Nudziło mu się. Niemiłosiernie mu się nudziło, a nie miał co ze sobą zrobić. Zboże gdzieś wybyła, nie zostawiając po sobie ani śladu (Wieczornik podejrzewał że szlaja się gdzieś ze swoją laską), Króliczek był na treningu z Malinową Łapą a… A Wieczornikowi do głowy nie przychodziły inne ciekawe koty, z którymi mógłby spędzić miło czas albo chociaż pogadać. Jęknął przeciągle, przekręcając się na plecy. Bo wcześniej już i tak leżał. Oglądając tak świat do góry nogami, spod przymkniętych powiek, dostrzegł te śmieszne, smukłe łapki w białych skarpetkach.
Na początku nie lubił dzieciaków Zboża, bo zabierały jej czas i uwagę. I właściwie nadal ich za to nie lubi, ale tyle czasu, ile z nimi przebywa, zrobiło swoje. Niańczył ich, tolerował. Cieszył się, że teraz są uczniami i nie trzeba ich tak pilnować. A jego imienniczka wcale nie była taka zła… I tak nie miał nic lepszego do roboty.
Wstał na równe łapy gwałtownie, aż widok przed jego dotychczas znudzonymi oczami zawirował niebezpiecznie. W kilku żwawych susach znalazł się przy młodej kotce.
– Hej, Wieczornik Junior! A ty nie na treningu? – rzucił, nagle się ożywiając.
Uczennica podniosła na niego wzrok, uśmiechając się lekko.
– Oh, hej wujku! No bo Nadchodzący Dzik miała jakąś sprawę do załatwienia czy coś. A to niesprawiedliwe! Ja jestem ważniejsza niż jakieś tam sprawy – wyżaliła się, a w jej głosie było słychać nutkę zazdrości.
Oh, jak on dobrze znał to uczucie.
– No tooo… Może wujek Wieczornik zabierze cię na małe polowanie?
Kotka zgodziła się, a nawet mógł stwierdzić, że ucieszyła. Już po chwili kroczyła dumnie u jego boku, kiedy przekraczali próg obozu i kierowali się dalej. Zerkając na nią co chwilę, zauważył, że młoda bardzo przypominała mu Zboże. Z charakteru, a nawet budowy czy postawy. W międzyczasie już rozmyślał, do której części terenu pójdą, jednak jeden malutki, bardzo ważny szczegół umknął gdzieś Wieczornikowi.
– Umiesz ty pływać…?
~Być może c.d.n~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz