,,Dziś pokarzę ci podstawy" bla bla bla! Jestem kotem, wiem jak mam się skradać! Mimo to nie chciałem zdenerwować mentora, nie ma co z nim zadzierać. Lepiej aby panował spokój, widziałem, że ma mnie już dość, a jeszcze mnóstwo nauki przed nami. Posłusznie ćwiczyłem skradanie się do zdobyczy, uważając na każdy krok. Nie chciałem usłyszeć jego głosu który mnie karci: Nie to nie tak! Obrałem za cel mały kamyk, prościej mi się jest skupić kiedy niby na coś poluję. Czołgałem się w trawie jak jaka jaszczurka. Postanowiłem sobie pożartować by rozluźnić atmosferę. Zacząłem machać ogonem na wszystkie strony i wystawiać język, jak to robią te śmieszne stworki. Mglisty Cień spojrzał na mnie jak na wariata, ale zaraz zrozumiał co robię. Chciałem go rozbawić, może wtedy się uspokoi. Skoczyłem na kamień dalej udając jaszczurkę, rozglądałem się we wszystkie strony a potem podpełzłem do kocura i staranowałem go.
-Jestem jaszczurką, rawr, bój się!- wrzasnąłem i skoczyłem na kota. Mój mentor zaśmiał się i złapał mnie za kark odrzucając do tyłu.
- A wiesz co koty robią z jaszczurkami?- spytał zbliżając się do mnie. W jednej chwili przytrzymał mnie łapą i lekko skubnął sierść udając iż mnie gryzie. Zaśmiałem się i uderzyłem go tylnymi łapami, Mglisty Cień nie spodziewał się tego przez co zatoczył się do tyłu i upadł na plecy. Wykorzystałem to i rzuciłem się na niego. Teraz to ja byłem górą.
- Ha, mówiłem, że umiem walczyć!- parsknąłem tryumfalnie i pokazałem mu język. Kocur po chwili zrzucił mnie jednym machnięciem łapy.
- No faktycznie, umiesz- zaśmiał się i wskazał łebkiem trawę- a teraz wracaj w szuwary uczyć się skradać. Zrobiłem posłusznie to co rozkazał. W sumie, podobało mi się to skradanie. Średnio się wysilałem, a wychodziło dobrze. Powoli sunąłem do przodu jak mała gąsienica co chwila poprawiając nogę na którą aktualnie stawałem.
- Dobrze Gęsia Łapo, teraz nauczę cię ataku- powiedział po chwili Mglisty Cień. Jednym susem znalazłem się obok. Mentor pokazywał mi po kolei jak mam się ułożyć i co zrobić aby złapać zdobycz. Kazał mi poćwiczyć na patykach, jak sam mówi, to najlepsze wyjście z tej sytuacji. Teraz musiałem połączyć dwie rzeczy, skradanie się i atak.
Nie szło mi tak źle, w sumie, szło mi dobrze. Mglisty Cień co chwila mówił, że dobrze robię. Byłem z siebie dumny, nie ma co. W końcu powiedział, że na dziś koniec. Podbiegłem pospiesznie do niego i szturchnąłem go łapą.
- Wracamy do obozu?- spytałem przyjaźnie. Widać było, że kocur bardzo zadowolony był z tego dnia. Cały czas się uśmiechał i odnosił się niezwykle miło, nie to co zawsze.
- A nie wiem, chcesz się gdzieś przejść?- odpowiedział mi pytaniem. Zastanowiłem się przez chwilę, byłem niezwykle zmęczony tym byciem ,,super miłym synkiem". Chyba wolałem wrócić do siebie.
- Nie, wróćmy do obozu, jestem zmęczony.
Szary kot kiwnął głową po czym ruszyliśmy w drogę powrotną.
Jak się okazało, nie byliśmy pierwsi. Złota Łapa właśnie rozmawiała ze swoim mentorem, a bardziej on ją ochrzaniał. Faktycznie, nie przykładała się do nauki ani trochę. To samo z Brudną Łapą. Jakby miały wszystko gdzieś i myślały, że wszystko umieją. Ja to potrafię, ale nie chcę zawieść mamy, kimkolwiek ona jest i gdziekolwiek się teraz znajduje. Często chciałem zadać to pytanie Mglistemu, ale nigdy nie miałem odwagi. Może to była wielka tajemnica? Nie wiem. Wolałem nie wiedzieć. Ruszyłem szybkim krokiem do stosu i wziąłem sobie mysz. Miałem zamiar zjeść w samotności, ale zaraz zleciało się całe moje rodzeństwo. Czasem naprawdę ciężko mieć tak liczną rodzinę. W końcu mogłem pójść spać. Upadłem na legowisko i zasnąłem tak szybko jak to tylko możliwe.
Nagle otworzyłem oczy. Byłem na dziwnej polance, nie znałem jej. Powoli podniosłem się na łapy rozglądając się bacznie w każdą stronę. Zauważyłem, że ktoś obok minie siedział. Przestraszony odskoczyłem kawałek i zasyczałem. Szary kocur spojrzał na mnie z dziwnym uśmiechem.
- Witaj mały kuzynie. Co słychać?- zapytał. Jego głos był dziwny, jakby zachrypnięty, ale miał przyjazny ton. Usiadłem obok niego, nie bałem się go, w końcu to moja rodzina, sam to powiedział.
- Dobrze...jestem twoim kuzynem? To znaczy, że znasz mamę!- krzyknąłem szczęśliwy. Nareszcie, dowiem się kim ona jest! Mój entuzjazm przygasł kiedy ujrzałem wyraz pyska kocura, był zimny, ale w jego oczach tańczyło rozbawienie.
- Widzisz mały, byłem bardzo zły w sowim życiu. Robiłem bardzo złe rzeczy, a ty się nie różnisz, masz tą słabość słabość co ja- zaczął powoli kocur- oboje mamy słabość do kocic. Eh, ale mój brat, Wilcza Gwiazda był...bardzo szlachetny. Wiecznie honorowy i milutki, pfu! A czemu o nim wspominam? Bo to ojciec twojej matki, tak jest mały.
Łapki mnie świerzbiły, chciałem biegać i skakać, zaraz dowiem się kto jest moją matką!
- Spokojnie malutki. Twoja mama miała wielkie predyspozycje do zostania wojowniczką, ale stała się rzecz straszna. Napadł ją borsuk i straciła węch, a na dodatek ją pokaleczył. Więc poszła do medyka i została jego uczniem. Tak jest, twoja matka to medyk, Gęsia Łapo.
Zamurowało mnie. Moja matka to podły zdrajca?! I do tego mnie porzuciła! Nie mogłem w to uwierzyć.
- Czy ja ją znam wujku?- spytałem. Kocur wstał i zaczął odchodzić. Chciałem za nim ruszyć, ale coś trzymało mnie na miejscu.
- Moje imię to Kamienny Pazur, a twoja matka to Sowie Skrzydło.
Ocknąłem się, ktoś mnie budził. Spojrzałem w górę i zauważyłem Mglistego Cienia.
- Wstawiaj śpiochu! Teraz ja na ciebie czekałem!
Kot wyszedł z naszego legowiska i pozostawił mnie samego. Czy to co mówił Kamienny Pazur...to prawda? Na razie nie chciałem się tym zajmować, miałem lekcję.
<<Mglisty Cieniu?>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz