Milczącą Gwiazdę zaskoczyło zachowanie śnieżno-pręgowanego kocura. Pytanie było wypowiedziane całkowicie swobodnie i nie było w nim słychać nuty podejrzliwości, chociaż uszy kocicy drgnęły niecierpliwie, gdy to usłyszała. Wypowiedział je kot z zupełnie innego Klanu, nie bojąc się o konsekwencje swoich słów. Nie powinien o to pytać.
Niebieskawa kocica niecierpliwie ruszyła się na swoim zamszonym legowisku, a kocięta poczęły cichutko popiskiwać, jakby wybudzone z bardzo przyjemnego snu.
- Mam prawo nigdy nie mówić im, kto jest ich ojcem. - odszepnęła poddenerwowana, trzepiąc chudym ogonem o ziemię.
Szkarłatny Wicher spojrzał na nią uważnie, unosząc ku górze swoją prawą brew. Po kilku uderzeniach niepewnego stania, usiadł i zaczął lizać swoją puszystą klatkę piersiową. Liderka pomyślała, że to jego jakiś sposób na uspokojenie. Kotka przyglądała się jego monotonnym ruchom języka, który szybko migał przez jego ładną sierść. W końcu westchnęła ciężko, zwieszając niebieskawy łeb. Z miłą chęcią pozbyłaby się tego ciężaru, tej okropnej zdrady, której dopuściła się w swej chwili słabości...
- Przepraszam, jestem po prostu tym bardzo zdenerwowana... - zaczęła, wzdychając i kręcąc z łbem, śmiejąc się. - To głupie.
Rdzawa mocniej przycisnęła łapkę do brzucha matki i niespokojna miauknęła przeciągle. Do tej dyskusji wtrącił się również Płomyk i Szepcik, sycząc do siebie i mrucząc na zmianę. Milcząca Gwiazda trąciła ich pyskiem, podsuwając do piersi i ich pyszczki się zamknęły, ssąc pożywne mleko matki. Wojownik Klanu Nocy chrząknął znacząco, dając jej znać, aby rozwinęła swoja zdanie na temat tego wszystkiego.
- Szkarłatny Wichrze, zrozum, nie chcę, aby każdy wiedział, kim jest ich ojciec. - jej krystalicznie niebieskie ślepia zamgliły się wy wyrazie bólu. - Popełniłam błąd.
Śnieżno-pręgowany bengalsko kot poruszył się i jego mina zrobiła się niewyraźna. Podsunął się lekko do leżącej kotki, owijając swój puszysty ogon wokół masywnych przednich łapach. Wyglądał, jakby toczył wewnętrzną walkę z samym sobą. Po pewnym czasie, zapewne zastanawiania się, poruszył się niecierpliwie i rzekł, drżącym tonem głosu.
- Czy to... - jego dotychczas mocny głos, stał się piskliwy i kocur cały się trząsł. - ... Płomienna Pręga?
Na wspomnienie płomienno-rudego kocura, kotka oparła swój niewielki łebek na przednich łapach. Zamknęła oczy, jeszcze raz dokładnie przypominając sobie jego radosne żółte ślepia, płonąco rude umaszczenie i masywną budowę. Pamiętała ten moment, kiedy w tę gwiaździstą noc oddała mu się cała, nie bacząc na konsekwencje, które przyszły po dwóch, nie pełnych księżycach. Piątka, aktualnie trójka kolorowych kociąt. Niebieskawa kocica uśmiechnęła się sama do siebie.
- Tak, to on. - zamruczała z radością, po czym zawiesiła głos. Nie powinno mu tego mówić.
Szkarłatny Wicher poruszył uchem w jej stronę, aż odetchnął z wyraźną ulgą. W tym momencie Milcząca Gwiazda wstała szybko, a jej kocięta poruszyły się niecierpliwie, po chwili znowu zapadając w sen. Liderka jednym szybkim ruchem skoczyła w stronę kocura, przygwoździła go do miękkiej gleby w żłobku. Wojownik próbował się wyrywać, lecz doświadczona kotka była zdecydowanie silniejsza, więc na próżno się starał.
- Słuchaj, jeśli komukolwiek o tym powiesz!... - syknęła wprost w jego przystojny pysk, lecz nie zdążyła dokończyć, bo atrakcyjny kocur jej przerwał.
- Masz słowo wojownika, zachowam to dla siebie...
Milczącej Gwieździe sierść wygładziła się na całym ciele i przeszył ją przyjemny dreszcz. W jego zazwyczaj świecących zalotnością ślepiach, pojawił się blask szczerości. Czuła, że musi mu uwierzyć.
Opadła ponownie na legowisko z mchu i westchnęła głęboko, przygarniając dzieci do siebie.
- Odejdź, będziesz spał przy opuszczonym konarze. - zaczęła powoli. - Weź sobie coś ze stosu i jutro pomyślę co z Tobą zrobię.
Szkarłatny Wicher skinął jej łbem i opuścił żłobek.
Została całkowicie sama ze swoimi myślami.
/-/
Dnia następnego, gdy pierwsze figlarne promyki słońca zaświeciły niebieskawej kotce prosto w pysk, splunęła ze złością. Zapewne nie było to przyjemne uczucie, ale kotka przypomniała sobie o swoich przywódczych obowiązkach. Powoli wstała i minęła się ze swoją białą przyjaciółką, Liliową Łodygą, która również nosiła w sobie nowe życie. Musnęła ją delikatnie nosem w bok, a wojowniczka zatrzymała się.
- Będę o nie dbać i traktować jak własne - obiecała żarliwie Liliowa Łodyga, liżąc Milczącą Gwiazdę przyjacielsko po czole.
- Mam taką nadzieję - odszepnęła jej niebieskawa kocica, powtarzając gest.
Wyruszyła truchtem ze żłobka, mijając po drodze Pustułkowego Dzioba, swego zastępcę. Poprosiła go o raporty z dni wcześniejszych, a kiedy szarawy kocur starannie wyrecytował swoją kwestię schyliła mu łeb z wdzięcznością. Idealnie się spełniał na tej funkcji i cieszyła się, że akurat wybrała go.
Kiedy szarawy kocur poszedł wyznaczyć poranny, popołudniowy i wieczorny patrol, Milcząca Gwiazda wzięła dwie piszczki ze stosiku. Była to pulchna mysz, jak na Porę Nagich Drzew i pierzasta sójka. Brodziła przez bialutki śnieg, a on mile chrzęścił pod jej smukłymi, niebieskawymi łapami. Gdy przeskoczyła ostatnią zaspę, poleciła mijającemu Borsuczemu Gońcy, by zebrał kilka kotów i wspólnie odśnieżyli obóz. Młody wojownik skinął ochoczo łbem i ruszył w kierunku Lawendowego Płatka, nowej uczennicy - Łabędziej Łapy i czarno - białemu kocurowi, Motylemu Skrzydło, jej mentorowi.
Pod zaśnieżonym, starym pniem, było dawne legowisko jeńców. Gdy do niego weszła, poczuła zapach kotów z innych Klanów, który był na prawdę stary i jakby wyblakły. Jednak doszedł do tego nowy zapach Klanu Nocy, Szkarłatnego Wichru. Kocica spojrzała z ulgą na unoszący się bok kocura, i cieszyła się, iż nie uciekł.
Wiedziała, że warto jest mu ufać, mimo, iż wyznaczyła mu straż.
- Hej, hej... - zaczęła ciepło, trącając go nosem w falujący podczas snu bok.
Kot rzucił jej zmęczone spojrzenie, a kiedy kocica się odsunęła, począł się pielęgnować. Po starannym umyciu się i wygładzeniu puszystego futerka, spojrzał na nią tym swoim mocnym wzrokiem.
- Witaj, Milcząca Gwiazdo - rzucił pytające spojrzenie na dwie piszczki obok jej łap.
Ta, nic nie mówiąc, podsunęła mu pulchniejszą zdobycz, a on zaczął ją zjadać ze smakiem. Ona sama nie miała apetytu, ale z grzeczności również obok niego usiadła i poczęła skubać pierzastą sójkę. Składała się z samych piór, a jej mięso było niedobre i łykowate. Natomiast Szkarłatny Wicher wcinał swoją zdobycz, aż końcówki jego wąsów zabarwiły się na kolor ciemnoczerwony.
Liderka Klanu Wilka chrząknęła znacząco.
- Więc, drogi Szkarłatny Wichrze - zaczęła, patrząc na niego uważnie. - Dziękuje Ci za uratowanie życia mojego i moich kociąt, ale musimy objaśnić kwestię Malinowej Gwiazdy i wyjaśnienia tego, czemu to zrobiłeś...
Szkarłatny Wicher spojrzał się na nią lekko przestraszony.
<< Szkarłatny Wichrze? >>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz