Terminator sam nie wiedział, co zaciągnęło go w okolicę Wielkiego Drzewa. Sunął przed siebie w poszukiwaniu ofiary, Srebrny Pysk wysłała go na polowanie. Nie zdawał sobie sprawy jak daleko się zapuścił, dopóki nie poczuł, jak mieszają się zapachy czterech klanów. Odbił mocno w prawo, omijając miejsce zebrań i wysunął się w stronę Klanu Burzy. Kierował się jednak do przodu, zbliżając się do terytorium Miodowej Gwiazdy. Naturalnie, niezrażony, uniósł puchaty ogon ponad trawy. Otworzył szerzej pysk, chcąc łatwiej wyłapać woń jakiegoś gryzonia. Klan Nocy polował zwykle na ryby. Sierść kocura była już przyzwyczajony na wody i dzięki śliskim stworzeniom nabrała połysku, ale lubił odskocznie w formie innego jedzenia. Wydawało mu się też, że jeśli złapie coś takiego, mentorka go pochwali. Wytężył wszystkie zmysły, wciąż idąc do przodu. Zawiał wiatr, a do nozdrzy Wrzosowej Łapy trafił nieprzyjemny, lecz znajomy zapach. Wyprostował się, bo do tej pory trzymał się nisko przy ziemi. Zamrugał kolorowymi ślepiami. Trawa nie była tu już tak wysoka, więc dobrze wiedział wszystko przed sobą. Długość drzewa dzieliła go od... kotki, uczennicy Klanu Wilka. Szybko połączył fakty i skojarzył, że ją zna. Powiła się na ostatnim zebraniu. Wydawała się wtedy szczególnie oburzona zachowaniem kocura i obelgami rzucanymi w stronę jej rodziny. Zauważył, jak napina mięśnie i mruży oczy. On sam poczuł rozbawienie. Patrzył na nią z góry. Pierwsze wrażenie podsuwało mu, że to uczennica, którą wyjątkowo łatwo zdenerwować. Tak samo jak jego.
Oboje stali bez ruchu.
- Co tu robisz? - rzucił czekoladowy, robiąc wreszcie krok w przód. Ciężko było mu obrać jakikolwiek temat. Obecność kotki wprawiała go w złość, ale nie chciał rzucać się na nią z pazurami na samym początku.
- Poluję - odparła obojętnie, ale jej ogon drgał, co zauważył drugi kot. No tak, przecież była na swoim terenie. Długim susem podskoczył do nieznajomej, starając się przypomnieć sobie, co o niej wie. Właściwie, pamiętał tylko, że jest uczennicą tej wroniej strawy, z którą miał okazję porozmawiać. Nie znał nawet jej imienia, choć niespecjalnie go to obchodziło. Nie czuł się zagrożony. Przewyższał kotkę siłą, więc w walce miał większe szanse.
<Księżycowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz