Albert gdy poczuł w pysku smak SWOJEJ krwi, spanikował, odwrócił się i uciekł w kierunku domu Kukułki. Był wściekły na tego kocura, czuł, że powinien mu wydrapać oczy, odgryźć łapy i zjeść ogon, ale nie zamierzał ucierpieć jeszcze bardziej. I tak już nie miał jednego ucha, nie chciał stracić drugiego.
Gdy był młodszy, droga do domu Kukułki wydawała się być ogromnie długa, ale teraz, gdy urósł, przeszedł ją w dziesięć, może piętnaście minut. Wskoczył na szkarłatny płot otaczający ogródek cynamonowej kotki.
- Kuku! Kuku, to ja, Albert! - siadając na płocie zawołał kocur.
Czekał na ogrodzeniu, marznąc, ale dzielnie czekając. W końcu Kukułka wyszła przez klapkę w drzwiach, a gdy dostrzegła sfinksa, uniosła ogon i uśmiechnęła się podejrzanie. Przebiegła przez zaśnieżone podwórko, po czym wskoczyła na płot, by usiąść obok Alberta.
- Znowu ta szylkretowa świruska? - miauknęła ciepło, przybliżając się w celu zlizania krwi z ran kocura.
- Nie. Napuszony bufon, który polował na moim terenie - warknął Albert, aczkolwiek zaraz cała złość z niego uszła, kiedy poczuł na skórze ciepły język kotki. Rozluźnił się, a nawet zaczął mruczeć cicho. Kukułka zachichotała widząc reakcję kocura, po czym przysunęła się jeszcze bardziej, pozwalając, by sfinks wtulił się w jej ciepłe, grube futro. Przez chwilę siedzieli tak na płocie, a zimny wiatr owijał ich, darząc swoim zimnym, nieprzyjemnym dotykiem.
- Chodź, pójdziemy na spacer... - wyszeptała Kukułka zmrużywszy ślepia.
- Ale... - sfinks odsunął się trochę od cynamonowej kotki, żeby mógł spojrzeć jej w oczy, bądź co bądź Kuku była od niego o wiele większa oraz wyższa. - Jest strasznie zimno, przeziębię się, albo natkniemy się na tą całą Rdzawą...
- Nie bój się, ze mną nie przeziębisz się, a ta głupia kretynka może nam najwyżej palce całować. Nie boisz się chyba jakiejś brudnej, leśnej dzikuski z przerostem mięśni?
Albert zaśmiał się nerwowo, a tamta w odpowiedzi trąciła go łapą, po czym zeskoczyła z płotu i kołysząc się NIEZWYKLE PODEJRZANIE skierowała się w stronę pastwiska. Chciał czy nie, sfinks musiał za nią iść, bo nie chciał zostawać tutaj sam.
~~~~~~
W sumie, spacer był nawet dobrym pomysłem. Kukułka najpierw szła przez pastwisko, ale gdzieś w połowie skręciła w stronę lasu. Zapewniała go, że o tej porze roku wygląda przepięknie, ale on jakoś nie był przekonany. Do czasu, aż dotarli.
Nagie gałęzie drzew były oszronione i pokryte śniegiem. Niby tak mało, ale widok zapierał dech w piersiach.
Albert jak zaczarowany oglądał ten krajobraz, aż w końcu Kukułka trąciła go głową, jednocześnie wyrywając z zachwytu.
- Albert.
- Hm?
- Ruchnijmy się!
- Co? - sfinks zmarszczył brwi, patrząc na cynamonkę jak na przejechaną żabę. Owszem, podobała mu się, no i może wolał przebywać w jej obecności bardziej niż w obecności jakiegokolwiek kota... Dobra, po dłuższym zastanowieniu się propozycja Kuku wydała mu się jednak fajna.
- Jesteśmy przyjaciółmi, co nie? - zamruczała kotka. - A przyjaciele wyświadczają sobie przysługi. Ja ostatnio wyświadczyłam tobie przysługę jak uratowałam ci tą łysą dupę przed dzikuską, teraz twoja kolej.
Albert wziął głęboki wdech.
- No ok.
~~~~~~
Po skończonej, uch... akcji, wrócił sobie do domu jakby nigdy nic i zajął się własnymi kocimi sprawami, po czym poszedł spać. Teraz był ranek, a sfinks, najedzony oraz wymyty wyszedł na zewnątrz domu, na ganek. Przypomniał sobie o wczorajszym spotkaniu z tym puchatym gburem. Hm, właśnie, ciekawe, gdzie teraz jest. "Może go poszukam" pomyślał Albert, a następnie podbiegł do płotu i go przeskoczył. Powinien być gdzieś w okolicy, nie wyglądał na dzikiego kota.
<Mozzarella?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz