Ostatnio było sporo strat w klanie. Iskrzące Futro, a teraz Zamieciowa Łapa. W klanie było smutno i ponuro, a mi na nieszczęście przypomniało się pytanie z dzieciństwa "Kto jest moim ojcem?". Było to przez obserwowanie Brzoskwiniowej Łapy i jej rodziny. Podeszłam do matki i zaprosiłam na "Normalny spacerek". Kiedy oddaliłyśmy się od obozu przystanęłam i kazałam usiąść matce. Usiadłyśmy, a ja spojrzałam jej w oczy i zapytałam:
- Kto jest moim Ojcem?
Kotka nie odzywała się przez chwilę po czym odpowiedziała.
- Co u ciebie sły--
Nie dokończyła, bo przerwałam jej. Byłam zła, że ciągle się wywija.
- Od kiedy byłam kociakiem nic mi nie mówiłaś, a kiedy o to zapytałam zmieniałaś temat, albo ignorowałaś mnie, ale teraz jestem dorosłą wojowniczką, a nie małym, naiwnym kociakiem!
Lekko zjeżyłam sierść. Mysi Nos patrzyła na mnie w szoku. "Czyżbym była za surowa?" Zapytałam sama siebie w myślach. Ale jednak nie. Powinnam o tym wiedzieć od początku, a nie być okłamywaną.
- On był taki do niego podobny... - matka wyglądała jakby była gdzieś daleko, daleko w swoim świecie.
- Ale kto?! - ryknęłam.
Kto był do kogo podobny?
- Pamiętasz swojego braciszka? On był jak jego odbicie... przystojny i z tym błyskiem w oczach.
Zaczęłam sobie przypominać wszystkie kocury z Klanu Burzy i żaden nie był podobny do mego brata... Uświadomiłam sobie, że moje fantazje o zdradzie Klanu matki było prawdziwe.
- Jak się nazywa i do jakiego klanu należy? - powiedziałam poważnie. Matka nie odpowiadała, ale wreszcie wyszeptała:
- Szkarłatny Wicher... Szkarłatny Wicher z Klanu Nocy...
Nie słuchałam więcej tylko pobiegłam do granicy. Właśnie wtedy ujrzałam ich patrol. Miauknęłam i podbiegłam. Pewnie wyglądałam dość dziwnie, bo jaki obcy kot podbiega do innego klanu bez większego celu? Kiedy dobiegłam stanęłam i zapytałam:
- Znacie Szkarłatnego Wichra? - Zapytałam koty.
- Po co ci ta wiadomość? - Prychnął jakiś kot.
- Proszę... - Wyszeptałam i spojrzałam w oczy kocura.
- Tak, znałem.
Znał? Czyli, że już nie zna? Czyli nie żyje?
- On... nie żyje, prawda?
Kot pokiwał głową. Kotki z tyłu coś szepnęły w czym było słowo "córka". Czyli miał inną córkę... O ile gadały o nim.
- Miał kociaki?
Kocur srogim wzrokiem zmierzył kotki. Wyglądał na złego.
- Tak, więcej się nie dowiesz.
Kiedy koty poszły dalej ja usłyszałam głos tych samych kotek. Mówił on "Wygląda podobnie do Pienistej Łapy". Mogłam równie dobrze źle coś zrozumieć, ale właśnie ona może być moją przyrodnią siostrą... Czyli on nie dosyć, że zdradził klan to jeszcze zdradził moją matkę z inną kotką! Jeśli wszystko by się zgadzało miało by to jakiś sens! Teraz wystarczy namierzyć na zebraniu kotkę bardzo podobnej do mnie w wieku ucznia. Zaczęłam wracać do obozu, a moją głowę przepełniała masa pytań. "Czemu matka zdradziła klan?","Czy naprawdę mam przyrodnią siostrę?","Czy spotkam kiedyś tę kotkę?". Moja głowa zaczęła mnie boleć, a na polepszenie humoru upolowałam parę nie dużych myszy. Po powrocie do obozu odłożyłam zdobycze i bez słowa poszłam do legowiska. Byłam wstrząśnięta. Nie spostrzegłam się kiedy już spałam. W śnie padał śnieg, było jasno, a gdzieniegdzie były kępki trawy i przebiśniegi. Na niebie lśnił księżyc, a dookoła mnie latały świetliki. Widok był piękny, kojący. I wtedy ujrzałam jeziorko. Podeszłam do niego i ujrzałam swoje odbicie. Patrzyłam na swoje żółte oczy i ciemny nosek. Jeden świetlik przysiadł na tafli wody i rozpłynął się, a na jego miejscu pokazał się mały kociak. Potem uświadomiłam sobie, że to mój brat. Stałam bez ruchu, jak w transie. Kocur urósł do wieku uczniowskiego, a potem do postawnego, przystojnego kocura. Czyli tak wyglądał mój ojciec... Kocur uśmiechnął się i trącił mnie nosem, a po chwili tak samo trącił taflę wody. Zniknął. Rozpłynął się i zmienił się w masę świetlików. Spojrzałam w niebo, a one unosiły się wysoko, wysoko. I stały się gwiazdami. Potem wszystko zaciemniło się. Księżyc zgasł, gwiazdy poszły w jego ślady. I zostałam tylko ja i ciemność. Sama. Spojrzałam w wodę, a ona lekko zafalowała. Mój pyszczek rozmazał się i... zniknęłam. Było teraz pusto. Nie było nic. Potem pojawiły mi się bliskie i znane mi koty. Były jasne i jeden po drugim uśmiechał się do mnie i gasły. I tak każdy. Nawet Tygrysia łapa zniknęła. Uroniłam jedno łzę, a potem się rozpłakałam. Wszystko ma swój czas, który się kończy. Wreszcie sama się położyłam i zasnęłam po przebudzeniu widziałam wszystko jakby z góry. Obok mnie inne koty patrzyły w dół. Był to niesamowity widok. Położyłam się i zamknęłam oczy. Czułam spokój. Kojący spokój. Czułam, że czas się zatrzymał. Było tak pięknie. Cicho, spokojnie. Nigdy tego bym nie zapomniała. Choć było ciemno czułam się jak w żłobku, obok mamy i siostry. I jak u dwunogów z moim braciszkiem. Świat był taki piękny. I wtedy coś mnie dotknęło. Nie zwracałam na to uwagi, ale gdy to się powtórzyło otworzyłam oczy, a tym samym uciekłam z pięknego, kolorowego i spokojnego do realnego, czarno-białego świata. No cóż. Spojrzałam na kota, który skończył z moim pięknym snem. Brzoskwiniowa Łapa. Pewnie próbowała przejść do mentora. Ostrożnie wstałam i skinieniem łba przywitałam się z uczniem. Kocur ze skruszoną miną także się przywitał. Ostrożnie wyszłam z legowiska i usiadłam na ziemi. Zaczęłam czyścić futerko, łapki, uszka i pyszczek. Nagle poczułam dotyk na moim barku. Obróciłam głowę i ujrzałam dobrze znany pyszczek Złotej Melodii. Uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła to.
- Wszystko dobrze? Wczoraj nic nie jadłaś.
Moja dawna mentorka wyglądała na lekko zaniepokojoną. Pokręciłam głową i polizałam ją w bark.
- Wszystko dobrze, nie miałam apetytu.
- Już się martwiłam... To ciszę się.
Kotka trąciła mnie nosem w ucho i odeszła. Wróciłam do poprzedniego zajęcia i właśnie w tej chwili Brzoskwiniowa Łapa nadepnął mi na ogon. Cicho syknęłam z bólu, a on ze skruszoną miną przeprosił. Ja tylko posłałam mu krzywy uśmiech i wstałam. Lamparcia Gwiazda właśnie rozmawiał z nową zastępczyniom - Filetową Chmurą. Kotka zawołała parę kotów, a ja postanowiłam odpocząć. Później pójdę na polowanie. Wygładziłam łapą futro na grzbiecie i ujrzałam moją matkę wychodzącą z legowiska. Klan znów tętnił życiem jak dawniej przed śmiercią Iskrzącego Futra, a ja byłam jego częścią.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz