Niebieskawa kocica zauważyła niepewność i nerwowość u młodszej kotki. Podsunęła się bliżej niej, dotykając długim, chudym ogonem jej przednich łap. Ponownie wsunęła pazury, aczkolwiek tym razem ich nie wysunęła. Skierowała ku niej pyszczek, uśmiechając się nieśmiało.
- Wybacz, mam taki tik nerwowy - zaśmiała się histerycznie, mrugając nieco speszona oczyma - Więc co z nią zrobisz? Nie możemy narażać się na kolejne minusy u Klanu Gwiazd.
Milcząca Gwiazda nie spała wiele nocy przez ów decyzję. Musiała wybrać mniejsze zło, orzec plusy i minusy. Zgarbiła się, wiedząc, iż nie musi obok asystentki medyczki udawać tej silnej i postawnej kocicy. Ona wie o jej słabej i wrażliwej psychice, którą tak starannie ukrywa pod kamienną powłoką.
- Aktualnie zostanie u nas na czas nieokreślony - orzekła w końcu, rozluźniając wiecznie spięte mięśnie. Starała się opanować drżenie na całym ciele, które nie pochodziło od chłodu, tylko od przerażenia.
- Mam nadzieję, że nie pomożesz jej odejść do Klanu Gwiazd? - Burzowe Futro posłała jej blady uśmiech, jakby obawiała się reakcji kocicy.
- Każdy myśli, iż zrobiłam to dla niespełnionych, krwistych ambicji - fuknęła, gniewnie ściągając brwi, nagle cały strach uleciał ustępując miejsca gniewowi - Nie jestem potworem. Nie śpię po nocach, wiesz? Klan Gwiazd mi wybaczył, widząc moje cierpienie po Palącym Piorunie. Każdy powinien zrozumieć, że n i e jestem potworem i że nie czuje wyrzutów sumienia. Po prostu je ukrywam.
Długowłosa koteczka była zdziwiona słowami starszej kotki, ale tylko kiwała ze zrozumieniem łebkiem. Uśmiechnęła się współczująco, wstając chwiejnie. Gdy już miała zniknąć za wiszącymi bluszczami, zatrzymała się w półkroku. Odwróciła główkę, a w jej oczach pojawiła się troska.
- Milcząca Gwiazdo... - zaczęła, zagryzając drżące wargi.
Przywódczyni Klanu Wilka odwróciła się ku niej, opadając na ciepłe, zamszone legowisko. Krystalicznie niebieskie oczy lśniły w egipskich ciemnościach, taksując asystentkę medyka wzrokiem.
- Tak, Burzowe Futro? - pytanie przypominało raczej świst wiatru, niesłyszalny dla poniektórych kotów.
- Jakbyś miała jakiś problem, proszę, przyjdź do mnie - jej głos uspokajał kocicę, był niczym balsam na rany - I pamiętaj, nigdy nie podejmuj pochopnych decyzji.
Wraz z odejściem młodej koteczki, do legowiska wpadł chłodny wicher. Przez kilka uderzeń serca wypędził ciepło panujące w legowisku, jakby szyderczo się śmiejąc. Hulał tuż obok uszu liderki, a sierść stanęła jej dęba. Zwinęła się w ciasny kłębek, próbując zasnąć. Nie udało jej się.
___________________________________________________________________________________
Minęło kilka dni od kojącej rozmowy z przyszłą medyczką. Milcząca Gwiazda polubiła młodą, rezolutną koteczkę, która doskonale ją rozumiała. Lecz aktualnie nie miała ochoty na żadne rozmowy, nadal była załamana rozstaniem ze swoim zastępcą. Leżała w leżu, cichutko pochlipując, aby wojownicy, mający legowiska tuż za ścianą, nie słyszeli jej szlochu. Boki jej drżały, kąciki oczu były już napuchnięte i jakby zmęczone ciągłym rozpaczaniem kocicy. Ponownie kaszlnęła.
Nie doszła jeszcze do siebie po wydarzeniu, które miało miejsce ledwo wschód słońca temu. Dostała silnego zapalenia płuc i straciła jedno życie - miała nadzieję, że Klan Wilka przetrwa tę srogą zimę. Rzeka już zaczęła powoli zamarzać, a śnieżnego puchu z dnia na dzień przybywało. Musiała działać.
Ledwo co zsunęła się ze swojego ciepłego leża, a już chciała do niego wracać. Słońce starało się walczyć z ciemnymi chmurami. Dopiero Pora Szczytowania Słońca, a ona cały poranek przeleżała. Kiedyś wróciłaby już z polowania i plotkowała z Liliową Łodygą, aczkolwiek nie miała teraz na nic ochoty. Byleby do nocy.
Jej krok nie przypominał już tego dawnego, sprężystego - teraz dosłownie snuła się niczym cień kota z Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Człapała łapa za łapą, a jej skok był niezgrabny. Nie potrafiła nie okazywać smutku. Chciała się komuś zwierzyć, ale nie wiedziała komu. Usiadła na wilgotnej, ośnieżonej skale, a jej niebieskawe futerko nie odbijało już promieni słabego słońca. Zmatowiało. Westchnęła ciężko i ochrypniętym głosem zwołała Klan.
Po kilkunastu uderzeniach serca pod skałą zgromadziła się spora gromadka kotów. Niektórzy byli na patrolu, inni na polowaniach. Jednakże była wystarczająca ilość, aby ją wysłuchać.
- Klanie Wilka - zaczęła uroczyście, owijając schludnie ogon wokół przednich łap - Wczoraj straciłam jedno życie. Pośliznęłam się i wpadłam do rzeki - na szczęście udało mi się pokonać nurt i wpełznąć na brzeg. Dostałam silnego zapalenia płuc i straciłam jedno życie.
Wśród kotów przeszedł szum niedowierzenia. Wpatrywali się w liderkę rozszerzonymi z przerażenia ślepiami, a ich ogony podrygiwały jakiś nieznany rytm. Kiedy się uspokoili, kontynuowała.
- Zima będzie sroga - oznajmiła drżącym głosem - Widziałam już, że rzeka w połowie zamarzła. Musimy racjonować porcje. Musimy zbudować spiżarnię. Kiedy stosik zwierzyny zmaleje, będziemy brać stworzonka ze spiżarni. Jeszcze nie jest za późno! W ciągu tego dnia wykopiemy dwa doły, starannie je przykryjemy. Każdy kot będzie jadł tylko raz dziennie. Starajmy się jeść jak najmniej.
Wojownicy zgodzili się z liderką, ochoczo kiwając łbami. Wpatrywali się w nią, a ich oczy błyszczały.
- Budową spiżarni zajmie się Motyle Skrzydło, a pomoże mu Bagienny Kwiat, Srebrny Deszcz oraz Zroszony Nos - miauknęła już stabilniejszym tonem głosu, prostując się - Reszta kotów niech poluje. Starajcie się nie wracać z pustymi łapami, aczkolwiek nie łapcie również za dużo zwierzyny. Nie chcemy wykończyć lasu.
Koty podniosły okrzyk radości, miaucząc głośno.
- Do roboty! - wykrzyknęła liderka, jakby próbując dodać do swego głosu aprobatę - Mamy tylko jeden dzień.
Wojownicy wrócili do wyznaczonych obowiązków. Milcząca Gwiazda zeskoczyła ze śliskiej skały, padając na cztery łapy. Z dumnie uniesionym ogonem pozdrawiała mijane koty - nie wyglądała już tak źle. Nikt nie zwrócił uwagi na wygląd jej pyszczka, co przyjęła pozytywnie. Brak zbędnych pytań.
Wybierała się do legowiska medyka, aby zobaczyć jak ma się asortyment ziół. Gdy weszła do leża medyczek, uderzył w nią słodki aromat. Lawendowy Płatek siedziała do niej tyłem, nawet nie zauważając jej obecności. Ugniatała coś łapami, czasami dopomagając sobie pyszczkiem. Milcząca Gwiazda obserwowała ją przez chwilę, po czym przysunęła się do niej niczym cień. Niebiesko-cętkowana kocica podskoczyła, lekko przestraszona, po czym zachichotała:
- O, Milcząca Gwiazdo! Przestraszyłaś mnie!
- Lawendowy Płatku - miauknęła rozbawiona, siadając - Przyszłam sprawdzić jak mają się zioła i czy wystarczą na czas zimy.
Niebieskie oczy medyczki błysnęły szczęściem, a na jej pysk wstąpił radosny uśmiech.
- Jest ich aż za nadto! - roześmiała się, kontynuując przerwaną czynność rozgniatania - Wystarczą dla armii chorych kotów. Przydały się wyprawy po zioła. A teraz mam drugą łapę do pomocy, ponieważ Burzowe Futro zapowiada się na świetną medyczkę.
Milcząca Gwiazda pokiwała w skupieniu łebkiem. Bardzo dobre wieści. Oby choroby omijały ich obóz z daleka, chociaż jest duża prawdopodobność, że nie będzie wystarczać im zwierzyny. Odetchnęła głęboko.
- Znakomite wieści - pochwaliła, nie mogąc nie kryć radości - Czy mogłabym się zobaczyć z Burzowym Futrem?
Lawendowy Płatek nie spojrzała na liderkę, tylko skinęła jej łebkiem. Końcówką ogona wskazała lewą stronę, gdzie mieściło się legowisko obu kotek. Liderka bezgłośnie jej podziękowała i ruszyła we wskazanym kierunku.
Zauważyła Burzowe Futro, myjącą się na swoim leżu. Promyki słońca wpadające przez bluszcze przy awaryjnym wyjściu oświetlały jej długowłose futerko, co tworzyło uroczy widok.
- Witaj, Burzowe Futro - mruknęła niebieskawa kocica, dosłownie padając tuż obok niej.
- Milcząca Gwiazdo? - miauknęła zaskoczona koteczka, robiąc przywódczyni miejsce - Witaj. Co się dzieje?
Niebieskawa kocica zaczęła ryczeć niczym zarzynane zwierzę. Lawendowy Płatek zapewne usłyszała ten szaleńczy szloch, ale go zignorowała. Nie była wścibska i nie chciała im przeszkadzać.
- Milcząca Gwiazdo! - pisnęła przestraszona koteczka, otwierając szeroko ślepia.
- Nie mam już sił... - wyznała liderka, wkładając niewielki łebek pomiędzy łapy - Nie mogę.
<< Burzowe Futro? >>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
doszło do ataku na książęta, podczas którego Sterletowa Łapa utracił jedną z kończyn. Od tamtej pory między samotnikami a Klanem Nocy, trwa zawzięta walka. Zgodnie z zeznaniami przesłuchiwanych kotów, atakujący ich klan samotnicy nie są zwykłymi włóczęgami, a zorganizowaną grupą, która za cel obrała sobie sam ród władców. Wojownicy dzień w dzień wyruszają na nieznane tereny, przeszukując je z nadzieją znalezienia wskazówek, które doprowadzą ich do swych przeciwników. Spieniona Gwiazda, która władzę objęła po swej niedawno zmarłej matce, pracuje ciężko każdego wschodu słońca, wraz z zastępczyniami analizując dostarczane im wieści z granicy.Niestety, w ostatnich spotkaniach uczestniczyć mogła jedynie jedna z jej zastępczyń - Mandarynkowe Pióro, która tymczasowo przejęła obowiązki po swej siostrze, aktualnie zajmującej się odchowaniem kociąt zrodzonych z sojuszu Klanu Nocy oraz Klanu Wilka.
W Klanie Wilka
Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz