Uczeń zaprowadził nas do obozu Klanu Burzy. Lekko zdenerwowany usiadłem po środku obozu i zacząłem lizać po głowach swoje kocięta. Piszczały niezadowolone, zmęczone podróżą i głodem. Moje maleństwa...
- Czarna Gwiazdo? - usłyszałem niepewny głos kotki. Podniosłem wzrok i spojrzałem na nią. Srebrna Gwiazda była naprawdę taka, jaką opisywał ją klan. Miała Srebrzystą sierść pozbawioną pręg, która migotała w świetle księżyca, a jej duże niebieskie oczy świeciły w ciemności.
- Nie jestem Czarną Gwiazdą - odparłem cicho. - Nazywam się Błękitna Burza.
- Och, wybacz. Wyglądasz zupełnie jak on. Teraz widzę twoje niebieskie oczy... - szepnęła. - Co cię sprowadza do Klanu Burzy?
- Moje kocięta potrzebują pomocy. Są przemoknięte i głodne - wyjaśniłem.
- W naszym klanie nie ma królowych - powiedziała Srebrna Gwiazda. - Przykro mi...
- Mają ząbki, mogą jeść - powiedziałem szybko. - Tylko dajcie nam jakąś zdobycz.
Srebrna Gwiazda spojrzała na mnie krzywo, ale kiwnęła Rozmytej łapie, aby przyniósł coś dla kociaków.
- Dobrze Błękitna Burzo, chciałabym usłyszeć wszystko od początku - zaczęła Srebrna Gwiazda. - Kim jesteś i dlaczego przybyłeś do Klanu Burzy?
- Jestem synem Czarnej Gwiazdy i Porannej Rosy - zacząłem. Kotka kiwnęła głową.
- Tak myślałam. Wyglądasz jak ojciec.
- Kilka księżyców temu poznałem i pokochałem samotniczkę, częściowo pieszczoszkę dwunogów. Zaszła w ciążę i urodziła trójkę kociąt.
- Widzę tylko dwójkę.
- Najstarszego kociaka zabrałem do klanu i skłamałem, że znalazłem go osieroconego nad rzeką. Nasza królowa się nim zajęła. Ta dwójka miała zostać z matką. Niestety, Czarna Gwiazda przyłapał mnie z ukochaną i ją zabił. Chciał też odebrać życie moim młodym, ale go uprzedziłem.
- Zabiłeś Czarną Gwiazdę? - zdziwiła się liderka. Odwróciłem wzrok.
- Gdybym tego nie zrobił zabiłby moje dzieci, zabrał mnie do obozu, zabiłby moją pierworodną, a potem prawie na pewno mnie.
- A potem przyszedłeś do Klanu Burzy szukać pomocy? - dokończyła kotka.
- Nie do końca - przyznałem. - Skryliśmy się pod Sowim Drzewem, kiedy odwiedził mnie duch członka Klanu Gwiazdy.
Źrenice liderki się zwęziły na tą wiadomość. Podeszła bliżej.
- Co ci powiedział ten duch? - spytała.
- Powiedziała, że jestem Wybrańcem, jednym z czterech i kazała mi udać się do Klanu Burzy, na spotkanie z innym naznaczonym.
Srebrna Gwiazda kiwnęła głową. Wtedy Rozmyta Łapa przybiegł z małym królikiem. Ostrożnie zerwałem z niego skórę, aby kociaki mogły łatwo dobrać się do mięsa i dałem go im. Trochę niepewnie obwąchały mięso. Zachęciłem je do jedzenia. W końcu Stefek ugryzł pierwszy kęs.
- Wiele księżyców temu - odezwała się nagle Srebrna Gwiazda. - Klan Gwiazdy wezwał mnie i innych liderów do Księżycowego Kamienia. Otrzymaliśmy wtedy przepowiednię, że w każdym klanie narodzi się kociak, który uratuje je przed zagładą. Wiesz jaką, Błękitna Burzo?
- Niestety nie - powiedziałem. - Ale inni Wybrańcy mogą wiedzieć.
- W Klanie Burzy też jest jeden z was. Niestety mam trzech kandydatów - szepnęła kotka.
- Już go znalazłem - oznajmiłem z uśmiechem. - Waszym Wybrańcem jest Rozmyta Łapa.
<Srebrna Gwiazdo? Rozmyta Łapo?>
Ej! Co to za wyjawianie przepowiedni prosto z dupy? Mary Sue wyczuwam, niedobrze!
OdpowiedzUsuń