Tym czasem śnieg padał, padał. Monotonny dźwięk wiatru uderzającego o ściany stodoły. Tą wciąż powtarzająca się pieśń przerywał jedynie odgłos walenia ogonem o ziemie, zdenerwowany Szramuś nie chciał tracić ani chwili na trening z pociechami. Jednak Sowa nie pozwoliła mu w taką pogodę narażać JEJ dzieci. Nie ważne, że sama nie umiała się za bardzo ruszyć przez brzuch w którym spoczywały nowe dzieci, czy oni nie znają umiaru? Jedno zginęło z rąk wściekłego tatusia, a jeszcze inne zostało porwane. Mogli je chociaż znaleźć zanim zaczną robić kolejne. Siedzenie w stosie ciepłego siana wydawało się czymś bardzo przyjemnym, zwłaszcza w taką pogodę. Jednak trochę przeszkadzała mi Srebrny Szlak skacząca po niej i co idzie za tym, również po mnie. Wiedziałam, że robi to specjalnie, o kilku chwilach do zabawy dołączyła też Łasica, jedynie zając zachował resztki godności i spokoju. Z sterty suchej trawy wystawał jedynie mój pyszczek, trudno oddycha się przez siano. Odgłos otwierania zardzewiałych drzwi budynku sprawił, że większość przerwało swoje czynności. Szrama przestał walić ogonem o podłogę, Sowa przestała narzekać na zimną pogodę i że chce rybę, bo ma zachcianki, młode kotki stanęły nieruchomo na stercie siana, a Zając zaprzestał na chwile się myć. W przejściu stała całą przemoczona Trujący Bluszcz, niosła w pysku mysz i jakiegoś ptaka, warto też wspomnieć, że szła po nie tylko dlatego, że zażyczyła ich sobie Sowa, a wiedziała, że jak nie przyniesie teraz tego co chciała ciężarna kotka zacznie na nią drzeć pyska, a Szrama, który chciał jedynie świętego spokoju będzie miał wybór; albo pierdolnąć Sowę, żeby się zamknęła, a druga opcja to wpierdolenie Bluszczowi, żeby ruszyła zad i poszła po tego ptaka. Znaczy była jeszcze trzecia opcja, sam Szrama miałby pójść po pierzastego, ale to znaczy, że wyręczyłby Trujący Bluszcz i pokazał dobre serduszko, ale to nie wchodziło w grę. Kotka wyglądała komicznie, uśmiech sam pojawiał się na pysku. Bez słowa rzuciła szylkretce ofiarę pod łapy, ale ona tylko go odepchnęła i odwróciła się na drugi bok próbując zasnąć. Szrama podszedł i sam zabrał ptaka. Cętkowana miauknęła do mnie, a ja wygrzebałam się z ciepłej kryjówki. Trochę zdziwiłam się jak dobrze się dogadujemy ze sobą. Podeszłam do niej i razem zaczęliśmy jeść mysz. Nagle w naszą stronę podbiegły Łasica i Srebrna, odepchnęły mnie od jedzenia, poturlałam się kilka mysich długości dalej. Szafirowe oczy zaszły mi łzami. Mentorka stanęła przed kotkami, sprawnie utrudniając im dostanie się do gryzonia. Zaczęli im coś gadać o tym, że jak chcą jeść mają iść do Szramy, bo to on jest ich ojcem i do tego mentorem Srebrnego Szlaku. Przez chwile się kłóciły, ale w końcu młode se poszły. Trująca podeszła do mnie i dotknęła pyskiem mojego policzka. Przysunęła do mnie jedzenie. Kiedy skończyliśmy jeść ja wróciłam do sterty siana, a moja mentorka udała się na spoczynek. Po krótkiej chwili wszyscy zapadli w głęboki sen. Wszyscy, prócz mnie. Wierciłam się w uschniętej trawie jeszcze przez dłuższy czas. Dźwięki na zewnątrz ucichły, znaczy to, że pogoda się uspokoiła. Wyszłam z siana i cicho popchnęłam drzwi stodoły. Kiedy byłam już poza nią truchtem ruszyłam przed siebie, musiałam rozprostować łapy i się przewietrzyć.
Szłam już tak dłuższą chwile. W okolicy czuć było sporo zapachów innych kotów, czyli to już teren jakiegoś klanu. Nie speszyło mnie to jakoś za bardzo. Może i jestem płaczliwa, ale na pewno nie bojaźliwa. Przedzierałam się przez ogołocone krzaki. Nagle zza drzewa usłyszałam syk. Skuliłam się lekko i wydałam z siebie głośny pomruk. Potem ze swojej kryjówki wyszedł kocur.
<Borsuczy Gońco?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz