, może mnie nadal pamięta? Nie chciałem jednak ryzykować, może inny kot z jego klanu stracił oko. Ruszyłem ponownie w drogę powrotną.
W końcu wszedłem do obozu. Położyłem na stosie, który malał w oczach, nornicę i odwróciłem się w celu odejścia do legowiska. Po drodze wpadłem na Kryształową Łzę, która wracała z patrolu.
- Przepraszam- mruknąłem i skinąłem jej łbem. Ta tylko burknęła coś w odpowiedzi i ziewnęła.
- Jestem potwornie zmęczona! Patrol był bardzo ciężki, sam rozumiesz złe warunki i do tego zimno!- miauknęła zmęczona.
- Rozumiem cię, jak na razie nikt nie prosi mnie na patrol, ale podejrzewam, że to się zmieni- uśmiechnąłem się mimo wszystko i pozwoliłem kotce odejść, potrzebowała snu, to było widać. Sam miałem ochotę się położyć, wstałem bardzo wcześnie, jednak nie było mi to dane. Zaraz zaczepił mnie Popielate Futro.
- Słoneczny Deszczu, Jelenia Gwiazda prosi mnie, ciebie i Mysiego Wąsa na patrol wieczorem- zakomunikował mi kocur. Był o wiele drobniejszy ode mnie co dało zauważyć się niemal od razu. Kiwnąłem głową na znak, że przyjmuję tą wiadomość. Zwolniłem dziś Jaszczurczą Łapę z treningu co oznaczało, że mam czas dla siebie. Poszedłem się położyć tylko na chwilę.
Nim się obejrzałem byłem już na patrolu. Przydzielili nam akurat granice z Klanem Nocy. Po mojej brawurowej walce z Czarną Gwiazdą mamy raczej słabe relacje. Dzisiejsza noc nie należała do tych pięknych. Gwiazdy zasłoniły ciężkie, czarne chmury. Westchnąłem i szedłem dalej za resztą. W pewnym momencie zacząłem wracać myślami do Lamparciej Plamy. Znowu widziałem ją oczami wyobraźni, jej piękny uśmiech, prześliczne futro połyskujące w blasku słońca. Czułem jej obecność, jej ciepło. Ostatnio zajmowała każdą część moich myśli, wiecznie do niej powracałem. Nie mogłem wymazać jej z pamięci, każde nasze spotkanie było dla mnie tak cudowne. Chciałem ją zawsze mieć przy sobie, moim marzeniem było budzić się obok niej każdego dnia. Czy to wszystko prawda, czy to jest już miłość?
- Słoneczny Deszczu, uważaj!- ostrzegł mnie głos Mysiego Wąsa. Nim jednak zareagowałem wpadłem po łapy w błoto. Koty musiały pomóc mi się wydostać. Popielate Futro oczywiście zaczął się śmiać a Mysi Wąs patrzyła na mnie z troską.
- No i jak ty wyglądasz!
- Znudził mu się rudy kolor futra to zmienił na modny brąz- zażartował kocur. Mimo wszystko i ja się zaśmiałem. Dokończyliśmy patrol, zjedliśmy coś i wróciliśmy do obozu. Rzuciłem się na mech z impetem budząc siostrę. Do teraz była na mnie obrażona, ah te kotki. Zasnąłem szybciej niż mogłem się tego spodziewać.
Lamparcia Plama mówiła, że nie będziemy mogli się spotykać przez kilka dni, ale mnie po jednym już skręcało w środku, nie mówię o dwóch kolejnych. Umierałem wręcz w środku z samotności, co z tego, że wiecznie rozmawiałem z moim uczniem, siostrą i resztą klanu, potrzebowałem jej towarzystwa. Pewnego razu leżałem na środku obozu patrząc w niebo na przepływające chmury. Każda kolejna przypominała mi kotkę z cętkowanym futrem. Co się ze mną dzieje?! Byłem już o Sowiego Skrzydła z przypadłością obsesji i widzenia wszędzie jednej rzeczy. Nie umiała odpowiedzieć ani pomóc na tą przypadłość, jedynie dała jakieś pachruścia na ból głowy. Zawsze jak układałem się spać czułem obecność Lamparciej Plamy, gdy jadłem czułem jej zapach, jakby siedziała tuż obok i pałaszowała swoją mysz. Jednak najlepsze było to, że raz na treningu z Jaszczurczą Łapą odnaleźliśmy salamandrę, zamiast zawołać ,,patrz młody, salamandra" wymsknęło mi się ,,patrz młody Lamparcia". Musiałem mu potem tłumaczyć przez ponad pół godziny, że chodziło mi o moją ciotkę od strony ojca matki. Dążę do tego, że miałem istną obsesję, nie mogłem spać ani jeść, a jak na mnie to potrzebowałem dość dużo. W końcu tego dnia, leżąc na tej mokrej trawie i analizując wszystko zrozumiałem. Kocham ją. Ta informacja dotarła do mnie z prędkością mknącego po Drodze Grzmotu potwora. Na mój pysk wstąpił wielki uśmiech a serce aż zadrżało. To była odpowiedź, ja ją kochałem! Skoczyłem na równe łapy, chciałem biegać i krzyczeć, ale jedyne co zrobiłem to nagły zryw z miejsca. Od razu postanowiłem ją odnaleźć, nie ma co czekać!
- Tak, to jest to!- wrzasnąłem i wybiegłem ze śmiechem z obozu. Inne koty spojrzały się na mnie jak na wariata a moja własna matka ukryła łeb w łapach, chyba nawet nie miała pojęcia jakiego wariata urodziła. Wskoczyłem jak oparzony na pola i biegłem ile sił. Za mną zza chmur wyłaniało się złote słońce, jego blask rozpruwał ciemność i szarość Pory Opadających Liści niczym ostry pazur kota brzuch bezbronnej myszy. Wiatr strącił kolorowe liście z drzew które poleciały wraz z nim. Podmuch był dość ciepły jak na ten czas. Kilka liści zaplątało się w mojej sierści, ale to nie było ważne! Byłem zakochany, lekki niczym piórko! Wybiegłem po za obręby naszego klanu zacząłem węszyć w poszukiwaniu Lamparciej Plamy. Szczęście chciało, że znalazłem ją dosłownie nieopodal. Uśmiechnięty jak chory psychicznie, albo mocno walnięty kamieniem w łeb podbiegłem do niej i upadłem na nią. Ta miauknęła przerażona i zaskoczona, że ktoś ją napadł. Poturlałem się z nią po ziemi aż w końcu zatrzymaliśmy się. Zdezorientowana kotka wylądowała na mnie. W jej oczach widziałem strach mieszany z wściekłością.
- Słoneczny Deszczu, co ty tu wyprawiasz?! Mówiłam ci abyś tu nie przychodził!- wypaliła a widząc, że leży na mnie zeskoczyła bardzo szybko. Wstałem i otrzepałem się. Uśmiechnięty podbiegłem do niej i liznąłem ją w nos przytulając do siebie.
- Oh Lamparcia Plamo muszę podzielić się z tobą pewną nowiną, czymś co rozpiera mnie od kilu dni i napawa wielkim szczęściem!- powiedziałem patrząc wprost na kompletnie zadziwioną i zagubioną kotkę.
- Szybko, streszczaj się! Nie chcę aby cię znaleźli!- ponaglała mnie mimo wszystko. Nie czekałem dłużej i wypaliłem:
- Lamparcia Plamo, to nie oczywiste? Kocham cię jak wariat!
<<Lamparcia Plamo? Pacz, zniszczyłaś mi Słonecznego, stał się jakimś wariatem czy cu XDD>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
TE LOF STORY
OdpowiedzUsuńJak go pizgła szczała amora xDD
OdpowiedzUsuń