~~~~*~~~~
Siedziała na łące, wiatr targał jej krótkim futerkiem, na Srebrnej Skórze wciąż znajdował się księżyc a wokół niego, gwiazdy. Panowała grobowa ale zarazem piękna cisza. Nagle usłyszała głos, a raczej głosy, które zlewały się w jedną treść:
- Tylko wy możecie ostrzec wszystkie Klany przed Klanem Prawdy! Tylko wy możecie pomóc wybranym! Oślinione Futro i…
~~~~*~~~~
Lamparcia Plama obudziła się pod wpływem delikatnego bólu, którego centrum znajdowało się na prawym ramieniu. Dostrzegła pręgę o kształcie zbliżonym do gwiazdy, zdawało się jej, że przez chwilę błyszczało nieśmiało srebrnym światłem. Wyjrzała ze nory, dostrzegła, że na Srebrnej Skórze pojawiały się coraz intensywniejsze odcienie różu i koloru zbliżonego do barwy futra Słonecznego Deszczu. Kotka się uśmiechnęła, nawet wschód Słońca kojarzy się jej ze nowo poznanym kocurem. Nie odczuwała już zmęczenia a bardziej szok wywołany nietypowym snem. Zwykle nie śniła o niczym godnym uwagi ale to? To zdawała się być jakaś wizja od Gwiezdnego Klanu! Ekscytacja szybko została zastąpiona przez irytację a nawet lęk. Ona przecież nie chce się mieszać we sprawy między klanami! Chciała zachować względną neutralność i nie napataczać się innym pod pazury, nie chciała obierać stron konfliktów, miała swoje własne zasady, których pilnie przestrzegała! Nie polować na terenach klanów, nie atakować ich członków i tak dalej, ale teraz? Wszystkie jej zasady i postanowienia rozprysnęły się niczym krople deszczu o ziemię! Zrezygnowana wyszła ze nory, usiadła przed nią i rozpoczęła swoją poranną pielęgnację. Powinna czuć się zaszczycona, bo przecież sam Gwiezdny Klan do niej przemówił. Powoli opadały pierwsze wrażenia i na ich miejsce zaczęły się wkradać pytania. Kim jest Oślinione Futro? Czy istnieje piąty klan, Klan Prawdy, a jeśli tak to gdzie on leży i czemu jest aż tak wielkim zagrożeniem? Kim są Wybrańcy? Czemu Gwiezdni wybrali akurat ją? Zaprzestała mycia i spojrzała błagalnie na coraz mniej widoczne gwiazdy, w jej oczach odbijało się zmartwienie i kocięca bezradność.
***
Powoli wieczór opatulał całą krainę. Lamparcia Plama zmierzała na miejsce spotkania. Nie była to ta sama pora, o której spotkała się ze rudym kocurem wczoraj. Wiedziała, że ma ucznia i zapewne był zajęty jego szkoleniem, a nie chciałaby się z nim spotkać, bo rudy kocur mógłby stracić w jego oczach. Nie, lepiej nie ryzykować i przeczekać. W ciągu dnia rozmyślała nad snem i nad tym, co powinna zrobić. Zdecydowała, że podpyta troszkę swojego nowego kolegę, może on będzie jej potrafił pomóc. Ujrzała przed sobą Piaszczystą Rozpadlinę, ostrożnie i bez zbędnego hałasu zeszła do umówionego miejsca. Nie usiadła jednak na kamieniu lecz siedziała we pobliskich wyschniętych zaroślach, tutaj akurat jej futerko idealnie się sprawdzało jako kamuflaż. Siedziała i wysłuchiwała umówionego sygnału. Nie wiedziała jak długo czekała ale usłyszała coś na wzór kukułki, z zarośli przed nią wynurzył się rudy kocur. Ucieszona wybiegła ze krzaków i stanęła naprzeciwko niego. Dostrzegła na jego pyszczku uśmiech, starła się go odwzajemnić nie dając poznać po sobie, że dzisiaj jej humor średnio dopisywał.
- Cześć Słoneczny Deszczu! – miauknęła radośnie i ostrożnie podeszła aby dotknąć jego nosa swoim.
Kocur niezwykle się zdziwił jej gestem ale nie sprzeciwiał się.
- Cześć Lamparcia Plamo – odsunęła swój nos od jego – co taka czuła się zrobiłaś? Czyżbyś tęskniła za swoją Słoneczną Gwiazdą?
Kotka się uśmiechnęła i lekko zawstydziła ale zaraz na język powróciła dowcipność.
- A, co, silny i puchaty kocur nie tęsknił za swoją damą o lodowatym spojrzeniu? – zmrużyła groźnie oczy, choć w rzeczywistości wyglądała jakby się za mocno skupiła.
Kocur się zaśmiał, a cętkowana dołączyła do niego. Zaraz się jednak uspokoili i oboje teraz się delikatnie uśmiechali.
- Nie mogłam się doczekać naszego spotkania – chciała się już go zapytać ale zrezygnowała z tego, niech nie będzie taka samolubna - a jak ci minął dzień? Miałeś dużo pracy?
- Cóż, kontynuowałem naukę mojego ucznia, brałem udział we patrolach… - kotka się wyłączyła, odruchowo zaczęła rozmyślać o tym co się jej przyśniło. Kompletnie przestała słuchać kocura i skupiła się na słowach Gwiezdnych – a wtedy… emm Lamparcia Plamo?
Szturchnął ją łapą a ta natychmiast się ocknęła.
- Co? O co chodzi? – zapytała niewinnie się uśmiechając.
- Jak by to ująć, podczas moich niezwykle ciekawych wywodów o tym, co dzisiaj robiłem, siedziałaś nieruchomo wgapiona w jakiś oddalony punkt i się zacięłaś. Coś cię dręczy?
- No, bo… - poczuła, że nie chce go o to pytać, przecież powiedziała, że sprawy klanów jej nie interesują, co on sobie o niej pomyśli? – a nic ważnego.
- Powiedz, chcę wiedzieć co powoduje u tak dowcipnego kota jak ty, takie zamglone oczy i zmartwiony wyraz pyszczka – podszedł bliżej i patrzył wprost w jej oczy.
Czy aż tak dawała po sobie poznać co odczuwała? Sądziła, że delikatny uśmiech idealnie ją zamaskuje, chociaż ile można się uśmiechać jak jakiś niedorozwinięty kot. Spróbuje go spytać o rzecz najmniej podejrzaną, przynajmniej dla niej.
- Jesteś tu od dawna tak?
- Od urodzenia – odparł widocznie ucieszony tym, że kotka się zdecydowała przed nim otworzyć.
- Wiedziałam, że są cztery klany ale może ja o czymś nie wiem, czy kiedykolwiek słyszałeś o Klanie Prawdy? A jeśli tak, to gdzie mniej więcej on leży? – spojrzała na niego najpoważniej jak potrafiła.
Słoneczny Deszczu? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz