Nocne Niebo trochę zszokowała reakcja Lamparciej Gwiazdy. Dopiero stracił ucznia, nie spodziewał się, że własny lider będzie próbował go zdołować jeszcze bardziej. Miał zamiar krzyknąć, że ten go nie rozumie, jednak wtedy coś sobie przypomniał. Ojciec Lamparciej Gwiazdy zmarł. Jego uczeń opuścił klan, by zostać pieszczoszkiem, co było zdecydowanie gorsze od śmierci. Jego siostra zmarła, niedługo po ich spotkaniu. Nie tak dawno umarła Iskrzące Futro. Rdzawej Łapy, którą Lider kochał jak własną córkę, nie było w Klanie Burzy. To były koty, które kochał, które kochały jego. Nie tak, jak Zamieciowa Łapa Nocne Niebo. Kocur w ogóle ją nie obchodził. Czy to znaczyło, że tak naprawdę nie wiedział, co to smutek? Podniósł się i wybiegł z legowiska. Czy nie mogą zostawić go w spokoju? Nie chciał żeby widzieli go w tym stanie. Nigdy nie lubił pokazywać swoich prawdziwych uczuć.
Gdy jednak wybiegł z obozu, dopadła go Złota Melodia. Skrzyżowała z nim wzrok, uniemożliwiając kocurowi ukrycia smutku, więc zamiast tego, przybrał obojętny wyraz pyska, kotka jednak znała go zbyt dobrze, by się na to nabrać.
- Nocne Niebo, wiem, że śmierć Zamieciowej Łapy musiała być dla ciebie tragiczna. Ale, przecież wciąż masz mnie! Masz Fioletową Chmurę, masz swoje dzieci. Wszyscy, jesteśmy tu dla ciebie, a twój smutek udziela się nam wszystkim. Nie pamiętasz, gdy to ty pocieszałeś mnie, gdy byłam załamana?
Czarny wojownik zamknął ślepia, a przed oczami pojawiły się obrazy z dawnych dni, gdy oboje byli jeszcze uczniami. Beztrosnymi kulkami futra, które nie wiedziały co los im przyniesie.
- Masz rację - podniósł wzrok na rudą kotkę. - Mam jeszcze was. Zamieciowa Łapa mnie opuściła, ale wy nigdy tego nie zrobiliście. Będąc w takim stanie na nic nie przydadzę. Wracajmy do obozu - zdobył się na uśmiech.
Rudy i czarny kot, oddalili się w stronę domu, jeden obok drugiego, zupełnie jak za dawnych czasów.
Gdy jednak wybiegł z obozu, dopadła go Złota Melodia. Skrzyżowała z nim wzrok, uniemożliwiając kocurowi ukrycia smutku, więc zamiast tego, przybrał obojętny wyraz pyska, kotka jednak znała go zbyt dobrze, by się na to nabrać.
- Nocne Niebo, wiem, że śmierć Zamieciowej Łapy musiała być dla ciebie tragiczna. Ale, przecież wciąż masz mnie! Masz Fioletową Chmurę, masz swoje dzieci. Wszyscy, jesteśmy tu dla ciebie, a twój smutek udziela się nam wszystkim. Nie pamiętasz, gdy to ty pocieszałeś mnie, gdy byłam załamana?
Czarny wojownik zamknął ślepia, a przed oczami pojawiły się obrazy z dawnych dni, gdy oboje byli jeszcze uczniami. Beztrosnymi kulkami futra, które nie wiedziały co los im przyniesie.
- Masz rację - podniósł wzrok na rudą kotkę. - Mam jeszcze was. Zamieciowa Łapa mnie opuściła, ale wy nigdy tego nie zrobiliście. Będąc w takim stanie na nic nie przydadzę. Wracajmy do obozu - zdobył się na uśmiech.
Rudy i czarny kot, oddalili się w stronę domu, jeden obok drugiego, zupełnie jak za dawnych czasów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz