- Nie, zaraz się zagoi, ale z tego co pamiętam kazałem ci mieć schowane pazury i ich nie wyciągać, gdy walczymy. - powiedział gniewnie, zaraz jednak jego głos znów złagodniał, nie potrafił bowiem być zły na Wierzbową Łapę dłużej niż kilka uderzeń serca. - Ale poza tym bardzo ładnie ci poszło.
- Przepraszam - miauknęła kotka, a Ostry Kieł westchnął.
Jeszcze raz polizał zraniony bark, gdy nagle coś białego przeleciało mu przed oczami. Wyprostował się i skupił wzrok na spadających z nieba piałych punktach. Jeden z nich, duży i zimny spadł mu na nos po czym niemal natychmiast się roztopił pozostawiając po sobie tylko wodę, która szybko spłynęła z różowego nosa Ostrego Kła. Spojrzał do góry skąd powoli sypało się więcej i więcej płatków po czym jego uwagę zwróciła Wierzbowa Łapa z szeroko otwartymi za zdziwienia oczami, które jednak błyszczały szczerą ciekawością i zachwytem.
- Czy... czy to śnieg? - zapytała, wciąż jak zaczarowana wpatrując się w górę, na spadający na nią biały puch.
Ostry Kieł zaśmiał się cicho i szczerze pod nosem. No tak, Wierzbowa Łapa nigdy jeszcze nie widziała śniegu, była to jej pierwsza Pora Nagich Drzew. On sam za to widział ją już jako kocię i pamiętał teraz bardzo dobrze swe zdziwienie, gdy pierwszy raz sam ujrzał śnieg. I było ono wtedy o tyle wielkie, gdyż spadł w nocy, gdy ten spał, a jeszcze poprzedniego dnia ziemię pokrywały suche liście. Gdy tylko wstał i wyjrzał z kociarni ujrzał okrywający wszystko biały puch. I nagle przypomniał też sobie stojącą na nim czarną postać jego ojca i jeszcze przed chwilą przyjemne wspomnienie przerodziło się w takie, które ścisnęło żalem i tęsknotą jego serce. Szybko jednak odgonił je. Krucza Gwiazda nie żył, a on już pogodził się z tym, nie było więc sensu wracać myślami do minionych złych chwil. Życie toczyło się tu i teraz i na tym powinien się skupić.
Jego wzrok znów skupił się na Wierzbowej Łapie która teraz, niczym kocię, skakała na coraz to kolejne płatki śniegu i kłapała naokoło szczękami, chcąc złapać w locie i zjeść ich jak najwięcej. Ostry Kieł zaśmiał się znów widząc tę radosną zabawę.
***
Śnieg padał bez przerwy przez następne kilka wschodów słońca. Z początku kocięta jak i uczniowie, bracia Wierzbowej Łapy, którzy pierwszy raz na oczy go widzieli, zachwycali się nim i cieszyli. Młodsi wojownicy też patrzyli na niego z drobnym błyskiem oku, gdyż śnieg nie był czymś codziennym i na jego ponowne opady trzeba było czekać cały rok. Jednak starsi członkowie, dla których to Pora Nagich Drzew była jedynie kolejną już porą, którą widzieli i przeżyli wiele razy, patrzyli na śnieg z niezadowoleniem i wyraźną bojaźnią, pamiętając o straszliwej wróżbie zwiastującej, że ta pora będzie tym razem wyjątkowo mroźna i surowa, a według przepowiedni poleje się krew. Ze zgrozą patrzyli również i na ptaki, których z dnia na dzień było coraz mniej. Odlatują i wrócą dopiero na Porę Nowych Liści, mówili, a cały klan zaczynał drżeć wtedy ze strachu, nawet ci, którzy jeszcze przed chwilą cieszyli się ze śniegu, teraz bali się go i już czekali aż ten stopnieje i zniknie. Bo co będą jedli, jeśli zabraknie ptaków? Czy Klan Gwiazdy skazuje ich na głodówkę i śmierć? Nawet gile i jemiołuszki, które to przylatywały do lasu właśnie na Porę Nagich Drzew póki co nawet się nie pokazały. Zniknęły też kosy i inne drozdy, które to przecież były w nim cały rok, bez względu na porę czy pogodę.
Okazało się jednak, że nie było aż tak źle jak każdy przypuszczał. Klan Klifu wciąż miał w posiadaniu las w którym to mogli polować na myszy czy nornice, a tereny odebrane wcześniej Klanowi Nocy były obecnie wyjątkowo często odwiedzane i choć brakowało im ich ulubionych ptaków nikt nie głodował.
Nie sprzyjało im jednak to, że mieli w klanie karmicielkę i trójkę kociąt, które to w dodatku jadły już zwyczajne mięso i miały niezwykle wielki apetyt. Niektórzy patrzyli wrogo na Piaskowy Podmuch i po cichu podwarzali słuszność decyzji Niedźwiedziej Gwiazdy co do przyjęcia jej. Nie pochodziła z klanu, tak samo jej kocięta jak i Muchomorek, obawiali się więcej że może chcieć ich po prostu wykorzystać, teraz oni będą ją karmić i dawać jej tak pożądane jedzenie, a gdy tylko Pora Nagich Drzew się skończy, ta ucieknie wraz z kociakami i Muchomorkiem, a oni już zapewne nigdy jej nie zobaczą. Nie pomagało nawet to, że kotka była bardzo miła i sympatyczna, nigdy nie powiedziała do nikogo złego słowa. Wyglądało jednak na to, że jedynie Miętowy Oddech w pełni jej ufał, oraz Ostry Kieł, który to ufał Miętowemu Oddechowi, a skoro ten mówił, że kotka chce, by Listek i Pyłek wychowali się i wyrośli na pełnoprawnych wojowników Klanu Klifu, a ona nie ma zamiaru zdradzać klanu, który ją przyjął, patrzył na nią ze spokojem, bez wrogości.
Lecz mimo wszystko z czasem dni stawały się coraz zmniejsze. Ostremu Kłu zajęło trochę czasu nim przyzwyczaił się do tego chłodu na tyle, by nie drżeć cały czas. Wierzbowej Łapie zajęło to więcej czasu, lecz w końcu była w stanie ustać w miejscu bez żadnego ruchu na tyle, by spokojnie móc polować.
Jednak jak się okazało, nie szło jej to teraz tak dobrze i zanim tylko skoczyła ku myszy, ta pisnęła i uciekła.
- A niech to! Znowu mi zwiała! - miauknęła burmusząc nosek.
Ostry Kieł westchnął głośno.
- Wiedziałem, że tak będzie. Wierzbowa Łapo, zapamiętaj w końcu, teraz nie będzie ci tak prosto i musisz podchodzić do ofiary ostrożniej. Twoje futerko doskonale maskowało się na tle liści w Porze Opadających Drzew, teraz jednak jest doskonale widoczne.
Uczennica zlustrowała go spod półprzymkniętych powiek.
- Tobie za to sprzyja śnieg. Twoje futro jest białe i w ogóle niewidoczne!
- Nie w ogóle. Wciąż mam rudy pysk, łapy i ogon które to świetnie widać na każdym podłożu.
- I uszy. - dopowiedziała Wierzbowa Łapa.
- I uszy. - powtórzył Ostry Kieł. - Spróbujmy jeszcze raz, trochę dalej, tylko najpierw... - zrobił krótką pauzę i przyjrzał się z uwagą kotce.
- Tak? - zapytała przechylając lekko łepek.
- Tylko najpierw mi coś powiedz. Mam ostatnio wrażenie, że nie możesz się skupić na treningach. Czy coś się dzieje? Coś cię rozprasza?
<Wierzbo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz