Mój klan nie rozrastał się, co mnie okropnie denerwowało. Powinnam mieć już przynajmniej pięciu kolejnych wojowników i jednego medyka, a tu nic! Jak mam podbić las z tak żałosną grupką kotów, a do tego nie jestem pewna czy są mi wierne. Oślinione Futro i Płomienna Pieśń ostatnio zniknęli na dość długo i przynieśli marne zdobycze, co dziwne, bo w lesie jest ich teraz pod dostatkiem. Pomarańczowa Stopa tylko podziela moje plany i sny na temat klanów, jednak do końca nie mogę jej ufać. Ktoś kto zabija swoją rodzinę od tak nie jest do końca normalny. W sumie miała powód, jednak moja intuicja każe mi na nią uważać. Oh Gwiezdny Klanie, co robić?! Byłam tak zagubiona, nie miałam pojęcia co robić. Nie mogłam się jednak poddać, to nie czas. Musiałam pokazać, że jestem silnym liderem i nie dam się złamać byle podejrzeniom czy temu iż mój plan rozwija się zbyt wolno. Muszę pozostać twarda i gotowa do ataku.
Na domiar złego ostatnio na naszych terenach pojawiły się obce koty. Wiedziałam, że są z jednego z klanów, nie mogły być z różnych, kot jak i kotka pachniały tak samo. Przegoniliśmy ich, ale po zajściu zauważyłam, że Oślinione Futro i Płomienna Pieśń dyskutują na jakiś temat bardzo cicho a w oczach ciemnego i mniejszego kocura odbijał się strach jak i niepewność. Wiedziałam jedno, mieli już z nimi do czynienia, a moim zadaniem jest dowiedzieć się co. Wiedziałam, że z Oślinionego Futra nie wyrwę tak łatwo tych informacji, wydawał się gruboskórnym, oziębłym draniem który nigdy nie wyjawi tajemnic jakie skrywa w środku, natomiast Płomienna Pieśń wydawał się już milszy jak i lepszy do manipulacji. Kiedy ustaliłam cały plan działania został już dokładnie naznaczony wyszłam ze swojego legowiska i posłałam trochę podejrzliwe spojrzenie w stronę Oślinionego Futra który właśnie kończył się myć. Wyglądał naturalnie, jego ruchy nie były skrępowane, zachowywał się bardzo swobodnie, jakby był we własnym domu. To był dla mnie dobry znak, jednak nie mogę teraz spocząć, muszę nadal wszystkiego pilnować. Podreptałam za zapachem Płomiennej Pieśni, był niewyraźny i zmazany, jednak nadal dało się go wyczuć. Był na polowaniu, przynajmniej to dobre. Szłam przez pole pełne wysokiej trawy i wonnych kwiatów. Przypomniałam sobie ten czas kiedy byłam małym kociakiem. Na chwilę zatrzymałam się na polu i usiadłam. Zapach otoczył mnie przypominając mi jak moja matka leżała na posłaniu przepełnionym takimi kwiatami. Ojciec je jej przynosił, wręcz obsypywał ją tymi pięknymi fioletowymi kwiatami. Kochała je, ich zapach, wygląd oraz to jak cudownie komponowały się z miejscem w którym spała. Pamięta jak Osmolone Kocię prawie nie zostało nazwane Fiołkiem przez te kwiaty. Na myśl o tych czasach na mój pysk wpełzł uśmiech. Bardzo za nimi tęskniłam. Nawet jeżeli klan był chory i wszyscy chcieli się pozabijać, moja rodzina była wszystkim co posiadałam. Teraz jestem sama. Nie mam nikogo. Tęskniłam za nimi okropnie. Wręcz czułam ciepło futra Motylego Lotu która tuliła mnie do siebie oraz słyszałam ciepły głos Ciemnej Iskry i czułam jego cierpki język liżący mnie za uszami. Do moich nozdrzy dostał się zapach palonego drzewa, zapach Osmolonego Ogona. Mojej kochanej siostry. Nagle potrząsnęłam głową i odrzuciłam te wspomnienia. Wszystko rozpłynęło się a ja znowu zostałam sama. Jak zawsze. Ich już nie było. Jestem tylko ja. Podkuliłam ogon i położyłam uszy odwracając mordkę od miejsca w którym siedziałam. Na moją łapę padła jedna łza. Czując ją przestraszyłam się, czyżbym była tak słaba? Szybko na mój pysk powrócił dawny wyraz a serce ponownie zamknęło się. Nie mogłam myśleć o przeszłości. To minęło. Ruszyłam ponownie w drogę, jednak zapach tych kwiatów nie dawał mi spokoju. Ze wściekłością rzuciłam się na jeden z nich i jednym ruchem łapy pozbawiłam go kilku płatków i liści. Pobiegłam dalej za zapachem kocura, musiałam go odnaleźć. To najwyższy czas na wyjaśnienia. W końcu go znalazłam. Właśnie gonił mysz, tłustą, szarą myszką. Nie zauważył mnie. Kiedy już szykował się do skoku wyprzedziłam go i złapałam mysz w zęby. Kocur zahamował w ostatniej chwili upadając na bok. Już miał coś burknąć lecz gdy tylko mnie zobaczył zamknął paszczę. Stałam w blasku słońca z myszą w pysku, musiałam wyglądać naprawdę niezwykle bo Płomienna Pieśń aż podkulił ogon. Rzuciłam mysz w bok i spojrzałam mu w oczy swym lodowym spojrzeniem.
- Mam do ciebie pytanie Płomienna Pieśni- rzuciłam od razu. Kocur wstał tak by usiąść i kiwnął łebkiem bym dalej mówiła. Wzięłam wdech i ze spokojem jaki jeszcze mi pozostał spytałam:
- Skąd znałeś tamte koty które ostatnio wkroczyły na nasze terytorium, nie próbuj mnie okłamać.
<<Płomienna Pieśń? Czysta ma uczucia, wow \(^u^)\ >>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz