Długo przed śmiercią Sosnowej Gwiazdy
Kocur wrócił razem z Iskrzącą Nadzieją ze swojego szkolenia, gdy z impetem przybiegł w jego stronę Szczypiorkowa Łapa, a tuż za nim Dyniowa Łapa.
— Chcesz się z nami wybrać na spacer? Nasi mentorzy pozwolili nam wyjść, jeśli pójdziemy we trójkę! — Dynia podskoczyła podekscytowana. Szczawiowa Łapa spojrzał na swoją mentorkę niepewnie.
— W sumie skończyliśmy na dzisiaj... Mogę z nimi wyjść? — spytał z nutką nadziei w głosie. Jego mentorka chwilę zamyśliła się, po czym skinęła głową.
— No dobrze. Lećcie, tylko nie plączcie się po lesie do późna! Uważajcie na siebie. — Po tych słowach ruszyła w stronę sterty ze zwierzyną i wybrała sobie z niej mysz. Kocurek natomiast odwrócił się do rodzeństwa i uśmiechnął.
— No to co, idziemy? — spytał podekscytowany, na co dwójka wymieniła spojrzenia i pobiegła w stronę wyjścia.
— Kto ostatni na zewnątrz ten zgniła mysz! — krzyknęła Dyniowa Łapa.
— Hej, to nie w porządku! — Szczawiowa Łapa rzucił się w pościg za resztą rodzeństwa. Dotarli w bardziej otwarte miejsce pomiędzy drzewami i Szczypiorkowa Łapa wyskoczył na niego. Poturlali się w stronę sterty liści, w której Szczawiowa Łapa uderzył w coś głową. Podniósł się, otrzepał i odsunął pokrywę liści.
— Co tam masz? — spytała jego siostra zaciekawiona.
— Jajko. Prawie bym je zniszczył! Musiało wypaść z gniazda... — stwierdził zamyślony. Jego brat pacnął go w ucho.
— Masz zamiar walczyć, czy oglądać jajka w liściach? — zaśmiał się pręgowany, na co Szczawik oburzył się w żartach.
— Och, jak mogłem przerwać tą jakże ważną bitwę dla Klanu Wilka! A masz samotniku! — Rzucił się na brata i ugryzł delikatnie w ucho.
— O niee! On mnie zabije, pomocyy! — Szczypiorkowa Łapa udawał wystraszonego. Oboje w końcu wybuchnęli śmiechem, a ich zabawę przerwała ich siostra.
— Nie chcę przeszkadzać, ale zrobiło się ciemno szybciej, niż myśleliśmy, że się zrobi. — Wskazała ogonem na niebo. Jej bracia westchnęli.
— Psujesz zabawę! Ale racja, powinniśmy wracać — stwierdził Szczawiowa Łapa, po czym podniósł się z liści i otrzepał. Podążył razem z bratem za siostrą do obozu, śmiejąc się po drodze.
— Chcesz się z nami wybrać na spacer? Nasi mentorzy pozwolili nam wyjść, jeśli pójdziemy we trójkę! — Dynia podskoczyła podekscytowana. Szczawiowa Łapa spojrzał na swoją mentorkę niepewnie.
— W sumie skończyliśmy na dzisiaj... Mogę z nimi wyjść? — spytał z nutką nadziei w głosie. Jego mentorka chwilę zamyśliła się, po czym skinęła głową.
— No dobrze. Lećcie, tylko nie plączcie się po lesie do późna! Uważajcie na siebie. — Po tych słowach ruszyła w stronę sterty ze zwierzyną i wybrała sobie z niej mysz. Kocurek natomiast odwrócił się do rodzeństwa i uśmiechnął.
— No to co, idziemy? — spytał podekscytowany, na co dwójka wymieniła spojrzenia i pobiegła w stronę wyjścia.
— Kto ostatni na zewnątrz ten zgniła mysz! — krzyknęła Dyniowa Łapa.
— Hej, to nie w porządku! — Szczawiowa Łapa rzucił się w pościg za resztą rodzeństwa. Dotarli w bardziej otwarte miejsce pomiędzy drzewami i Szczypiorkowa Łapa wyskoczył na niego. Poturlali się w stronę sterty liści, w której Szczawiowa Łapa uderzył w coś głową. Podniósł się, otrzepał i odsunął pokrywę liści.
— Co tam masz? — spytała jego siostra zaciekawiona.
— Jajko. Prawie bym je zniszczył! Musiało wypaść z gniazda... — stwierdził zamyślony. Jego brat pacnął go w ucho.
— Masz zamiar walczyć, czy oglądać jajka w liściach? — zaśmiał się pręgowany, na co Szczawik oburzył się w żartach.
— Och, jak mogłem przerwać tą jakże ważną bitwę dla Klanu Wilka! A masz samotniku! — Rzucił się na brata i ugryzł delikatnie w ucho.
— O niee! On mnie zabije, pomocyy! — Szczypiorkowa Łapa udawał wystraszonego. Oboje w końcu wybuchnęli śmiechem, a ich zabawę przerwała ich siostra.
— Nie chcę przeszkadzać, ale zrobiło się ciemno szybciej, niż myśleliśmy, że się zrobi. — Wskazała ogonem na niebo. Jej bracia westchnęli.
— Psujesz zabawę! Ale racja, powinniśmy wracać — stwierdził Szczawiowa Łapa, po czym podniósł się z liści i otrzepał. Podążył razem z bratem za siostrą do obozu, śmiejąc się po drodze.
[326 słowa]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz